Słowo Redemptor

Droga Krzyżowa, 2017 rok – Idźcie i głoście!

 

 

 

Droga Krzyżowa 2017 rok

 

 

 

Idźcie i głoście!

 

 

 

 

 

 

Czyli 14 okazji, by iść i głosić Ewangelię!

 

 

 


 

 

Z Ewangelii według św. Mateusza:

Mt 10, 5-16

Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: «Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego! Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: „Bliskie już jest królestwo niebieskie”. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski! Wart jest bowiem robotnik swej strawy.

A gdy przyjdziecie do jakiegoś miasta albo wsi, wywiedzcie się, kto tam jest godny, i u niego zatrzymajcie się, dopóki nie wyjdziecie. Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli zaś nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was! Gdyby was gdzie nie chciano przyjąć i nie chciano słuchać słów waszych, wychodząc z takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych! Zaprawdę, powiadam wam: Ziemi sodomskiej i gomorejskiej lżej będzie w dzień sądu niż temu miastu.

Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!

 

 

 

Modlitwa wstępna:

 

Panie Jezu Chryste, nasz Odkupicielu!

Przyszedłeś do nas, przychodzisz nieustannie do każdego człowieka, każdego z nas, ze swoją miłością. Objawiasz ją na różne sposoby. Największy jej wyraz dałeś nam w swojej męce, śmierci i zmartwychwstaniu. Pokazałeś, że umiłowałeś nas aż do końca.

Uwielbiamy Cię i błogosławimy.

Zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy w stanie odwdzięczyć się Tobie. Ale Ty oczekujesz od nas tylko jednego: abyśmy przyjęli Twoją miłość, pozwolili, aby miłość stała się prawem naszego życia.

Niech podążanie za Tobą niosącym krzyż, będzie dla nas szkołą tej miłości. Uczyń z nas swoich gorliwych uczniów, którzy z kolei pójdą do swoich braci i sióstr, głosząc im jak wielka i wspaniała jest Twoja miłość.

Panie Jezu! Ruszamy z Tobą, aby głosić Twoją Ewangelię!

 

 

 


Stacja I – Pan Jezus przyjmuje wyrok śmierci


I usłyszałem głos Pana mówiącego:
„Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?”
Odpowiedziałem: „Oto ja, poślij mnie!” 
Iz 6, 8

 

To jest, Panie Jezu, Twoja odpowiedź na pytanie postawione przez Ojca. On, patrząc na grzeszny świat, szuka sposobu ocalenia go. Ty poddajesz się Ojcu i idziesz, aby pełnić Jego wolę zbawienia człowieka. Tu przed Piłatem jeszcze raz wsłuchujesz się w to wołanie Ojca i odpowiadasz: Oto Ja, poślij mnie!

 

Gdy trzeba było służyć Bogu i ludziom Helena Kmieć nie zastanawiała się. Po prostu podejmowała konkretne działania. Kierując się tą zasadą, wyjechała jako wolontariuszka na misje do Boliwii. Była tam zaledwie dwa tygodnie. Została zamordowana w czasie napadu rabunkowego.

A ja?

Czy równie odważnie i z poddaniem woli Ojca decyduję się wejść na drogę głoszenia Ewangelii?

 

 

 

Stacja II – Pan Jezus przyjmuje krzyż
 

On się obarczył naszym cierpieniem,
On dźwigał nasze boleści…
  Iz 53, 4

 

Wypełniasz Panie Jezu wolę swego Ojca bardzo konkretnie. Nie poprzestajesz na deklaracjach. Dlatego bierzesz krzyż, który skupia w sobie całe zło świata. Chcesz je wynieść poza miasto, poza życie człowieka, by więcej nim nie władało.

 

Bł. Zbigniew Strzałkowski i Michał Tomaszek to dwaj franciszkanie, którzy z ogromnym zapałem udali się na misje do Peru. To było ich marzenie. Tam znaleźli swoje miejsce. Nie opuścili go nawet wtedy, gdy pojawiło się niebezpieczeństwo śmierci. Mimo ostrzeżeń, mimo możliwości wyjazdu, ucieczki z kraju, zostali. Zostali z ludźmi i dla ludzi, którym poświęcili swe życie. Nie wyobrażali sobie, aby pasterz mógł porzucić swe owce wobec zbliżającego się zagrożenia.

A ja?

Czy wiara jest dla mnie czymś konkretnym, czy ograniczam się jedynie do pewnych formalnych aktów?

 

 

 

Stacja III – Pan Jezus upada pod krzyżem


Wszyscyśmy pobłądzili jak owce,
każdy z nas się obrócił ku własnej drodze… 
Iz 53, 6

 

Swoim upadkiem, Panie Jezu, pokazujesz, jakim ciężarem są nasze grzechy. Chcesz nam pokazać, że grzech to coś, co przygniata człowieka, ogranicza, nie pozwala na bycie w pełni dzieckiem Bożym. Wziąłeś więc grzech na siebie, upadłeś, ale po to, by podźwignąć nas z naszych upadków.

 

Ks. Geretes w XIX w. był proboszczem kościoła Matki Bożej Zwycięskiej w Paryżu. Załamywał ręce, patrząc jak zaledwie kilka osób co niedzielę uczestniczy we Mszy św. Postanowił działać. Powierzył swą parafię Matce Bożej. Potem w 1836 roku założył bractwo Matki Bożej Zwycięskiej, mające za cel nawracanie grzeszników przez Serce Maryi. Po 56 latach bractwo liczyło 20 milionów członków.

 

A ja?

Co robię, aby podnosić się z moich grzechów?

 

 

 

Stacja IV – Pan Jezus spotyka swoją Matkę


Dlatego Pan sam da wam znak:
Oto Panna pocznie i porodzi Syna,
i nazwie Go imieniem Emmanuel.
  Iz 7, 14:

 

Uczniowie Cię opuścili, Panie Jezu. Władze Cię izolowały. Ale Ojciec Cię nie zostawił. Na Twojej drodze stanęła Matka. Ona była z Tobą zawsze. Nie mogło zabraknąć Jej i teraz. Ojciec dał Ci znak swej miłości.

 

Macierzyństwo Maryi w szczególny sposób objawia się tam, gdzie Ona się z nami spotyka: w miejscach, które zamieszkuje, w miejscach, w których czuje się szczególną obecność Matki.

Wiele jest takich miejsc zamieszkanych przez Maryję. Są one najróżniejszego typu; od poświęconego Jej kącika w domu czy maleńkiej kapliczki przydrożnej ozdobionej wizerunkiem Matki Bożej, po zbudowane na Jej cześć kaplice i kościoły. Są też takie miejsca, gdzie obecność Matki jest odczuwana w szczególnie namacalny sposób.

– Tak mówił Jan Paweł II w Fatimie 13 maja 1982 r.

 

A ja?

Czy przyjmuję, czy korzystam z pomocy, jaką jest dla mnie Maryja?

 

 

 

Stacja V – Pan Jezus przyjmuje pomoc Szymona


Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?  Iz 6, 8

 

Byłeś, Panie Jezu, skazańcem pozbawionym wszelkich praw. Nie miałeś nawet prawa do pomocy. Szymon został przymuszony, ale tylko dlatego, byś nie umarł w drodze, by można było Cię ukrzyżować.

 

Św. Brat Albert wiele razy widział bezdomnych i żebraków. Sam miał plany artystyczne, chciał poświęcić się malarstwu. Ale ten widok nie dawał mu spokoju. A gdy w twarzy kogoś bezdomnego dostrzegł sponiewierane oblicze Chrystusa nie mógł dłużej żyć obok tych ludzi. Stał się jednym z nich, aby w ten sposób nieść im skuteczną pomoc.

 

A ja?

Czy widok kogoś bez domu, biedaka, żebraka przymusza mnie do niesienia im konkretnej pomocy?

 

 

 

Stacja VI – Pan Jezus przyjmuje pomoc Weroniki

 


Wznoszę swe oczy ku górom:
Skądże nadejdzie mi pomoc?
Pomoc mi przyjdzie od Pana,
co stworzył niebo i ziemię.
  Ps 121, 1-2

 

Idąc krzyżową drogą, wypatrywałeś, Panie Jezu, pomocy. Ufałeś, że Ojciec Cię nie zostawi. I tak się rzeczywiście stało. Weronika nie mogła być obojętna wobec Ciebie. Uczyniła może niewiele, otarła Ci tylko twarz. Ale ten gest dodał Ci mnóstwo sił.

 

W Warszawie żyje kilka tysięcy ludzi bezdomnych. Większość osób ich ignoruje i omija z daleka. Michał zachowuje się inaczej i stara się im pomóc. Nie czyni nic wielkiego.

22-latek postawił sobie za cel zebranie choć niewielkiej kwoty do 12 stycznia 2017 roku. Ma zamiar przez dwa miesiące chodzić po mieście i przekazywać zakupione przez siebie rzeczy potrzebującym. Będą to m.in. chleb, woda, wędliny, środki higieniczne, czapki, kurtki, koce i ciepłe rękawiczki.

 

A ja?

Czy umiem, czy chcę choćby w bardzo prosty sposób pomóc drugiemu człowiekowi?

 

 

 

Stacja VII – Pan Jezus ponownie upada pod krzyżem


Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych,
oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! 
Mt 10, 8

 

Twój drugi upadek, Panie Jezu, skupia w sobie te wszystkie trudne sytuacje, których doświadczyłeś, przemierzając drogi Palestyny. Niejednokrotnie byłeś niezrozumiany, odchodzili od Ciebie uczniowie, inni szukali w Tobie tylko przywódcy politycznego. Może czułeś, że Twoja misja nie przynosi efektu.

 

Jeden z misjonarzy tak pisze:

Tak to już bywa, że coś się zaczyna, by kiedyś się skończyć.

Prawie pięć lat temu rozpoczął się czas mojej posługi misyjnej w dalekim Peru. Dziś przyszedł czas zakończenia tego etapu życia. Przede mną nowe wyzwania misyjne, tym razem w Ameryce Środkowej.

Przede mną nowe wyzwania. Nowy kraj, nowa kultura, nowi ludzie. Dziękując zatem za miniony czas, ciągle proszę o modlitwę w intencji misji i misjonarzy. Bez tego „zaplecza” niezwykle trudno byłoby nam realizować Chrystusowe wezwanie: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody…”

 

A ja?

Czy pomagam modlitwą, ofiarą, cierpieniem misjonarzom w głoszeniu Ewangelii?

 

 

 

Stacja VIII – Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty


Gdyby was gdzie nie chciano przyjąć i nie chciano słuchać słów waszych, wychodząc z takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych!  Mt 10, 14

 

Tylu ludziom dałeś, Panie Jezu, radość. Uzdrawiając, wskrzeszając z martwych, wypędzając złe duchy, nauczając. Odchodzili od Ciebie jako nowi ludzie. Ale byli też tacy, którzy nie przyjmowali Twojej nauki. Teraz raz jeszcze zwracasz się do tych, którzy zdają się nie rozumieć tego, co się dzieje. Patrzą na Ciebie bardzo powierzchownie. Nie dostrzegają prawdziwego powodu Twojego cierpienia.

 

Matka Boża w Fatimie mówiła do dzieci:

 

Widzieliście piekło, do którego idą dusze biednych grzeszników. Żeby je ratować, Bóg chce rozpowszechnić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeżeli się zrobi to, co wam powiem, wielu przed piekłem zostanie uratowanych i nastanie pokój na świecie. Wojna zbliża się ku końcowi. Ale jeżeli ludzie nie przestaną obrażać Boga, to w czasie pontyfikatu Piusa XI rozpocznie się druga wojna, gorsza.

 

A ja?

Czy słucham upomnień, jakie Pan Bóg na różne sposoby do mnie kieruje?

 

 

 

Stacja IX – Pan Jezus znowu upada pod krzyżem


Zaprawdę, powiadam wam: Ziemi sodomskiej i gomorejskiej lżej będzie w dzień sądu niż temu miastu.  Mt 10, 15

 

Masz coraz mniej sił, Panie Jezu. Krzyż coraz bardziej przygniata Cię do ziemi, aż w końcu padasz w pył drogi. Szedłeś wytrwale przez świat, niosąc Dobrą Nowinę o tym, jak bardzo Bóg kocha człowieka. Upadasz, bo może świadomość, jak ludzie są głusi na Ewangelię, odebrała Ci siły.

 

Pewien mężczyzna opowiada:

 

Byłem w Gietrzwałdzie na rekolekcjach i doświadczyłem ogromnej miłości. Usłyszałem wtedy, iż mamy jak małe dzieci wdrapywać się na kolana Boga Ojca, i poczułem wtedy ogromną miłość ojcowską. Również na wspomnianych rekolekcjach w czasie Adoracji Pan Jezus pokazał mi, że pragnie mnie uzdrowić z mojego nałogu, jakim była telewizja. Przez nią nie miałem czasu nawet dla Boga. Więc Pan Jezus pokazał mi, że z tego chce mnie uzdrowić. Po przyjeździe do domu, zacząłem nad sobą pracować.

 

A ja?

Czy umiem podjąć zdecydowaną pracę nad sobą?

 

 

 

Stacja X – Pan Jezus z szat obnażony

 


Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski!  Mt 10, 10

 

Tak niewiele miałeś, Panie Jezu, do swojej dyspozycji. Nigdy nie gromadziłeś dóbr tego świata. Za to rozdawałeś całymi garściami miłość. Niosłeś ją każdemu człowiekowi, a w sposób wyjątkowy najbardziej poranionemu przez grzech, odartemu z szaty godności dziecka Bożego. Również teraz, gdy żołnierze odzierają Cię z szat, ukazujesz piękno Bożej miłości.

 

Od kilku lat organizowane są w Warszawie rekolekcje pt.: Jezus na stadionie. Czas wielkiego głoszenia Bożego słowa i przyjmowania go w swoje życie. Oto jedno ze świadectw:

 

Zrozumiałam, jak bardzo ważne jest trwanie w słowie Bożym, życie tym słowem, nasiąknięcie nim do głębi, bo tam znajduję odpowiedź na wszystkie moje pytania, drogowskazy mojego życia. Ja teraz pragnę tego słowa, jak ziemia zeschła, pragnie wody na pustyni.

Jeszcze bardziej uświadomiłam sobie zadanie apostoła Jezusa, chcę zanieść Go wszędzie tam, gdzie Go nie ma.

Jezus pokazał mi moje zadanie: kochać Jego miłością wszystkich, a z miłości wszystko wypływa.

 

A ja?

Czy przyoblekam się w szatę słowa Bożego, czytam Pismo Święte, korzystam z rekolekcji, aby Chrystus mógł czynić mnie na obraz i podobieństwo Boże?

 

 

 

Stacja XI – Pan Jezus do krzyża przybity

 

Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!  Mt 10, 16

 

Żołnierze rzucili się na Ciebie, Panie Jezu, i ukrzyżowali. Odrzucili od siebie litość, współczucie. Wykonywali rozkaz. A Ty byłeś cichy, nie uciekałeś przed krzyżem i cierpieniem. Całkowicie oddałeś się w ich ręce, potulny jak baranek.

 

Mówi Przemysław Babiarz – dziennikarz i komentator sportowy:

 

Żeby przełamać wstyd przyznania się do krzyża, przyznania się do Jezusa, trzeba najpierw chyba uświadomić sobie dobrze, jaki jest powód tego wstydu: czego my właściwie się wstydzimy? Wstydzimy się zawsze czegoś, co jest słabe i co jest w oczach innych ludzi, w oczach tego świata, być może mało atrakcyjne…

Jaka natomiast jest rzeczywistość? Rzeczywistość przyznania się do Jezusa polega przede wszystkim na osobistej relacji z Nim samym, czyli z naszym Zbawicielem, z Synem Bożym. Jeżeli jest w nas wiara, że Chrystus istotnie przyszedł na ten świat, umarł i zmartwychwstał za nas, to zrobiliśmy pierwszy ważny krok ku temu, by się nie wstydzić.

 

A ja?

Czy mimo poczucia własnej słabości potrafię dać świadectwo o Jezusie w środowisku, w którym żyję?

 

 

 

Stacja XII – Pan Jezus umiera na krzyżu

 


Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz...  Mt 10, 13

 

Ty, Panie Jezu, swoją śmiercią na krzyżu pokazałeś, jak ważny jest dla Ciebie człowiek. Dla niego gotowy jesteś na wszystko. Pragniesz dla niego największego szczęścia. Przynosisz mu prawdziwy pokój. Rozpościerasz swoje ręce na krzyżu, by przygarnąć każdego z nas do swego serca. Dajesz największe świadectwo miłości.

 

Opowiada kapelan szpitala:

 

Sędziwy mężczyzna, kiedy zobaczył młodego księdza z Najświętszym Sakramentem, z trudem, resztkami sił zdobył się na krzyk dezaprobaty, a nawet nienawiści. Pod żadnym pozorem nie życzył sobie Komunii Świętej, uważając się za osobę niewierzącą. Przerażenie mieszało się u mnie z bezradnością i obawą o jego zbawienie. Kierowany intuicją poszedłem się „wyżalić” do poprzedniego, doświadczonego kapelana. Ten zachęcił mnie, abym wezwał innych chorych do ufnej modlitwy za osobę Bogu wiadomą, umierającą, a pozostającą w wyraźnej „opozycji” wobec Boga. Rozpoczęliśmy modlitwę Koronką do Miłosierdzia Bożego.

Dzień później, ok. godz. 8.40 ,otrzymałem wezwanie do szpitala, do owego mężczyzny. Rozpocząłem modlitwę. Po chwili dołączyła żona i córka umierającego. Na krótką chwilę odzyskał świadomość. Wszyscy bliscy i personel opuścili salę. Zamieniła się w konfesjonał. Po godzinie 14.00 mężczyzna zmarł.

 

A ja?

Na jakie świadectwo miłości jestem gotowy?

 

 

 

 

Stacja XIII – Pan Jezus zdjęty z krzyża

 

…wskrzeszajcie umarłych…  Mt 10, 8

 

Po zdjęciu z krzyża jesteś, Panie Jezu, w ramionach swej Matki. Ona tuli Cię i pewnie Jej serce przeszywa miecz boleści. Ale z wiarą wpatruje się w Twoje martwe ciało, by z pokorą ponownie wyznać Oto Ja służebnica Pańska. Tu pod krzyżem daje nam świadectwo swej wiary.

 

Pewna mama opowiada:

 

Syn, chłopak spokojny, religijny, zaczął studia w innym mieście, i nagle stwierdził, że przestaje chodzić do kościoła, że ma mnóstwo wątpliwości itd. Próbowałam rozmawiać, tłumaczyć, ale on się zaparł. Nigdy się nie spodziewałam, że doczekam takiej chwili.

 

A ja?

Jeśli jestem w podobnej sytuacji może powierzę swe dziecko Maryi w modlitwie różańcowej?

 

 

 

Stacja XIV – Pan Jezus złożony do grobu

 

Idźcie i głoście…  Mt 10, 7

 

Rękami wiernych przyjaciół, zostałeś, Panie Jezu, złożony do grobu. Ale nie było to smutne zakończenie Twojej historii, lecz jeszcze jeden znak miłości, która nie ustaje. Zjednoczyłeś się z nami również w losie po śmierci. Przeszedłeś przez grób, aby wyprowadzić nas ze śmierci do życia. Z grobu uczyniłeś bramę życia. W beznadziei ukazałeś światło.

 

Opowiada Małgorzata:

 

Rok temu zaczęłam modlitwę o nawrócenie mojego umierającego taty. Wiedzieliśmy, że zbliża się koniec, ale on nie chciał spowiedzi ani księdza. Gdy mu sugerowaliśmy sakrament namaszczenia chorych, to złościł się i wyzywał. Postanowiłam odmówić nowennę pompejańską w intencji jego nawrócenia…

Mój tato nawrócił się dosłownie kilka dni przed śmiercią.

 

A ja?

Czy całą swą nadzieję pokładam w Panu Bogu?

 

Albo takie świadectwo:

 

W sierpniu zeszłego roku po czteroletniej walce z rakiem piersi zmarła 42-letnia matka piątki dzieci. Opiekę nad rodziną przejął najstarszy syn Mateusz. Mama Mateusza w momencie, gdy jej stan się pogorszył, poprosiła, aby przejął formalnie opiekę nad rodzeństwem.

Mama umierała w wielkim cierpieniu. Rak pożerał ją od środka, a serce rozrywała myśl, co stanie się z dziećmi. Trzymając ją mocno za rękę na łożu śmierci, przyrzekłem: „Wychowam braci i siostry na dobrych ludzi” – opowiada Mateusz.

Teraz jestem ich tatą, mamą i bratem – mówi. Moich rówieśników ciągnie do innych rzeczy, ale ja chcę być w domu, dobrze wychować dzieci i sprawić, żeby w przyszłości były dobrymi ludźmi. Na tym najbardziej mi zależy.

 

A ja?

Czy jestem gotów umrzeć sobie, by żyć dla innych?

 

 

 

 

Modlitwa końcowa:

 

Modlitwa Anioła Pokoju z Fatimy:

 

O mój Boże, wierzę w Ciebie, uwielbiam Cię, mam nadzieję w Tobie i kocham Cię. Proszę Cię o przebaczenie dla tych, którzy w Ciebie nie wierzą, nie uwielbiają Ciebie, nie mają w Tobie nadziei i nie kochają Cię.

 

lub

 

O Przenajświętsza Trójco, Ojcze, Synu i Duchu Święty, w najgłębszej pokorze uwielbiam Cię i ofiaruję Ci Przenajdroższe Ciało, Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa, obecne na wszystkich ołtarzach świata, jako wynagrodzenie za zniewagi, świętokradztwa i obojętności, jakimi On Sam jest obrażany. Przez nieskończone zasługi Jego Najświętszego Serca i przez Niepokalane Serce Maryi błagam Cię o nawrócenie biednych grzeszników. Amen.

 

 

 

 

 

 

 

 

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów– Elbląg

o. Zbigniew Bruzi CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy