Słowo Redemptor

Homilia-kazanie pogrzebowe... – Nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności… (Mdr 3, 4)

 

 

 

 

 

 

 

 

CZYTANIA

Pierwsze czytanie:

Mdr 3, 1-6. 9
(Obrzęd pogrzebu, s. 226)

Psalm responsoryjny:

Ps 103 (102), 8 i 10. 13-14. 15-16. 17-18
(Obrzęd pogrzebu, s. 256)

Alleluja, Alleluja, Alleluja
Śpiew przed Ewangelią: J 6, 40 (Obrzęd pogrzebu, s. 285)

Ewangelia:

J 14, 1-6    
(Obrzęd pogrzebu, s. 285)

 

 

 

 

Nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności… (Mdr 3, 4)

 

W naszej ziemskiej wędrówce patrzymy z nadzieją na zdrowe i roześmiane dzieci oraz ze współczuciem na zbolałych i cierpiących starców, dotykamy radosnych kołysek i smutne groby. Jesteśmy świadkami narodzin i śmierci, miłości i przebaczenia, wiary i nadziei. Dzisiaj stajemy nad trumną naszego kochanego brata i przywołujemy na pamięć ostateczną i nieuniknioną rzeczywistość: A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd (Hbr 9, 27). Ale również wierzymy, że na końcu naszego życia – jak na końcu życia naszego ukochanego i nieodżałowanego brata – będziemy sądzeni z miłości. A on był w powszechnym uznaniu dobrym mężem i troskliwym ojcem, dobrym i sprawiedliwym człowiekiem, i nikomu nie odmawiał pomocnej dłoni.

 

 

 

1. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju… (Mdr 3, 2-3)

 

Przeczytany przed chwilą fragment z Księgi Mądrości stanowi o pełnowymiarowym sensie modlitw za naszych ukochanych zmarłych, którzy nie zostali unicestwieni, ale żyją i trwają w pokoju, oczekując błogosławionej chwały świętych.

Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich.

Chociaż może się wydawać, że sprawiedliwi, miłosierni, czyniący pokój i prześladowani za wiarę umarli, w rzeczywistości żyją oni z Bogiem. Ich cierpienia w tym życiu wydają się karą, lecz nią nie są, ponieważ stanowią konieczne etapy edukacyjnego korygowania i sprawdzania wierności-miłości, dzięki czemu Bóg rozpoznaje, czy są godni Jego bezgranicznej miłości-radości. Sprawiedliwi są pełni „nadziei nieśmiertelności” i na sądzie ostatecznym będą się radowali królestwem Bożym. Naszą modlitwę, wiarę i nadzieję powinna ożywiać prawda, że chodzi o ludzi wierzących, szczerze szukających prawdy, wiernych w miłości i oczekujących miłosierdzia:

Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych. Stąd naszą modlitwą powinien być dzisiejszy psalm: Miłosierny jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy. Nie postępuje z nami według naszych grzechów ani według win naszych nam nie odpłaca. Jak ojciec lituje się nad dziećmi, tak Pan się lituje nad tymi, którzy się Go boją (Ps 103).

 

 

2. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce… ( J 14, 2)

 

Jezus świadomy swej męki i śmierci wygłasza uroczystą mowę pożegnalną. Ten, który przyszedł od Boga Ojca, teraz przez tygiel męki i śmierci musi powrócić do swojego Ojca. Jego odejście nie jest ucieczką od ludzi i ich podstawowych problemów jak życie i śmierć. Jak zawsze, Jezus myśli o innych – o nas, słabych i śmiertelnych zjadaczach chleba. Tak było podczas Jego ziemskiego życia (nikomu nie odmówił, kiedy ktoś zwracał się do Niego o pomoc, uzdrowienie czy nawet wskrzeszenie), tak będzie podczas Jego męki, drogi krzyżowej i śmierci na krzyżu. Dzieło Paschalne otwiera prawdziwe horyzonty każdego człowieka odkupionego i wierzącego. Słowo „wasze” ma formę liczby mnogiej, Jezus zwraca się więc do wszystkich uczniów. Najpierw Jezus pyta swoich uczniów i nas o wiarę:

Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. Jeśli tak, to musicie wiedzieć i wierzyć, że idę przecież przygotować wam miejsce. Ciało potrzebuje i zajmuje miejsce. Ale jakie miejsce będzie po mojej śmierci, skoro moje ciało obróci się w proch? W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział.

Wierzymy Jezusowi, bo On przyszedł od Boga Ojca, „narodził się z Maryi Panny, umęczon pod ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion. Zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał, wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca wszechmogącego” i chce nam przygotować miejsce, a następnie „przybędzie powtórnie i zabierze nas do siebie, abyśmy i my byli tam, gdzie On jest”.

 

Ale jak zawsze jesteśmy „Tomaszami” i wciąż pytamy:

Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?

Jesteśmy przyzwyczajeni do map geograficznych i chcemy „widzieć” i „iść” oznaczoną drogą i dochodzić do celu-miejsca. Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie. Jezus nie jest zatem jakimś złocistym, niebiańskim czy gwiezdnym szlakiem przebiegającym w apokaliptycznej geografii nieba-kosmosu, lecz osobową drogą oraz źródłem życia i prawdy.

 

Innymi słowy, odpowiedź, której Jezus udzieliłby Tomaszowi i nam, brzmiałaby: „Ojciec mój jest prawdziwym i jedynym Domem, do którego zmierzacie, Ja zaś jestem jedyną Drogą, którą możecie tam dotrzeć i Ja jestem jedyną Prawdą – ucieleśnieniem Słowa, Prawa Bożego, miłości i Bożej wierności przymierzu miłości z człowiekiem, które daje prawdziwe i wieczne Życie”.

 

 

Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą

i ci, co nie odchodzą, nie zawsze powrócą

i nigdy nie wiadomo, mówiąc o miłości

czy pierwsza jest ostatnią? Czy ostatnia pierwszą?”

                                          (ks. Jan Twardowski).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Drukuj...

Profesor nadzwyczajny Istituto Superiore di Teologia Morale (antropologia filozoficzna
– specjalność bioetyka
), Accademia Alfonsiana – Rzym

o. Edmund Kowalski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy