Matka i dom – to dwa słowa tak drogie każdemu z nas. Z tymi słowami wiążą się nasze najwspanialsze marzenia o miłości, dobru, cieple, które możemy znaleźć właśnie w domu, ale przede wszystkim dzięki Matce. To Matka jest tą osobą, która nas kocha i to nawet bez względu na to jakimi jesteśmy dziećmi.
Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana».
„Proszę księdza, ja nie chodzę do Kościoła, bo nie czuję tej Mszy Świętej”. Eucharystii się nie czuje. Czuć to można kiełbasę w lodowce, perfumy, a w Eucharystii się uczestniczy. I dopiero postawa uczestnictwa we Mszy Świętej otwiera nam oczy na miłość Bożą i nasze życie.
„Proszę księdza, ja nie chodzę do Kościoła, bo nie czuję tej Mszy Świętej”. Eucharystii się nie czuje. Czuć to można kiełbasę w lodowce, perfumy, a w Eucharystii się uczestniczy. I dopiero postawa uczestnictwa we Mszy Świętej otwiera nam oczy na miłość Bożą i nasze życie.
Kiedy patrzę na Matkę czy Ojca zatroskanych o swoje dziecko – myślę, że ich serce miłością goreje… Kiedy patrzę na lekarza, pielęgniarkę opiekujących się człowiekiem chorym, cierpiącym – myślę, że ich serce miłością goreje… Kiedy patrzę na Kapłana, który z wielką troską pochyla się nad człowiekiem, widząc w nim samego Jezusa – myślę, że jego serce miłością goreje… Kiedy patrzę na Siostrę Zakonną, która pomaga, która się modli za tych, którzy może już wcale się nie modlą – myślę, że jej serce miłością goreje…
Kiedy śledzimy pozostanie Jezusa w świątyni, kilkudniowe poszukiwanie przez Maryję i Józefa, a wreszcie odpowiedź dwunastoletniego Jezusa, czujemy się jakoś niezręcznie. „Dlaczego mnie szukaliście? Nie wiedzieliście, że muszę być w tym, co jest mego Ojca?” Tak jakby Jezus powiedział do Maryi - uważajcie, bo uczestniczycie w scenariuszu, który nie jest wasz! Maryjo, czy Ty nie wiesz, że to nie jest Twój scenariusz? Że tu, w tej historii nie wszystkie zasady świata są przedkładane na wasze bycie razem, rodzinę, wychowanie mnie?
Dla współczesnych rodziców niezrozumiałe jest to, że w Starym Testamencie widocznym znakiem opieki i błogosławieństwa Bożego było liczne potomstwo. Dzisiaj bowiem da się zauważyć strach przed dzieckiem, dzisiaj nie w modzie liczna rodzina. Ile kobiet przeżywa paraliżujący lęk, gdy trzeba mężowi lub najbliższemu otoczeniu powiedzieć: będziemy znowu mieli dziecko.
W Zgromadzeniu Najświętszego Odkupiciela (Redemptoryści) Święto. Ta, która znalazła się w samym centrum wiary, w centrum tajemnicy Jezusa, jest i dziś dla nas niedościgłym wzorem nadziei i wiary. W oczach Maryi w przedziwny sposób odbija się boski świat odkupionego człowieka, tworząc dla niego „środowisko prawdziwego życia”.
Dzisiejsza uroczystość przedstawia nam filary początków Kościoła – św. Piotra i św. Pawła, którzy różnią się bagażem doświadczenia, mają różne koncepcje głoszenia Dobrej Nowiny. Jedno co ich łączy, co mają wspólne, co jest charakterystyczne dla tych dwóch postaci, to miłość do Chrystusa i drugiego człowieka, dążenie do jedności i dialogu, nieraz bardzo trudnego.
Podczas każdej Mszy Św. niedzielnej – oraz przy większych liturgicznych uroczystościach wyznajemy naszą wiarę; przywykliśmy do tej znanej powszechnie formuły – i bywa, że recytujemy ją mechanicznie: bezrefleksyjnie. Krótsze wyznanie wiary wchodzi w skład codziennego pacierza – odmawiamy je również przy modlitwie różańcowej – czy w przypadku koronki do Bożego Miłosierdzia…