Słowo Redemptor

Homilia-kazanie pogrzebowe... – Wskrzeszenie Łazarza…

 

 

 

 

CZYTANIA:

Pierwsze czytanie:

Mdr 3, 1-9
(Obrzęd pogrzebu, s. 225)

 Psalm responsoryjny:

Ps 42,2-5, Ps 43. 3-4
(Obrzęd pogrzebu, s. 289)

 Śpiew przed Ewangelią:

Mt 25, 34
(Obrzęd pogrzebu, s. 261)

 Ewangelia:

J 11, 32-45
(Obrzęd pogrzebu, s. 282)

 

 

 

 

 

Przychodzi taki czas w życiu człowieka, w którym staje on przed trzema być może największymi egzaminami, jakie przychodzi nam zdawać. Jest to sprawdzian z:

  1. cierpienia (tajemnica, która wywołuje w nas pytanie: Dlaczego ja?),
  2. starości (tajemnica pełna wyrzutu, że ta starość to się Panu Bogu nie udała, przy czym nie jest to do końca prawda, bo piękno życia w podeszłym wieku ukazał nam św. Jan Paweł II),
  3. umierania (tajemnica pełna zadumy nad pytanie o to, dlaczego to życie tak szybko przemija, ucieka – przecież ten człowiek mógł jeszcze żyć…).

 

 

Kluczem do rozwiązania tych życiowych egzaminów jest wiara w Boga. Bez niej człowiek pozostaje bezradny wobec tych pytań.

 

Dzisiaj również stajemy przed jednym z takich egzaminów, którym jest śmierć Jacka. To doświadczenie jest wielką tajemnicą. W nim dotyka nas w sposób osobisty Bóg, szczególnie tych, którzy dobrze znali zmarłą osobę. Czy potrafisz patrzeć na to wydarzenie oczyma wiary? Czy dostrzegasz, iż przez ten fakt Bóg chce ci coś powiedzieć, czegoś chce cię nauczyć? A my musimy się zmierzyć z tą smutną tajemnicą, z pytaniami bez odpowiedzi, z tą ciszą... Ale przecież tak długo nie da się żyć. Przecież potrzebujemy choć odrobinę nadziei, aby dalej żyć po śmierci Jacka. Gdzie mamy odnaleźć tę nadzieję?

 

Nadzieję w tym daje nam wiara, o której mogliśmy usłyszeć w dzisiejszej Ewangelii. Po śmierci Łazarza wszystko wydawało się przegrane. Wszyscy widzieli martwe ciało Łazarza, byli na jego pogrzebie – już spoczywał w grobie od trzech dni. Jego siostra Marta i Maria doświadczają ogromnego smutku z powodu śmierci swego brata. Jedyna nadzieja została już tylko w Jezusie. Siostry przy ogromnym bólu, mimo tej trudnej dla nich sytuacji, zdobywają się na wiarę. Z Ewangelii według św. Jana wiemy, że to zaufanie w chwili żałoby po Łazarzu zakończyło się jego wskrzeszeniem, bo tam, gdzie jest wiara, tam jest miejsce na nadzieję życia wiecznego i zmartwychwstania.

 

Wiara Marty jest dla nas wskazówką, gdzie szukać sensu w tej uroczystości pogrzebowej, w której wielu z nas nigdy nie chciałoby uczestniczyć. Wzrok Marty sięgał dalej niż perspektywa śmierci, grobu i rozkładającego się ciała. Bowiem prawdziwa wiara jest rzeczywistością, która sięga dużo dalej niż wzrok ludzki. Zmysł wzroku ogarnia rzeczy widzialne, materialne, które można dostrzec, zaś rzeczy niewidzialne pozostają w zasięgu wiary. Wiara należy do tych rzeczywistości, które nie rozwijają się automatycznie, ale koniecznie potrzebują wysiłku ze strony człowieka. Wiara to nadzieja na spotkanie z Bogiem i nadzieja nowego życia, które nigdy się nie skończy. Zebrani dzisiaj przy trumnie śp. Jacka widzimy, że nastał koniec tego, co widzialne i materialne, ale wierzymy, że w sferze rzeczywistości niewidzialnych życie Jacka toczy się dalej – to konsekwencja słów Jezusa, który mówi: Kto wierzy we Mnie, choćby i umarł, żyć będzie.

 

Na czym polega wiara i umieranie?

 

Pewien król, który podbił wiele krajów i był ogromnie bogaty, przed śmiercią wezwał swojego kanclerza i wypowiedział trzy ostatnie życzenia:

Po pierwsze, chcę, by moją trumnę nieśli najlepsi lekarze królestwa. Po drugie, życzę sobie, by na całej drodze, którą nieść będą moją trumnę, rozsypane były złote monety i klejnoty z mojego skarbca. Po trzecie, chcę, by moje dłonie wystawały z trumny i by każdy mógł je zobaczyć.

Gdy kanclerz spytał zdumiony o powód owych życzeń, król odrzekł:
– Niech najlepsi lekarze niosą moją trumnę, by każdy widział, że nawet najznakomitsi są bezsilni przed obliczem śmierci. Niech całe złoto, jakie zdobyłem, leży na drodze, by każdy zrozumiał, że bogactwo, które zdobywamy na tym świecie, również na tym świecie pozostaje. Niech każdy widzi moje dłonie i zobaczy, że nawet ja – najpotężniejszy król – odszedłem z tego świata z pustymi rękami.

 

Ale czy my rzeczywiście odchodzimy z tego świata z pustymi rękami? Nie, bo jeśli będziemy mieli wiarę, to nasze ręce nie będą puste. I dzięki wierze będziemy potrafili stanąć przed Bogiem nie z lękiem, strachem, ale z nadzieją, że przygotował tam w niebie miejsce dla nas.

 

Zebrani na tej żałobnej uroczystości pamiętajmy, że któregoś dnia – dnia, którego nie znamy, nie możemy przewidzieć a może nawet się lękamy – Bóg powoła nas do siebie jak zmarłego Jacka i spyta nas, czy nasze dłonie są pełne wiary. Bądźmy przygotowani na ten dzień - naszym dobrym życiem, przestrzeganiem Dekalogu, zgodą w rodzinie i w pracy oraz życiem w prawdzie. Miejmy wiarę na wzór Marty i Marii, sióstr Łazarza. Żyjmy naszą wiarą, abyśmy tak jak Marta mogli powiedzieć: Ja mocno wierzę żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat.

 

 

 

 

 

 

Drukuj...

Duszpasterz w Parafii Świętego Klemensa Hofbauera, kapelan Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego – Warszawa

o. Łukasz Baran CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy