Słowo Redemptor

Świetego Mateusza, Apostoła i Ewangelisty – święto

 

 

 

Środa, 21 września 2011 roku, XXV tydzień zwykły, Rok A, I

 

 

 

 

 

Święto świętego Mateusza Apostoła skłania nas do spojrzenia na jego drogę, a potem na nasze kroczenie za Chrystusem.

 

 

Wiele już powiedziano o tym Apostole, nie ma potrzeby powtarzania wszystkiego. Spotykamy go po raz pierwszy w momencie powołania. To z kolei dokonało się zaraz po uzdrowieniu paralityka, któremu Jezus najpierw odpuścił grzechy, a dopiero potem uzdrowił ciało. Być może Mateusz słyszał o tym wydarzeniu, być może całe miasteczko huczało od opowieści i plotek Trudno sobie wyobrazić, by taka nowina nie dotarła również do komory celnej. Nie wiemy co sądził o tym wszystkim późniejszy ewangelista. Zauważmy jednak, że Jezus, gdy wzywał Lewiego, wychodził z Kafarnaum. Zatem i celnik musiał opuścić to miasto. Pozostaje zagadką w jakim, momencie, kiedy wydał ową ucztę, chyba nie od razu. Św. Łukasz powie: „potem wydał wielkie przyjęcie u siebie w domu” – ale to nie jest tak istotne. Istotne jest, że bezzwłocznie zareagował na wezwanie Jezusa. Co to oznaczało? O tym za chwilkę.

 

Zatrzymajmy się bowiem na moment na tym co pisze św. Paweł do Efezjan. „Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania”.

 

Św. Paweł pisze w czasie swojego uwięzienia. Nie ma możliwości swobodnego głoszenia Ewangelii, ale ma dość swobody, by pisać pouczając w ten sposób młode Kościoły. Ma świadomość, że jest więźniem nie z innego powodu, jak tylko dlatego, że wyznaje wiarę w Jezusa Zmartwychwstałego. Możemy wyczytać, że nie wstydzi się kajdan noszonych dla Ewangelii i innym radzi podobnie. (por. 2 Tm 1,8). Te kajdany były raczej chlubą, mniej przeszkodą.

 

Tu pojawia się dość niepokojące pytanie, czy jestem wolny, czy jestem więźniem. Jednocześnie musi padać odpowiedź: więźniem czego jestem dziś ja? Jakie kraty, jakie kajdany mnie trzymają?

 

Alkohol?

 

Niestety, widzimy jak wielu w naszej Ojczyźnie dało się zniewolić temu i nie mają czym się chlubić. Podobni raczej owemu pijakowi, którego spotkał w swej wędrówce Mały Książę.

Mały Książę zapytał pijaka: Dlaczego pijesz? Żeby zapomnieć – odpowiedział pijak. Zapomnieć o czym? – spytał ponownie Książę. Zapomnieć o tym, że się wstydzę – odpowiedział pijak. A czego się wstydzisz? – zapytał znowu Mały Książę. . . . że piję! – odparł pijak.

 

Internet?

 

To ta globalna wioska, to miejsce, gdzie można szybko znaleźć potrzebną informację, ale można też szukać treści, które z godnością osoby ludzkiej, a zwłaszcza chrześcijanina nic wspólnego nie mają. Odnosi się wrażenie że ma rację autor słów: Gdyby nie Internet, nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów (St. Lem?) I wcale nie chodzi o takie znaczenie słowa jakie nadawali mu starożytni Grecy, a o czym w lipcu na Jasnej Górze przypomniał ks. abp B. Mokrzycki.

 

Cyt: „Otóż słowo ‹polityk› oznaczało w demokracji ateńskiej człowieka, który uczestniczył w życiu polis, czyli swojego państwa. A jeśli ktoś nie uczestniczył w życiu państwa, tylko ograniczał się do tego, aby zajmować się wyłącznie swoimi prywatnymi sprawami, Grecy nazywali go mianem ‹idioty›”.

 

Znajomości?

 

Te z wysokiego szczebla, polityków, samorządowców, dyrektorów, aktorów albo odwrotnie – z serwisów społecznościowych. Te pierwsze zaspokajają jakiś rodzaj próżności, pozornie dowartościowują i nobilitują. Te drugie rażą płycizną. Niewiele tam powiedzieć można, niewiele się o człowieku dowie, nie ma szans na poważne podyskutowanie. Ale można się chlubić liczbą „znajomych” bądź też ilością wejść na stronę bloga.

 

Własne czy innych zdanie?

 

Może należysz do tych, co to zawsze mają rację i do których zawsze musi należeć ostatnie słow. Nie ważne, czy w poważnej dyskusji czy w zwykłej kłótni.

 

Może należysz do tych, co wygłasza opinię na każdy temat, choć nie masz zielonego pojęcia o tym, o mówisz. Posłuchajmy posłów, czasem dyskutantów w programach telewizyjnych. Tam widać owe kajdany, te kneble ponakładane, tę polityczną poprawność.

 

Mateusz niekoniecznie był więźniem swej celnej komory. Tak mu pewnie przypisywali, a on … on w sumie był wolny. Może już dopiekła mu faktycznie sytuacja, te docinki, to odwracanie się ze wstrętem na jego widok. Skorzystał z okazji …

 

Jednocześnie myśmy usłyszeli dobra nowinę. Jezus nie przyszedł powołać sprawiedliwych ale grzeszników. Czyli i mnie i ciebie. Czyż trzeba czegoś więcej?

 

Owszem! Potrzeba otwartych oczu i serca.

 

 

Być może bowiem, że już wiele razy przechodził obok Ciebie Jezus, wiele razy wołał po imieniu, byś tę swoją budę opuścił, byś wyszedł ze swojej skorupy zastarzałych wad, nałogów, grzechów. Ale tobie w niej dobrze, boś przywykł, bo wiesz jak się zachować wobec innych i jak inni zachowają się wobec ciebie, wiesz co powiedzieć, komu się przypochlebić a na kogo wrzasnąć z góry. Ot, stary grzesznik w swej skorupie.

 

Wyzyskujcie chwilę sposobna, bo dni są złe (Ef 5,15-16)

 

Mateusz wykorzystał doskonale tę sposobną chwilę, by zrzucić krępujące go więzy, opuścić komorę celną i iść za Jezusem …. A Ty?

 

 

 

______________________________________________________________

 

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Mateusz_Ewangelista

http://www.apostol.pl/czytelnia/swieci-blogoslawieni/%C5%9Bwi%C4%99ty-mateusz-aposto%C5%82

http://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/09-21.php3

 

 

 

 

 

 

Duszpasterz w Parafii św. Józefa i sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Toruniu (Toruń-Bielany)

o. Marian Krakowski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy