Potrzeba nam wciąż proroków. Nie tylko dzisiaj, nie tylko w tzw. naszych czasach, ale wciąż. I nie tylko kapłani, ale wszyscy, którzy noszą na sobie znamię sakramentu chrztu świętego, muszą poczuć i odkrywać w swym sercu wezwanie do autentycznego profetyzmu, a więc do wołania całym życiem: Bóg jest! Bóg żyje! Każdego dnia muszą realizować powołanie do takiego życia, które jest ciągłym zmaganiem się o ukazanie Boga w codzienności.
Św. Jan Chrzciciel uczy nas, jak świadczyć o Jezusie. Jest młodym człowiekiem – ma około 30 lat. Pełen wyrzeczenia nieustannie wzywa do nawrócenia. Świadczy o Prawdzie i sam przyjmuje postawą „bycia w prawdzie”. Przecież mógł powiedzieć, że jest Mesjaszem, prorokiem, Eliaszem. Przypuszczam, że wtedy byłby przynajmniej przez jakiś czas uwielbiany przez naród, noszony na rękach, czułby się jak gwiazda filmowa w otoczeniu swoich fanów. On jednak nie poddał się ludzkiej słabości i nie uległ pokusie sławy. Dalej trwał w prawdzie. „Ja nie jestem Mesjaszem – jam głos wołającego na pustyni”.