Słowo Redemptor

X niedziela zwykła

 

 

 

Niedziela, 10 czerwca 2012 roku, X tydzień zwykły, Rok B, II

 

 

 

 

 

A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie (J 12, 32).

 

Dzisiejsze pierwsze czytanie ukazuje nam dramatyczny moment w historii ludzkości: stan po grzechu pierworodnym. Jest on dramatyczny dlatego, że człowiek odrzucił zaoferowaną mu przez Pana Boga przyjaźń i wybrał propozycję szatana, by stać się jak Bóg. To bycie jak Bóg okazało się jednak tylko tanią reklamą, bo zamiast obiecywanej wielkości, trzeba było ukrywać się pośród drzew ogrodu.

 

Dramat ten trwa do dzisiaj. I my, jako potomkowie pierwszych ludzi, jesteśmy narażeni na szatańską pokusę odrzucenia Pana Boga, a wybrania własnej wielkości. I chociaż samo życie pokazuje, że jest to droga prowadząca donikąd, to jednak nie brakuje ludzi, którzy dają się tej propozycji skusić.

 

To zaciemnienie serca i umysłu jest tak wielkie, że nawet przyjście Jezusa na ziemię, nie było w stanie przekonać wielu ludzi do tego, co proponuje Pan Bóg. Sam Jezus został uznany wręcz za współpracownika szatana. To pokazuje, jak wielką moc posiada szatan w zawładnięciu ludzkimi sercami, jak potrafi te serca zniszczyć.

 

Jezus więc, aby pokazać nam szansę wyjścia, stawia nas przed wyborem: kto jest moją rodziną? Do kogo chcę należeć? Gdy słyszymy te słowa Jezusa to w pierwszym momencie buntujemy się. Jak to? Czyż kobieta, która mnie urodziła nie jest moją matką? Czyż ci, którzy jak ja wyszli z jej łona nie są moim rodzeństwem? Możemy tu dopatrzeć się pewnego obrazu. Mianowicie: te ludzkie więzi to symbol łączności z tym światem, który kojarzony jest ze wszystkim, co przeciwne Panu Bogu. Natomiast bycie bratem czy siostrą Jezusa to obraz przynależności do rodziny Bożej.

 

Musimy więc dokonać wyboru, po której stronie stoimy? Musimy jasno się opowiedzieć. Nie możemy być domem wewnętrznie skłóconym, bo inaczej się nie ostoimy. I chociaż kusi nas natychmiastowe szczęście proponowane przez szatana, to jednak prawdziwe szczęście może nam dać tylko Pan Bóg. Być może zniechęca nas, przejmuje trwogą to, że niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz odnawia się z dnia na dzień. Pan Bóg bowiem przez trudy życia przygotowuje nas do szczęścia wiecznego: niewielkie utrapienia nasze obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku.

 

Musimy też pamiętać, że ten wybór między rodziną ziemską, a Bożą nie jest odrzuceniem najbliższych, wyparciem się ich. Wręcz przeciwnie: wybierając Jezusa, stając po Jego stronie dopiero wtedy mogę żyć we właściwych relacjach z moimi najbliższymi. Dopiero wtedy moja miłość do najbliższych staje się prawdziwa i trwała. Dopiero wtedy zaczynam kochać nie ze względu na siebie, ale ze względu na drugiego. Zaczynam szukać prawdziwego dobra swoich bliźnich, a nie dzięki nim osiągnąć własne.

 

Wybór więc między Bogiem a szatanem to wybór między dążeniem do tego, co trwałe i piękne, a tym, co niszczy i rujnuje wszystko. Pan Bóg bowiem powołuje nas do wiecznego szczęścia. Jego zapowiedź, zadatek człowiek miał w raju. Po odkupieniu nas przez Chrystusa to szczęście na nowo jest nam dane. Szatan natomiast łudząc nas swoim szczęściem dąży tylko i wyłącznie do tego, by nas zniszczyć. I na tym polega tragedia człowieka, że może zaprzeczyć dobroci Pana Boga, a szatana uznać za największego swego sprzymierzeńca. Jest to zaprzeczenie, odrzucenie oczywistej prawdy. Dlatego jest to grzech, który nie zostanie odpuszczony.

 

Chciejmy zauważyć jakże często i dzisiaj zaprzecza się oczywistej prawdzie. Jakże często zło nazywa się dobrem, a dobro złem. Jest to konsekwencja tego podstawowego wyboru miedzy Panem Bogiem a szatanem.

Obyśmy pouczeni słowem Chrystusa mogli i chcieli dokonywać właściwych wyborów i by one doprowadziły nas do mieszkania od Boga, domu nie ręką ludzką uczynionego, lecz wiecznie trwałego w niebie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Elbląg

o. Zbigniew Bruzi CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy