Krzyż nie jest tylko prywatnym symbolem religijnym lub odznaką, wskazującą na przynależność do pewnej grupy w społeczeństwie. Krzyż, w swym najgłębszym wymiarze, nie ma nic wspólnego z narzucaniem na siłę jakiegoś Credo czy filozofii. Krzyż – jako znak Bożej miłości – nie jest skierowany przeciwko komukolwiek. On przypomina nam, że w świecie istnieje miłość mocniejsza od pragnienia życia. Jest on ważny – jako zaproszenie do bezwarunkowej miłości – dla każdego człowieka dobrej woli.
Dzisiejsza uroczystość powstała z inicjatywy bł. Honorata Koźmińskiego, który po upadku powstania styczniowego starał się zjednoczyć naród wokół Królowej Polski – Maryi. Wraz z ówczesnym przeorem Jasnej Góry o. Euzebiuszem Rejmanem wyjednał on u św. Piusa X ustanowienie w 1904 r. święta Matki Bożej Częstochowskiej. Papież Pius XI rozciągnął w 1931 r. ten obchód na całą Polskę.
Patron dzisiejszego dnia, św. Bartłomiej, utożsamiany jest z Natanaelem. Poznaje on Jezusa dzięki Filipowi, który mówi mu o Nauczycielu z Nazaretu, o którym pisali Mojżesz w Prawie i Prorocy. Bartłomiej początkowo jest nieufny: Czy może być co dobrego z Nazaretu? (J 1, 45) Dał się jednak przekonać i poszedł zobaczyć, kim jest Ten, o którym opowiadał Filip. W trakcie tego spotkania Bartłomiej wyznaje że Jezus jest Synem Bożym, Królem Izraela. To spotkanie odmieniło jego życie i dołączył do grona dwunastu apostołów.
Kościół w dzisiejszej uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny zaprasza swoich wiernych do przyjęcia prawdy o Matce Bożej, która została z ciałem i duszą wzięta do nieba. To Maryja, której chcemy dzisiaj powierzać siebie i nasze sprawy, wskazuje na niebo i pragnie nas tam prowadzić. Znaczenie wniebowzięcia powinno mieć więc dla nas ogromne znaczenie, ponieważ wskazuje na nasze ostateczne i najpełniejsze zjednoczenie z Chrystusem.
Nie trzeba być biegłym znawcą tak bardzo złożonej rzeczywistości, żeby nie dostrzec również w obecnych czasach pewnych przejawów prześladowań, które dotykają czasem Kościół jako instytucję, jak również poszczególnych chrześcijan. W różnych miejscach na świecie zamykane są katolickie szkoły, uniwersytety, dzieła charytatywne, katolickie rozgłośnie radiowe czy stacje telewizyjne. Konfiskowane są dobra kościelne pod błahymi pretekstami, demolowane są kościoły, kaplice, krzyże i pomniki. Księża czy siostry zakonne wystawiani są na szykany, doświadczają bezprawia, a niekiedy również fizycznej przemocy. Robi się niekiedy z Kościoła czy chrześcijan „kozła ofiarnego”, aby odwrócić uwagę od innych spraw i niepowodzeń socjalnych, ekonomicznych czy politycznych.
Edyta Stein to kobieta niezwykle uzdolniona i ambitna, o wrażliwej osobowości, wychowana w wielodzietnej wierzącej rodzinie żydowskiej. Jako nastolatka w wieku 15 lat podjęła decyzję odejścia od wiary, całkiem świadomie i z własnej woli przestała się modlić. W wyznawanej wcześniej wierze w jednego Boga ani w szkolnym nauczaniu nie znajdowała odpowiedzi na nurtujące ją pytania egzystencjalno-światopoglądowe. Później rozpoczęła studiowanie psychologii i filozofii. Poznanie prawdy o świecie i sensie swojego istnienia stało się celem jej życia. Jako kobieta zaangażowana w dziedzinie nauki przez wiele lat poszukiwała prawdy w świecie nauki i filozofii. Potrzeba było kolejnych 15 lat poszukiwań, pytań, rozmów i spotkań, aby dotarła do lektury autobiografii św. Teresy z Avila. Przeczytawszy ją jednym ciągiem, zamknęła ją i powiedziała: „To jest prawda”. W końcu odnalazła prawdę w Chrystusie i Jego miłości. Niedługo potem poprosiła o chrzest w kościele katolickim i powierzyła dalsze swoje życie Chrystusowi, który już wcześniej próbował dotrzeć do niej ukazując tajemnicę swego krzyża.
Przemienienie ukazuje nam chwałę, do jakiej jesteśmy powołani, cel naszego życia. Sam Jezus wiąże to wydarzenie ze zmartwychwstaniem, gdy nakazuje uczniom, by nie mówili o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych (Mk 9, 9). Dopiero zmartwychwstanie pozwoli im zrozumieć to wydarzenie.
Wszyscy redemptoryści na świecie pielęgnują pamięć swojego Założyciela, a dzień jego narodzin dla nieba jest szczególnym dniem wdzięczności za jego życie, powołanie i przekazany charyzmat.
Każdego lata tysiące ludzi z całego świata, od pobożnych katolików po nawet agnostyków i niewierzących, wybierają się w pieszą podróż, pokonując kilkaset kilometrów „Camino de Santiago”, aby dotrzeć do grobu św. Jakuba Apostoła, którego święto dzisiaj obchodzimy. Dziś nie jesteśmy w Hiszpanii, ale liturgia zaprasza nas do przebycia duchowej drogi św. Jakuba. Jest to droga podążania za wzorem jego życia. Droga św. Jakuba rozpoczęła się na brzegu jeziora w Galilei, kiedy apostoł opuścił swoich rodziców i łodzie swego ojca, aby odpowiedzieć na wezwanie Jezusa Pójdź za Mną! (Mk 1, 17). Później św. Jakub był także jednym z najbliższych spośród wszystkich uczniów Pana Jezusa.
Dzisiejsza Ewangelia, przypomina nam o tym, co stanowi podstawę naszego życia. Chrześcijańskie korzenie Europy, to nie tylko historia. Z bólem patrzymy, jak wiele z tego w co głęboko wierzyliśmy, jest ośmieszane. Zatarły się autorytety, przekraczane są kolejne nieprzekraczalne granice. Wnet nic świętego nam nie zostanie.