Słowo Redemptor

Uroczystość Wszystkich Świętych

 

 

 

Wtorek, 01 listopada 2016 roku, XXXI tydzień zwykły, Rok C, II

 

 

 

 

 

 

 

 

CZYTANIA

 

 

 

 

Wprowadzeniem do naszego rozważania niech będzie pewne opowiadanie z przesłaniem dla nas.

 

Pewien mistrz murarski pracował wiele lat w wielkim zakładzie budowlanym. Kiedyś od prezesa tego zakładu otrzymał zamówienie na wybudowanie wspaniałego domu według swojego projektu i uznania. Mógł wybrać najbardziej odpowiednie miejsce i nie przejmować się żadnymi kosztami. Wszystkie koszty miały być pokryte z funduszy zakładu.

Pracę rozpoczął natychmiast. Wykorzystując pokładane w nim bezgraniczne zaufanie, jakim go obdarzono, pomyślał sobie, że może użyć starych surowców z odzysku i zatrudnić mniej wykwalifikowanych pracowników. W ten sposób zaoszczędzone pieniądze zagarnąć dla siebie. W krótkim czasie wybudował zamówiony dom, ale jego jakość daleka była od tego, co mógłby zrobić, gdyby był uczciwy i rzetelny.

Kiedy dom został ukończony, zorganizowano kolację, w czasie której mistrz murarski wręcza prezesowi firmy klucze do tego domu. Prezes zwrócił je natychmiast i powiedział:

„Ten dom jest naszym podziękowaniem dla ciebie za rzetelną pracę. Niech będzie wyrazem naszego szacunku dla ciebie i twojej pracy”.


Z zakłopotaniem nasz mistrz przyjmuje taki prezent, ale pojawia się też żal w sercu, że oszukiwał przy budowie tego domu, który choć nowy, jest bardzo nietrwały. Żałował swoich decyzji.

Wniosek, jaki wypływa z tego opowiadania, brzmi: Każdy z nas żyjąc na ziemi ma wybudować trwały dom w niebie. Materiałem do tej budowy jest każdy dzień życia tu na ziemi.

 

To opowiadanie ukazuje nam sens dzisiejszej uroczystości Wszystkich Świętych. Naszym ostatecznym miejscem wiecznego życia nie będzie ziemia. Ten czas ziemskiego życia mamy określony przez Boga. Trzeba troszczyć się o to, by to ziemskie życie jakoś cieszyło, dawało satysfakcję, nie możemy być cierpiętnikami. Ale nasza troska winna być ukierunkowana przede wszystkim do miejsca, gdzie wszyscy jako ochrzczeni, jesteśmy przez Boga zaproszeni. Tym ostatecznym miejscem ma być niebo, rzeczywistość obcowania z Bogiem, mamy tworzyć wspólnotę ludzi zbawionych – błogosławionych i świętych.

 

Dzisiejsza Uroczystość przekonuje nas również, że Boży plan naszego zbawienia jest możliwy do osiągnięcia. To zbawienie może stać się naszym udziałem. Święci byli do nas podobni. Pochodzili z różnych narodowości, żyli w różnych czasach, wypełniali swoje powołanie. Stali się świętymi, bo ich drogą życia były błogosławieństwa wypowiedziane przez Jezusa, o których słyszeliśmy w Ewangelii. Byli oni ubodzy w duchu, bo wartości materialne, bogactwo, pieniądze nie były dla nich największymi i najważniejszymi wartościami. Byli cisi, bo umieli przebaczać. Łaknęli i pragnęli sprawiedliwości, walcząc o nią dla innych. Byli miłosierni, wprowadzający pokój. Dla Chrystusa i Ewangelii byli znieważani i odrzuceni przez ludzi, cierpieli prześladowanie, nawet śmierć ponieśli. Świętość jest więc i naszym powołaniem. Mówią o tym karty Starego Testamentu (Kpł 19, 1-37), Jezus w Ewangelii, św. Paweł w listach apostolskich.

 

Skoro świętość jest naszym powołanie, co więc mamy czynić, aby stać się świętymi? Być świętym to nie znaczy już się świętym narodzić. Być świętym to nie znaczy tylko naśladować kogoś, kto został męczennikiem za wiarę kilka czy kilkanaście wieków temu. Być świętym to znaczy naśladować zwykłych ludzi, którzy żyli w zwyczajnych czasach. Być świętym to znaczy naśladować ludzi, którzy śmiali się i płakali, jak i my śmiejemy się i płaczemy. Być świętym to znaczy naśladować ludzi, którzy grzeszyli, ale zaraz podnosili się ze swoich upadków, wyznając grzechy w sakramencie pokuty i pojednania, jak i my to czynimy, Być świętym to znaczy wypełniać obowiązki, które wynikają z podjętej drogi życiowej.

 

Droga do nieba, do świętości, jak dziś przypomina Chrystus, wcale nie będzie łatwa. Trzeba, abyśmy o tym pamiętali. Świat będzie czynił wszystko, aby odebrać nam ducha i zniechęcić do tej drogi. Będziemy przez świat rozgrzeszani ze wszystkich grzechów i słabości, pozwalając na wszystko i usprawiedliwiając wszystko. Zależeć będzie światu, abyśmy tak ciągle „pielęgnowali” upadki, rozczulali się nad sobą…

 

Na koniec wróćmy do opowiadania z początku naszego rozważania. Żyjąc na ziemi, mamy wybudować dom w niebie. Ten dom ma być trwały. A to zależy od każdego przeżytego tu na ziemi dnia. Bo o jakości będzie decydował każdy święcie przeżyty dzień. Nie bójmy się całkowicie na tej ziemskiej drodze zawierzyć Jezusowi, nie traćmy Go z pola widzenia…

 

 

Jezus w Eucharystii niech umacnia nasze serca, dodaje odwagi w drodze do nieba, dodaje siły do budowy „mocnego” domu w niebie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Lublin

o. Tomasz Mular CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy