Słowo Redemptor

Homilia-kazanie ślubne – Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, na dobre i na złe, na zawsze...

 

 

 

 

Droga Anno i Drogi Michale, a już za niedługo drodzy Anno i Michale. Zebrało nas dzisiaj, w tym kościele wyjątkowe wydarzenie, szczególna uroczystość. Wystarczy spojrzeć na wypełnione ławki. Są tu wasi Rodzice, rodzeństwo, krewni, przyjaciele. Wszyscy są odświętnie ubrani, pięknie zaczesani, a w kościele unosi się słodki zapach kwiatów. Lecz co najważniejsze jesteście wy dwoje, trzymający się za ręce i niewątpliwie dodający sobie nawzajem otuchy bo tyle ludzi patrzy. Do tej chwili z waszej strony i ze strony najbliższych było tyle planowania, wydzwaniania, uzgadniania różnych detali – żeby tylko wszystko dobrze się udało – dobrze wypadło. Teraz jednak czas by to wszystko zostawić, zapomnieć o tym na chwilę, a rozradować się tym co teraz przeżywacie i co czeka was w przyszłości.

 

Droga Anno i Drogi Michale, siedzicie na wprost ołtarza, gdzie każdego dnia podczas Mszy Świętej Jezus ofiarowuje się za człowieka. Zaraz uczyni to znowu. I przed tym samym Jezusem zaraz będziecie wypowiadać słowa przysięgi małżeńskiej. Każde z was wypowie: ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, na dobre i na złe, na zawsze, do końca życia. Na zawsze tzn. codziennie, każdego dnia, w każdym momencie, bez przerwy. I Jezus Chrystus to „na zawsze” przypieczętuje posługą kapłana, posługą Kościoła.

 

Przez wypowiedzenie słów przysięgi małżeńskiej pragniecie wejść w życie rodzinne i małżeńskie budując „szczęśliwe małżeństwo”. Dzisiaj wiele kolorowych czasopism stara się często przedstawić tzw. „szczęśliwe małżeństwo”. Wystarczy przekartować kilka gazet i przeczytać nagłówki. Młody mężczyzna i kobieta uśmiechnięci, wysportowani, modnie ubrani – i nagłówki: szczęśliwe partnerstwo, niezwykła dieta dla twojego faceta, 10 pomysłów jak zaoszczędzić na futrze dla kobiety. Inne obrazki: malująca mieszkanie para – i podpis: w domu najlepiej, a potem dwie strony o tym jaki kolor jest najlepszy do kuchni: słodkie zdjęcie z puszystym psiakiem z podpisem – rodzinka w komplecie. Rodzinka – w komplecie! Pies zamiast dzieci! Właśnie tak dziś stara się przedstawić małżeństwo i rodzinę: jakimiś półśrodkami, substytutami, jako beztroskie partnerstwo.

 

A dla Was tak naprawdę, od dnia dzisiejszego by budować życie małżeńskie i rodzinne staje wiele wyzwań, z którymi przyjdzie się wam zmierzyć. Wyzwań jakie niesie ze sobą życie małżeńskie i rodzinne, wierzących. Ale to, że dziś tu jesteście świadczy, że odważnie chcecie te wyzwania podjąć razem z Chrystusem, z Jego błogosławieństwem. Bo nie jest sztuką przypomnieć sobie o kwiatkach w dzień kobiet, czy w św. Walentego bo akurat w radiu usłyszałem, albo zobaczyłem przystrojoną witrynę sklepową i napis mi przypomniał.

Sztuką jest powiedzieć codziennie kocham cię, tak samo jak w dzień kiedy on się oświadczył. Sztuką jest po 30 latach małżeństwa powiedzieć do żony kochanie pyszna zupa, choć obydwoje wiedzą, że za dużo soli. Sztuką jest zapytać męża co ciekawego w pracy skarbie, choć ona dobrze wie, że nic – bo trzydzieści lat kieruje tym samym autobusem miejskim, a jedyną nowością jest przebudowa ronda. Sztuką jest codziennie spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć: ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość, na dobre i złe, na zawsze.

 

Najistotniejszym wymiarem miłości jest odpowiedzialność. Pozwólcie na krótkie opowiadanie.

Pewien człowiek bardzo chciał zobaczyć jak wygląda piekło, i jak niebo. Pewnego dnia Bóg spełnił to pragnienie i zabrał go najpierw piekła. Zobaczył tam suto zastawione stoły, aż uginające się od ciężaru najrozmaitszych potraw, było tam mnóstwo jedzenia. I zobaczył ludzi, którzy byli strasznie głodni. Mogli oni się posilić, ale jedynie za pomocą długiej łyżki. Łyżka ta była jednak tak długa, że nie byli w stanie nic włożyć do ust. Potem udali się do nieba, a tam sytuacja trochę podobna: bogato zastawione stoły, dużo jedzenia, dziesiątki potraw. Tylko ludzie byli jacyś inni. Szczęśliwi, radośni, syci. Otóż w niebie ludzie też mieli długie łyżki, ale karmili siebie nawzajem. Pełni troski, życzliwości i miłości, byli za siebie odpowiedzialni.

 

Droga Anno i Drogi Michale, za chwilę założycie sobie obrączki na znak miłości i wierności. Niektórzy mówią, że to znak końca wolności, bo tzw. „zaobrączkowani” są jak więźniowie na niewidzialnym łańcuchu. Na przekór tym wszystkim opiniom wy noście je zawsze i wszędzie z dumą. Niech inni widzą. Bo co znaczy ta obrączka? Znaczy, że jestem odpowiedzialny, godny zaufania bo ktoś oddał mi całego siebie, zawierzył mi swoje życie, na zawsze.

 

Pozwólcie jeszcze na pewną prawdziwą historię.

Otóż pewna siostra katechetka przygotowywała do Pierwszej Komunii dzieci ze specjalnego ośrodka opiekuńczego dla niewidomych i opuszczonych dzieci. Zadała pytanie: co to jest niebo? Jedna z dziewczynek dała prostą odpowiedź: Niebo jest tam gdzie ja kocham, gdzie jestem kochana i to się już nigdy nie skończy.

Drodzy Anno i Michale takiego właśnie nieba chcę wam życzyć. Gdzie jedno drugiego będziecie codziennie karmić miłością i to już się nigdy nie skończy. A na pamiątkę tego dnia i dla przypomnienia tych opowieści zechciejcie przyjąć drobny, symboliczny upominek.

(wręczam długie łyżki podobne do tych z opowiadania)

 

 

 

 

 

 

Homilia napisana pod kierunkiem o. lic. Grzegorza Jaroszewskiego CSsR w ramach ćwiczeń
homiletycznych w WSD Redemptorystów w Tuchowie w 2011/2012 roku.

 

 

 

 

 

Student V roku WSD Redemptorystów – Tuchów

Brat Kleryk Mariusz Hetnar CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy