Słowo Redemptor

Świętego Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski – uroczystość

 

 

 

Poniedziałek, 23 kwietnia 2018 roku, IV tydzień wielkanocny, Rok B, II

 

 

 

 

 

 

 

CZYTANIA

 

 

 

Egoizm jest bezpłodny!

 

 

Słyszeliśmy w Ewangelii słowa o ziarnie pszenicy: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo (J 12, 24). Te słowa o ziarnie pszenicy przypominają opowieść o dwóch nasionach.

Jesienią dwa nasiona znajdowały się obok siebie w żyznej ziemi. Pierwsze nasionko powiedziało: „Chcę rosnąć! Chcę moimi korzeniami sięgać głęboko w ziemię i wypuścić młode pędy ponad jej powierzchnię. Pragnę rozwinąć moje delikatne pączki niczym flagę, aby ogłosić przybycie wiosny. Pragnę poczuć ciepło słońca na moim obliczu i błogosławieństwo porannej rosy na moich płatkach!”. I tak rozwijało się.

Drugie nasionko powiedziało: „Co za los mnie spotkał! Boję się. Jeśli skieruję moje korzenie do ziemi, nie wiem, na co natrafię w ciemnościach. Jeśli utworzę sobie drogę poprzez twardą ziemię nade mną, mogę uszkodzić moje delikatne pędy. Jeżeli otworzę moje pączki, pewnie jakiś ślimak będzie chciał je zjeść? Gdybym zaś rozchylił moje kwiaty, jakieś dziecko mogłoby mnie wyrwać z ziemi. Nie, lepiej będzie, jeżeli zaczekam, aż będzie bezpiecznie”. I czekało. Na początku wiosny jakaś kura, która grzebała w ziemi w poszukiwaniu pożywienia, znalazła nasionko i zaraz je zjadła.

 

Opowiadanie o dwóch nasionach pokazuje, że egoizm jest bezpłodny! Gdyby ziarno chciało zachować siebie, pozostanie samo. Niczego nie wniesie, bo nie dzieli się ogromnym potencjałem możliwości i mocy, która jest zawarta w ziarnie. Takie ziarno utraci swoją jakość, nie przekaże życia. A życie, którego się nie daje, jest martwe.

 

Ziarno, żeby z siebie coś dać obficie, musi obumrzeć, to znaczy stracić swój korzystny wygląd, aby pojawiło się coś piękniejszego. W ten sposób ziarno staje się płodne, bo oddając swoje życie, staje się źródłem życia: Jeżeli ziarno pszenicy obumrze, przynosi plon obfity!

 

 

Chrystus w Ewangelii zaczerpnął przykład ziarna pszenicy, aby wskazać, że to On jest ziarnem, które obumarło dla nas na krzyżu i wydało plon życia wiecznego dzięki zmartwychwstaniu. Chrystus w ten sposób przyniósł prawdziwe życie i wyzwolił wielką siłę przemieniającą ludzkie umysły i serca. Miłość Chrystusa posiada moc, aby zapuścić korzenie w duszy ludzkiej i zrodzić miłość w sercach tych, którzy jej pragną.

 

Tylko od człowieka zależy, na ile wypełni umysł i serce miłością Chrystusa. Egoista, zapatrzony w siebie i przywiązany do swego życia, rozczula się nad sobą i pozostaje sam. Przesadnie zatroskany o swoje bezpieczeństwo, nie potrafi żyć, bo staje się niewolnikiem własnego lęku. Traci swoje życie, gdyż życie jest relacją, więzią, przyjaźnią, bliskością. Kto chce zatrzymać oddech, umiera z uduszenia. Żyje się, ponieważ się wdycha i wydycha powietrze.

 

 

Życie bowiem jest miłością, wypełnia się w darze z siebie jako otrzymywane i dawane z miłości. Kto nie miłuje, jest niewolnikiem śmierci. Widać to szczególnie w dzisiejszym świecie, kiedy młodzi ludzie mówią często: „Nie chcemy mieć dzieci... wystarczy, że mamy psa”. Prawdziwa miłość jest zawsze służbą, zarówno w kapłaństwie, w małżeństwie, w rodzinie. A służba jest traceniem czegoś z siebie, obumieraniem dla drugiego. Kiedy coś tracimy, wchodzimy w związek, w łączność z wartościami, z innym życiem, w umiejętność kochania. Tylko służebna miłość prowadzi do rozwoju. Człowiek chodzi po świecie nie tylko dla własnych przyjemności, ale żeby być dla innych, służyć innym, kochać innych.

 

 

Człowiekiem, który uczynił miłość sługą życia, był św. Wojciech, patron Polski. Z miłości do Boga niósł Ewangelię ludziom. Pośród napięć i konfliktów musiał dwa razy opuścić Pragę – miasto i stolicę kierowanej przez siebie diecezji. W Rzymie zafascynowało go życie zakonne i przywdział habit benedyktyński. Jednak chęć służby Bożej i gorliwość apostolska sprawiły, że podjął wyprawę misyjną. Głosił Ewangelię Węgrom, Polakom i Prusom, gdzie spotkał się z wrogością. Pełniąc posługę pasterską, oddał swoje młode życie w Prusach. Jako niestrudzony misjonarz i pasterz w godzinie próby zaświadczył, że Bóg jest dla niego absolutnie na pierwszym miejscu. Miał wtedy czterdzieści jeden lat.

 

Św. Wojciech upodobnił się do swojego Mistrza i oddał swoje życie niczym dobry pasterz, aby owce miały życie, i miały je w obfitości (por. J 10, 10). Złożył najcenniejszy dar, samego siebie na ołtarzu Chrystusa. Ofiara męczeńskiej śmierci przyniosła obfite plony wiary w narodzie polskim. W Gnieźnie, gdzie złożono jego relikwie, powstała na polskich ziemiach pierwsza metropolia, z której rozrósł się Kościół w Polsce.

 

 

Dziękujemy Bogu za szczególnego świadka wiary u początku posługi Kościoła na polskich ziemiach. Św. Wojciech pozostawił nam wzór, że życie jest jak ziarno: jedynie gdy wpada w ziemię i obumiera, staje się płodne i przynosi obfite owoce.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Drukuj...

Duszpasterz w Parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy i św. Piotra Rybaka
oraz kapelan szpitala św. Wincentego – Gdynia

o. Mariusz Więckiewicz CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy