Słowo Redemptor

Świętej Teresy Benedykty od Krzyża, (Edyty Stein), dziewicy i męczennicy, patronki Europy – święto

 

 

 

Wtorek, 09 sierpnia 2016 roku, XIX tydzień zwykły, Rok C, II

 

 

 

 

 

Każda autentyczna miłość spotka na swojej drodze Krzyż

 

 

Niemiecką Żydówkę urodzoną w 1891 r. we Wrocławiu Edytę Stein, filozofa, karmelitankę siostrę Teresę Benedyktę od Krzyża, męczennicę Oświęcimia, zamordowaną w komorze gazowej 9 sierpnia 1942 r. papież Jan Paweł II beatyfikował w 1987 r. w Kolonii, kanonizował w  1998 r., a 1 października 1999 r. ogłosił ją – wraz ze św. Brygidą Szwedzką i św. Katarzyną ze Sieny – patronką Europy. Chociaż już ten telegraficznie, sms-owo podany życiorys – niezwykłej świętej wśród świętych – jest fascynujący, to jdnak prosi się o rozszerzenie, by wejść na drogę tej niezwykłej świętości. Kobiety, która z pasją poszukiwała prawdy, człowieka bezbłędnie odczytującego los Chrystusa w swoim czasie, by solidarnie do Niego dołączyć i z Nim iść drogą krzyża do końca, do Auschwitz.

Patrząc w swoją przeszłość, Edyta napisze: „Kto poszukuje prawdy, ten poszukuje Boga, czy jest tego świadomy czy nie”. Drogę do tego odkrycia pokonuje Edyta mozolnie, nieustępliwie i uczciwie. Chociaż wychowana w religijnym domu żydowskim, świadoma swojej wolności wybiera wlasną drogę: „Od mojego 13 do 21 roku życia byłam ateistką, ponieważ nie potrafiłam wierzyć w istnienie Boga. W wieku 14 lat z pełną świadomością i z własnej woli przestałam się modlić”. W trakcie swoich studiow filozoficznych w Getyndze spotyka ludzi, którzy wierzą w Chrystusa i łączą filozofię z wiarą. W trakcie rozmów z Filomeną Steiger, Edyta stwierdziła, że jest ateistką, na co usłyszała korygujacą reakcję: „Pani nie jest ateistką; Pani jest poszukującą! Niech Pani się modli do Ducha Świętego! Po prostu, trzeba zacząć!” Pracę doktorską broni z najwyższym wyróżnieniem w 1916 r., planuje karierę profesorską, zablokowaną ze względu na pochodzenie. Ważną osobą staje się dla niej Polak Roman Ingarden, w którym się zakochuje bez wzajemności. W międzyczasie służy swojej niemieckiej ojczyźnie jako siostra Czerwonego Krzyża w Czechach, widząc ogromne cierpienie i śmierć żołnierzy w lazaretach. W latach 1916-1918 studiuje we Fryburgu. Ok. 1920 r. stacza rodzaj ciężkiego zmagania wewnętrznego między intelektem i pragnieniem serca, o którym napisze później: „Poszukiwanie prawdy było moją jedyną modlitwą”.

 

W latach kryzysu od 1918 do 1921 r. dojrzewa jej wiara w Jezusa Chrystusa, który nie tylko „głosi prawdę”. Odkrywa Go jako osobową Prawdę. W 1917 r. ginie jako żołnierz jej mentor i przyjaciel z czasów Getyngi Adolf Reinach. We Fryburgu, na prośbę jego wdowy Anny, zgłasza się do pomocy w uporządkowaniu filozoficznego dorobku jej męża. Idąc, martwi się, w jaki sposób ma pocieszyć wdowę po koledze. Kiedy weszła, spotkała nie złamaną, zwątpioną wdowę, lecz kobietę, która czerpie moc i odwagę z Krzyża Chrystusa. To doświadczenie dotyka ją głęboko: „Było to moje pierwsze spotkanie z Krzyżem i z mocą Boga. Mocy tej Krzyż udziela tym, którzy go niosą… Był to moment, w którym moja niewiara załamała się całkowicie… i zajaśniał Chrystus: Chrystus w tajemnicy Krzyża”. W przejściu na katolicyzm pomógł jej fakt, że tylko tutaj, ze względu na eucharystyczną obecność Boga w pustym kościele ma sens indywidualna „poufna rozmowa” z Nim. Później zapisze: „Żyć eucharystycznie znaczy całkowicie wyjść z ciasnoty własnego życia, i wzrastać w przestrzeni życia Chrystusa”.

 

W Bad Bergzabern jako dorosła 30-letnia kobieta dociera w swoich poszukiwaniach do celu. W domu swojej przyjaciółki sięga na półkę po autobiografię św. Teresy z Avila, rozpoczyna ją czytać i czuje się pokonana. „Gdy zamknęłam książkę, powiedziałam sobie: «To jest prawda»”. Zrozumiala ostatecznie, że miłość Chrystusa i wolność człowieka są ze sobą splecione, a między miłością i prawdą istnieje wewnętrzna wieź; one nawzajem się przywołują. Znalazła Prawdę w miłującej osobie Chrystusa. W wieku 31 lat jej droga prowadzi do Kościola katolickiego. Czas, który nastąpi po chrzcie, poświęca pracy nauczycielki w szkole dominikanek i wykładowcy w Instytuciie Pedagogiki, pisaniu książek, wygłaszaniu referatów naukowych. Od św. Tomasza z Akwinu uczy się uprawiać naukę jako służbę Bogu, jednocześnie coraz bardziej przekonuje się, że sercem chrześcijaństwa nie jest nauka lecz miłość. Wszystkie jej prace i kontakty były przenikniete jej relacją z Bogiem i powierzeniem się Jego Opatrzności: „Gdy ktoś do mnie przychodzi, to chcę go zaprowadzić do Niego”. W tych latach oczekuje, jaką dalszą drogę wskaże jej Chrystus.

 

Dla Edyty katolicyzm jest zrealizowanym judaizmem, ale przyjęcie przez Edytę wiary katolickiej wprowadza podział w jej rodzinie, zapowiedziany w Ewangelii (Łk 14, 26). Rodzeństwo i krewni nie rozumieją jej decyzji. Matka do końca nie pogodzi się z tym, że Edyta wybrala Jezusa „czyniącego się” Bogiem. Ze względu na miłość do matki, Edyta wydłuża okres przed wstąpieniem do klasztoru; potem piszą do siebie listy, polecając siebie wzajemnie Bogu. Spędzając Wielki Tydzień 1933 r. w benedyktyńskim opactwie w Beuron, po dokładnym rozważeniu i rozmowie z opatem, wobec nadciągającego niebezpieczeństwa,  Edyta zwraca się do Piusa XI o wydanie encykliki poruszającej „kwestię żydowską”.

 

Kiedy w końcu wstępuje w roku 1933 w wieku 42 lat do Karmelu w Kolonii, nie jest to ucieczka od świata ani od odpowiedzialności, lecz sposób radykalnego wejścia na drogę naśladowania Chrystusa na drodze niesienia Krzyża. Do przełożonej mówi: „Może nam pomóc nie działanie ludzkie, lecz cierpienie Chrystusa. Moim pragnieniem jest uczestniczenie w nim”. Stąd przy obłóczynach wyraża życzenie dodania do zmienionego imienia „od Krzyża”. W dniu pierwszej profesji poczuła się jako „oblubienica Baranka”. Była przekonana, że niebieski Oblubieniec poprowadzi ją w tajemnicę Krzyża. Na obrazku profesji wieczystej umieszcza zdanie św. Jana od Krzyża: „Moim jedynym powołaniem jest odtąd [coraz] bardziej kochać”.

 

 

Tak zwana kryształowa noc, połączona z podpalaniem synagog, ich plądrowaniem i ekscesami faszystów, skłania s. Teresę Benedyktę do opuszczenia Niemiec i wyjazdu w ostatnim dniu 1938 r. do Karmelu w Echt w Holandii, z nadzieją, że tam będzie bezpieczna. Jednak w odwecie za list biskupów holenderskich w obronie Żydów SS aresztuje 26 lipca 1942 r. s. Benedyktę i jej siostrę Różę wraz z grupą 300 żydowskich chrześcijan. W przejściowym obozie w Westerbork po macierzyńsku opiekuje się osamotnionymi dziećmi i dorosłymi. Po kilku dniach zostają wszyscy wywiezieni do Auschwitz, i zamordowani w komorze gazowej. Opuszczając Karmel w Echt, Teresa, biorąc swoją siostrę Różę za rękę, mówi: „Chodź, idziemy za nasz naród”.

 

Teresa Benedykta od Krzyża jest wyjątkową świętą XX wieku, „osobowością łączącą dramatyczną syntezę naszego stulecia ze swoim bogatym życiem” (Jan Paweł II), jest syntezą prawdy o człowieku, którego serce jest niespokojne dopóki nie spocznie w Bogu. Jest osobą łączącą filozofię i wiarę, tradycję żydowską i chrześcijańską, pragnienie życia i ofiarowania życia z Chrystusem ukrzyżowanym. Jest kobietą łączącą w sobie niezwykłą wrażliwość z mocnym charakterem i niezwyklą odwagą, pragnienie wolności z podporządkowaniem się prawdzie w miłości; głęboko zanurzoną w poszukiwanie i kontemplację prawdy, a zarazem uczestniczącą w bieżących problemach kobiet, wydarzeniach swojego kraju i Kościoła. Jest córką opuszczającą rodzinę dla Chrystusa, a zarazem kochającą ją do końca. Także stając się katoliczką, siostrą zakonną, ani na moment nie zapomina o swojej żydowskiej i „pruskiej” tożsamości. Niesie w sobie „ducha judaizmu” i „zmysł Kościoła”. Gdy Chrystus „pokazał” jej, w jaki sposób ma podjąć krzyż nałożony na jej naród, w testamencie sporządzonym w 1939 r. zapisuje: „Już teraz przyjmuję śmierć taką, jaką mi Bóg przeznaczył, z doskonałym poddaniem się Jego woli i z radością. Proszę Pana, by zechciał przyjąć moje życie i śmierć na swoją cześć i chwałę, za wszystkie sprawy Najświętszego Serca Jezusa i Maryi, za św. Kościół, szczególnie za zachowanie, uświęcenie i doskonałość naszego świętego Zakonu, za Karmel w Kolonii i Echt, w duchu ekspiacji za niewiarę ludu żydowskiego, aby Pan został przez swoich przyjęty, aby nadeszło Jego królestwo w chwale, na uproszenie ratunku dla Niemiec, za pokój świata, wreszcie za moich bliskich żywych i umarłych”.

 

Życie Edyty – Teresy Benedykty nie zakończyło się w piekle Auschwitz, o czym przypomniała nam jej beatyfikacja i kanonizacja. Aby oddać rzeczywistość życia duchowego Świętej, a nam pomóc wejść w dialog ze słowem Bożym przy jej pomocy, św. Jan Paweł II w homilii beatyfikacyjnej i kanonizacyjnej odnosił jej życie do tekstów biblijnych (wiara i męstwo Estery, rozmowa Jezusa z Samarytanką, absolutny wybór Chrystusa ukrzyżowanego przez apostoła Pawła). Dzisiejsza Ewangelia Mateusza ukazuje nam Teresę Benedyktę od Krzyża jako pannę niezwykle mądrą, która przez cale życie gromadziła oliwę do swojej lampy, aby móc wejść z Chrystusem Oblubieńcem na ucztę Zmartwychwstania bramą całkowitego daru z siebie, bramą Krzyża.

 

Skoro Edyta Stein – Teresa Bendykta od Krzyża jest tak niezwykle ważną dla Kościoła, Europy i świata świętą, to znaczy, że przez nią Bóg stawia nam pytanie o naszą obecną tożsamość i naszą drogę z Chrystusem!

– Edyta Teresa Benedykta szukała prawdy i odnalazła drogę do Boga, wiary i Kościoła. Czy my nieustannie poszukujemy prawdy, sensu, wiary, swojego miejsca w Kościele i oddajemy swe życie?

– Edyta Teresa Benedykta nie szukała krzyża, ale go również nie omijała. Gdy odkryła moc krzyża, wzięła go na siebie, podążając za Chrystusem. Czy my podejmujemy krzyż cierpień nieodłącznych od chrześcijańskiego życia i świadectwa?

– Edyta Teresa Benedykta żyła bezinteresownie dla innych, aż do złożenia ofiary z siebie dla ich ratowania, niczym zasiew wrzucany w ziemię. Co wyrośnie z naszego życia? Co liczy się w nim; zgarnianie i gromadzenie czy oddawanie i obdarowywanie?

– Edyta Teresa Benedykta połączyła w sobie milość do Izraela i Kościoła, ojczyzny i zakonu, wiarę z rozumem, miłość do człowieka i do Chrystusa w najtrudniejszych okolicznościach. Czy nasze chrześcijaństwo jest wybiórcze, egocentryczne, ciasne, czy też obejmuje całą rzeczywistość i pełną naszą tożsamość?

– Edyta Teresa Benedykta jako wierna uczennica w swoim życiu i śmierci pozwoliła się Chrystusowi kształtować na Jego podobieństwo. Zapisała w swoim dzienniku: „Winniśmy być jak okno, przez które Boża miłość chce świecić. Szyba nie może być zamazana i brudna, gdyż wtedy powstrzymujemy światło Boże w świecie”. Przez Świętą to światło weszło w ciemności XX wieku i nadal się rozchodzi w świat, który tego światła potrzebuje bardziej niż kiedykolwiek. W jakim stanie jest nasze, moje okno dla Bożego światła w świecie?

 

 

Bądźcie czujni! Wasze życie nie jest niekończącym się dniem otwartych drzwi! Wsłuchujcie się w głos swego serca! Nie zatrzymujcie się na powierzchni, ale docierajcie do głębi rzeczywistości! A kiedy nadejdzie pora, miejcie odwagę dokonać wyboru! Bóg czeka na was, byście złożyli swoją wolność w Jego dobrych dłoniach. (fragm. homilii Ojca Świętego Jana Pawła II wygłoszonej podczas Mszy św. kanonizacyjnej 11 października 1998 r.).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Zamość

o. Władysław Chaim CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy