Dziś wbrew pozorom, choć każdy człowiek pragnie miłości, pragnie być kochanym – trudno jest mówić o miłości. Dlaczego? Ponieważ wydaje się, że wielu ludzi rozumie ją po swojemu, podając często błędne, a nawet wypaczone definicje i określenia miłości. Często bywa też tak, że wielu współczesnych ludzi – miłością, nazywa swój egoizm, narcystyczne zapatrzenie w siebie, chęć zaspokojenia i osiągnięcia wyłącznie własnych celów, nie zwracając uwagi na Boga i drugiego człowieka.
Każdy z nas nosi w sobie obraz Boga, można powiedzieć – Boży pierwiastek. Jesteśmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo. Jesteśmy wspaniali, dobrzy, cudowni, kochani i piękni! Czemu więc w środku pragnąc miłości Bożej, zaufania, przebaczenia, troski, nie zawsze wyrażamy ją na zewnątrz tylko przyjmujemy powłokę człowieka beztroskiego, ułożonego, ubranego jakby w zimny pancerz.
W centrum tych wszystkich niezwykłych zjawisk, o których słyszeliśmy dzisiaj w Ewangelii jest osoba Jezusa Chrystusa. On jest Panem historii i tego wszystkiego, co będzie się działo po zakończeniu historii, czyli w wieczności. Blask słońca jest ledwie cieniem światła wobec blasku miłości Chrystusa. Dlatego słońce się zaćmi, gdy w swojej chwale przyjdzie Jezus. Odległość i niedostępność gwiazd, które nagle zaczynają spadać jest niczym wobec bliskości Jezusa do każdego człowieka.
Pewnego dnia jakaś matka zapytała Fiodora Dostojewskiego, znanego nam, słynnego rosyjskiego pisarza: co mam zrobić, aby dobrze wychować swoje dziecko? Dostojewski odpowiedział: „niech mu pani czyta codziennie jedną stronę Ewangelii”.
O KRÓLOWANIU JEZUSA CHRYSTUSA List Episkopatu Polski na Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata