Dla współczesnych rodziców niezrozumiałe jest to, że w Starym Testamencie widocznym znakiem opieki i błogosławieństwa Bożego było liczne potomstwo. Dzisiaj bowiem da się zauważyć strach przed dzieckiem, dzisiaj nie w modzie liczna rodzina. Ile kobiet przeżywa paraliżujący lęk, gdy trzeba mężowi lub najbliższemu otoczeniu powiedzieć: będziemy znowu mieli dziecko.
Jezus pragnie od człowieka wiary bardzo prostej (czasami nawet przez niektórych mogłaby być oceniona wręcz jako naiwna, związana z przesądami!), ale za to bardzo szczerej i gorącej. Przypomina nam – czasem chyba zbyt ufającym własnej pobożności i świętości – że tylko Bóg jest Panem życia i śmierci, a uzdrowienie czy wskrzeszenie domaga się nie tyle naszej wiedzy, pobożności czy mądrości, ile naszej bezgranicznego zaufania!
Przez Chrzest zostaliśmy włączeni w Chrystusa i wszyscy staliśmy się Ludem Kapłańskim i prorockim. Tym samym otrzymaliśmy posłannictwo głoszenia Ewangelii Chrystusowej i stania się jego apostołami. Mimo obaw i lęków, że nie podołamy otrzymanemu zadaniu, miejmy świadomość, że stale towarzyszy nam opieka i pomoc Boga w spełnianiu posłannictwa apostolskiego.
Mamy głosić Ewangelie w prostocie serca, a nie w obłudzie. Głosić zawsze, o każdej porze swojego życia. Głosić w chwilach radości i smutku. Kiedy nic mnie nie boli i kiedy cierpię. Zawsze!Jezus gdy przekazuje apostołom misję głoszenia Słowa Bożego, daje im wyraźnie do zrozumienia, że ci, którzy są posłani do głoszenia Dobrej Nowiny, mogą spotkać się z odrzuceniem, nieprzyjęciem i wreszcie mogą nie być słuchani.
Szukamy prawdy, szukamy mądrości. Bóg nadaje sens naszemu życiu i naszemu poszukiwaniu. Tylko Jego nauka i Jego miłość może pokonać dzielący, w różnych wymiarach ludzkość mur – wrogość; i otworzyć nas na siebie nawzajem. Żyjąc tak, jakby Boga nie było zawsze będziemy rozczarowani i zgorzkniali: łatwo się pogubimy i sami staniemy się przyczyna podziałów w naszych rodzinach, parafiach i naszej Ojczyźnie.
Główna „fasada” dzisiejszych czytań liturgicznych – czyli ich główne przesłanie – jest jasne. Przeżywamy okres żniw; pracujemy na polach, zbieramy plony – aby mieć pokarm. Pokarm służy temu, abyśmy mogli żyć. Ale powiedziano nam: «nie samym chlebem żyje człowiek»; tyle zatem możliwości nawiązania...
Manna na pustyni była obrazem, zapowiedzią prawdziwego pokarmu z nieba, którym jest sam Jezus Chrystus. Manna szybko znudzi się Izraelitom i będą reklamować coś innego, wzgardzą tym pokarmem, który przecież spadł z nieba, pochodził od samego Boga (św. Efrem). Próżne, wegetatywne, nigdy niezaspokojone pragnienia człowieka, o czym pisze św. Paweł.
Trzeba dziś na nowo zawierzyć Chrystusowi i jego słowom! Trzeba nam na nowo odkryć piękno Eucharystii i jej moc. Powiedział kiedyś pięknie i mądrze św. Jan Vianney: „gdybyśmy do końca poznali tajemnicę Eucharystii i kapłaństwa to trzeba by nam umrzeć. Umrzeć nie ze strachu, ale z zachwytu”.
Mądrość przychodzi do nas w Bożym słowie, ogłaszanym i rozważanym na liturgii. Przychodzi do nas w Chlebie życia, w pokarmie Komunii Świętej. Znajdujmy zatem upodobanie w Eucharystii. Szukajmy mądrości u Chrystusa, by wygrać życie doczesne i wieczne.
Chodząc po pustym placu, drepcząc po tutejszych ścieżkach i posadzce, świadomi jesteśmy, że chodzimy po śladach tylu – tylu pielgrzymów, którzy w upalne, a niekiedy zimne i mokre miesiące letnie przychodzą do Ciebie rok w rok, w niewypowiedzianym trudzie pieszego pielgrzymowania – i to z najodleglejszych niekiedy stron Ojczyzny.