Słowo Redemptor

Świętych Apostołów Filipa i Jakuba – święto

 

 

 

Piątek, 06 maja 2011 roku, III tydzień wielkanocny, Rok A, I

 

 

 

 

 

Droga, Prawda i Życie...

 

„Może to nie twoja droga jest trudna, ale może to trudności są twoją drogą?” – te słowa usłyszał ktoś podczas Camino – pielgrzymki do Santiago de Compostela. Pielgrzymki bardzo trudnej, wymagającej wiele wytrwałości i samozaparcia, a przecież – przeżywającej obecnie jakby swój renesans…

 

 

Te słowa są rzeczywistością jakby w opozycji do tego, czego doświadczamy na co dzień, co proponuje współczesny świat. A współczesny świat poprzez media, składa nam nieustanie obietnice nowych dróg i autostrad (dodajmy: ciągle czekając na ich zrealizowanie…), kłócimy się o budowę ścieżek rowerowych czy jak najbezpieczniejszych i najwygodniejszych chodników, niecierpliwimy się opóźnieniami w ich realizacji, zakładając że postęp musi się przejawiać także w wygodzie i szybkości podróżowania. To prawda. Tylko czy czasem w tym pędzie i pośpiechu nie przypominamy człowieka, który spóźniony wpada w ostatniej chwili na peron, wskakuje do pociągu, szczęśliwy, że zdążył i …dopiero za chwilę zaczyna się zastanawiać, dokąd właściwie ten pociąg zmierza?…

 

Dokąd prowadzi droga mojego życia? Jaką drogę wybieram?

 

To trochę jak pytanie pojawiające się w bajkach z dzieciństwa, gdy bohater stawał tam na rozdrożu i miał do wyboru dwie drogi: dłuższą i łatwiejszą bądź krótszą, ale wymagającą odwagi… Co zatem najczęściej wybieram: nie tylko werbalnie, deklaratywnie, ale każdego dnia, codziennie?

 

Po co ulica, która nie prowadzi do świątyni? – słowa z przepięknego (niestety dziś już nieco zapomnianego) filmu gruzińskiego pt. „Pokuta”. Można byłoby sparafrazować te słowa: po co życie, które nie prowadzi do najważniejszego celu: do ŻYCIA?

 

O tym przypominają chyba Jezusowe słowa z dzisiejszej Ewangelii: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14, 6). Nie ma innego Pośrednika, innej Drogi, niż Jezus!

 

Droga w Prawdzie ku Życiu – tak można byłoby to chyba „przełożyć” na nasz użytek. Nasza droga życia zawsze powinna być Jego drogą (warto przypomnieć te ciągłe wezwania Jezusa, by iść za Nim, iść dosłownie: Jego śladami…), prawda o sobie samym, Bogu i świecie powinna być wyznacznikiem „stylu” w jakim tą drogą podążamy, by w końcu dotrzeć do celu – prawdziwego Życia, radosnej i bliskie wspólnoty z Bogiem…

 

Tyle tylko, że nikt nie obiecywał, że ta droga będzie łatwa, szybka i wygodna. Zwłaszcza Jezus! Mówił przecież o tym, o czym zwykle niezbyt chętnie pamiętamy: że Jego droga to droga niesienia Krzyża! to droga ciągłego umierania, to droga Paschy! I jeśli nawet – nieco rozleniwieni postępem – nieświadomie oczekujemy jakby prostszej „ścieżki dostępu” do rzeczywistości Boga, to wciąż przecież Jego drogi nie są naszymi drogami. To nie On ma się do nas dostosowywać, ale my mamy iść Jego drogami, za Nim!

 

Trzeba jednak podkreślić, że samo teoretyczne poznanie choćby najpiękniejszej drogi, przeczytanie wielu przewodników, nawet wzbudzająca się chęć podróżowania nie oznacza jeszcze samej podróży. Są osoby, które latami kompletują sprzęt górski czy turystyczny, ekscytują się najnowszymi technologiami i nowinkami, ale … wciąż odwlekają ruszenie w drogę. Bo przecież nie są wystarczająco przygotowani, wyekwipowani, bo jest jakiś problem z pogodą, urlopem, pieniędzmi, wiekiem… A z biegiem czasu coraz bardziej przyzwyczajamy się do wygód: pilota od telewizora, komunikacji przez telefon czy komputer, wygodnego samochodu z klimatyzacją, biura podróży... I coraz trudniej ruszyć w drogę, podczas której tak naprawdę liczy się bardzo niewiele, na którą możemy zabrać tylko niewielki bagaż najbardziej potrzebnych rzeczy. Jak na pielgrzymkę do Santiago, jak na pielgrzymkę na Jasną Górę, jak podczas naszej pielgrzymki przez życie...

 

Św. Filip i św. Jakub – patroni dzisiejszego dnia – odważyli się kiedyś usłuchać głosu powołania i pójść z Chrystusem i za Chrystusem. Choć byli prostymi ludźmi, z balastem swoich słabości i grzechów, wątpliwości i ograniczeń, to jednak potrafili zostawić wszystko i wstąpić na ścieżkę Jezusowej drogi.

 

„Widzieli” Jezusa nie tylko nauczającego i czyniącego cuda, ale także cierpiącego i ukrzyżowanego, byli również świadkami Jezusa zmartwychwstałego. Takie spotkanie nie mogło pozostać bez śladu! Wiemy, że dzięki temu byli w swej wierze niezłomni i zdecydowani. Św. Jakub, krewny Jezusa, jako pierwszy biskup Jerozolimy poniósł śmierć męczeńską ok. 62 r., św. Filip według tradycji zginął na terenie dzisiejszej Turcji.

 

Naszą droga prawdopodobnie nie będzie droga męczeństwa jak w przypadku Apostołów, ale na pewno powinna to być droga pójścia za Chrystusem, pójścia Jego śladami! Bo przecież my również nieustannie doświadczamy wspólnoty z Jezusem podczas każdej celebracji Paschy – Eucharystii. Słuchamy Jego Słowa, we wspólnocie spożywamy Jego Ciało... Tylko czy dostrzegamy wtedy Jezusa? czy doświadczamy Jego bliskości? czy karmimy się jego Słowem i Ciałem?

 

Jeśli Jezus naprawdę nie stanie się dla nas naszą: „Drogą, Prawdą i Życiem…”, to trudne i daremne będzie nasze pielgrzymowanie!

 

Tylko wtedy, gdy „poznamy” Jezusa, wówczas poznamy i Ojca, tylko wtedy nasze życie nie będzie tułaczką, ale pielgrzymką do domu Ojca...

 

 

Św. Filipie , św. Jakubie, wstawiajcie się za nami,
byśmy nigdy nie zstąpili z drogi prawdy i życia!

 

 

 

 

 

 

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów

o. Jarosław Liebersbach CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy