Słowo Redemptor

Katedry świętego Piotra Apostoła – święto

 

 

 

Piątek, 22 lutego 2019 roku, VI tydzień zwykły, Rok C, I

 

 

 

 

 

 

CZYTANIA

 

 

 

Ci z nas, którzy mieli okazję pielgrzymować do Rzymu bądź też z innych racji zwiedzać Wieczne Miasto, wiedzą, że tytuł „Katedra św. Piotra Apostoła” niesie w sobie pewną niejasność. Bazylika św. Piotra wcale bowiem katedrą nie jest, na pewno nie w sensie, w którym słowa tego używamy najczęściej na oznaczenie głównego kościoła diecezji, siedziby biskupa diecezjalnego. Katedrą Rzymu jest bowiem Bazylika św. Jana na Lateranie. I nie tylko w diecezji rzymskiej zajmuje ona to szczególne, należne katedrze miejsce. Świątynia ta bowiem nosi zaszczytny tytuł, wyryty zresztą na jej fasadzie: „Głowa i matka wszystkich kościołów”.

 

 

Zdajemy sobie jednak sprawę, że znaczenie słowa „katedra” jako świątyni szczególnej, bo wyróżnionej wśród innych, jest wtórne. Pierwotnie bowiem słowo to oznaczało miejsce, siedzenie, tron tego, który naucza. Dlatego też Pan Jezus w pewnym momencie mówi: Na katedrze Mojżesza zasiedli faryzeusze i uczeni w Piśmie (Mt 23, 2). I, oczywiście, w tym znaczeniu, jako miejsca nauczania, używamy tego słowa również w kontekście wyższych uczelni. Ponieważ zaś jedną z kluczowych funkcji biskupa w Kościele jest nauczanie, stąd kościół, w którym naucza biskup, głowę i serce wszystkich kościołów diecezji, zaczęto nazywać katedrą. W każdej katedrze też znajduje się symboliczny tron biskupa, krzesło, na którym zasiada on, sprawując swój urząd.

 

Swoją drogą, taki właśnie tron czy katedra znajduje się również w Bazylice św. Piotra. W absydzie głównej nawy, za konfesją św. Piotra, wysoko, pod cudownym witrażem przedstawiającym Ducha Świętego w postaci gołębicy, oparty na ramionach czterech wielkich Doktorów Kościoła, spoczywa tron, katedra, miejsce nauczania św. Piotra i wszystkich jego następców. Oczywiście, nikt nie zdoła na tej katedrze zasiąść – chodzi o symbol wyrażający coś znacznie głębszego, jedną z podstawowych prawd wiary katolickiej, a mianowicie naszą wiarę w wagę nauczania następców św. Piotra, papieży. Wagę tak wielką, że – jak wierzymy – w określonych sytuacjach dotyczących wiary i moralności jest to nauczanie nieomylne.

 

Wydarzenie, które przedstawiła nam dzisiejsza Ewangelia, stanowiło zapowiedź tego faktu. Zapowiedź, która dopełniła się po zmartwychwstaniu Jezusa, gdy trzykrotnie zapytał on Piotra o miłość, a usłyszawszy z ust Piotra słowa pełne i wstydu, i nadziei, i wiary: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham (por. J 21, 17), przekazał mu tę szczególną rolę: Paś owce moje! Od tej chwili przez wszystkie pokolenia chrześcijan wiara Kościoła nierozerwalnie łączyła się z wiarą Piotra i jego następców. Jedność Kościoła w papieskiej posłudze znajdowała swoje umocnienie i obronę. Owszem, wiele razy posługa ta była i nadal jest krytykowana, z takich czy innych względów. Jeden papież był za bardzo postępowy, inny zbyt konserwatywny. Ten „nasz”, tamten „z innego świata”. Ten „święty”, tamten może nie za bardzo...

 

Pan Jezus, gdy zapytał uczniów nad jeziorem, za kogo oni Go uważają, nie pytał dlatego, że chciał poznać ich opinię. Zależało Mu na czymś innym, na tym właśnie, co uczynił Piotr. Jak zwykle, ten prosty rybak wyrwał się przed szereg pozostałych uczniów i w odpowiedzi na pytanie Mistrza zawołał: Ty jesteś Mesjasz (por. Mt 16, 16). Zadziwiająca jest odpowiedź Jezusa: Nie ciało i krew ci to objawiły, Piotrze, ale Ojciec (por. Mt 16, 17). Bo o to właśnie Panu Jezusowi chodziło: o wyznanie wiary. Wiara jest łaską, bo bez Ojca nikt z nas nie może przyjść do Chrystusa, ale ta łaska domaga się wyznania, wypowiedzenia. I Piotr to uczynił, bez wahania wyznał swoją wiarę w Chrystusa jako Syna Bożego, oczekiwanego Mesjasza.

 

A przecież Pan Jezus wiedział, z kim ma do czynienia. Wiedział - bo przecież to zapowiedział – że Piotr się Go zaprze. Że będzie musiał podejmować trud nawrócenia, by potem umacniać swoich braci. Ale w tym wszystkim liczyło się dla Jezusa tylko jedno: wiara Piotra i jego miłość do Mistrza.

 

Wśród ponad dwustu sześćdziesięciu papieży w historii Kościoła nie wszyscy byli święci. Byli i tacy, których imion lepiej nie powtarzać, ludzie grzeszni, których życie osobiste żadną miarą nie mogło być przykładem dla wiernych. My możemy dziękować Bogu za to, że żyjemy w czasach wielkich papieży – wielkich zarówno w sensie wiary, jak i moralności. Ale to właśnie posługa papieży wyraża jedność Kościoła i prowadzi go. Po najbardziej grzesznych papieżach Duch Święty osadzał na katedrze Piotrowej ludzi świętych z całą mocą podejmujących dzieło reformy i odnowienia Kościoła. I to właśnie jest – jak w XIX wieku, w czasie Soboru Watykańskiego I, stwierdził kardynał Dechamps, redemptorysta – najbardziej przekonujący dowód na obecność Ducha Bożego w Kościele Katolickim. Że pomimo grzechów swoich papieży, kardynałów, biskupów, kapłanów, zakonników i całego ludu, Kościół ten nie tylko trwa, ale znajduje siłę do odnawiania się.

 

 

Dzisiejsze święto to dla nas okazja do wyrażenia Bogu wdzięczności za ustanowienie posługi papieskiej, za papieży ostatnich dziesiątków lat, których pamiętamy, a których życie i nauczanie nas budowały. Budowały, ale i napełniały dumą – gdy pomyślimy choćby o długim pontyfikacie naszego wielkiego rodaka św. Jana Pawła II. Ale też święto to zaprasza nas do odnowienia naszej wiary w to, że to sam Chrystus ustanowił papieskie posługiwanie po to właśnie, byśmy w wierze nie zbłądzili. Byśmy umocnili w sobie wiarę w wagę papieskiego nauczania, w to, że nie jest to tylko jakieś zjawisko polityczne czy socjologiczne, ale posługa, której chciał Chrystus, posługa, która dokonuje się w mocy Ducha Świętego, wykraczając daleko poza naszą codzienność, bo sięgająca w wieczność: Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie (por. Mt 16, 19). W końcu po to, byśmy nieustannie modlili się za papieża. Czynimy to w każdej Mszy św., każdego dnia imię ojca świętego wymieniane jest w modlitwie eucharystycznej po całej ziemi. Ale warto, byśmy tego, którego Pan Jezus nam dał, by w Jego imieniu prowadził Kościół na ziemi, otaczali również naszą osobistą modlitwą. Jak śpiewamy w jednej z pieśni: „Niech go Pan zachowa, niech go darzy zdrowiem, niech go łaską swoją uszczęśliwia na ziemi”. Amen.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Drukuj...

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Tuchów

o. Jacek Dembek CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy