Słowo Redemptor

Najświętszej Maryi Panny Nieustającej Pomocy

 

 

 

Najświętszej Maryi Panny Nieustającej Pomocy
– święto w Zgromadzeniu Najświętszego Odkupiciela (Redemptoryści)

 

 

 

 

CZYTANIA

Pierwsze czytanie:

Iz 7, 10-14
Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel...

Psalm responsoryjny:

Ps 71 (70), 1-2. 3-4a. 5 i 12
Panie, mój Boże, pośpiesz mi z pomocą

Drugie czytanie:

Ap 12, 1.3-6a. 10ab
Wielki znak ukazał się na niebie...

Alleluja, Alleluja, Alleluja
Aklamacja przed Ewangelią: Łk 1, 28

Ewangelia:

J 19, 25-27
Oto Matka twoja...

 

 

 

 

Pomoc bezradnej Matki?

 

Pamięć o Tajemnicy Odkupienia nie może pomijać Matki Odkupiciela. Jej pełne wiary trwanie przy Synu aż do końca, aż do spełnienia się Jego ofiary na krzyżu, po ludzku, może się jawić jedynie jako bezradność przegranej matki. W oczach Bożych jednak, jak zwykle, sprawy mają się zupełnie inaczej.

 

Bezradność ludzka, jeśli za nią stoi Bóg, choć wygląda na kompletne sparaliżowanie wszelkich możliwości, w Bogu staje się niezmiernie aktywna i „płodna”. W wielu przypadkach wydarzeń z Pisma świętego właśnie w ramach takich ludzkich bezradności dzieją się „wielkie dzieła Boże”, choć w danej chwili pozostają one kompletnie niewidoczne dla „gołego” ludzkiego oka….

 

Istotnie, trwanie Maryi z Jezusem w momencie Jego śmierci, przyjętej z miłości do ludzi, jest pozornie tylko bezczynnym „staniem” pod drzewem hańby. Dla Boga jest to jednak wyjątkowo ważna chwila tajemniczego rodzenia się nowej ludzkości, która odtąd będzie mu miła już na zawsze.

 

 

Bezcenny dar gotowości na wszystko…

 

Stojąca pod krzyżem Matka Jezusa jest cały czas sobą, pokorną Służebnicą Pańską z Nazaretu, która – jak w całym życiu, tak i teraz –  ma coś bezcennego do ofiarowania dla potrzebującego pomocy Syna: własną gotowość i dyspozycyjność na wszystko, cokolwiek Boże oczekiwanie może od niej zażądać. „Zróbcie wszystko, cokolwiek Wam powie” (J 2,5) to reguła jej osobistego codziennego życia z Bogiem, a nie tylko zachęta rzucona gdzieś przypadkowo w Kanie Galilejskiej, bo tak akurat trzeba było powiedzieć…

 

Tym razem, na Golgocie, jako Matka umierającego w druzgocącej hańbie Mesjasza, a zarazem pierwsza Uczennica Syna Bożego, Maryja nie tylko nie opuszcza własnego Dziecka, ale musi również oddać Jezusowi swoją gotowość na wszystko, cokolwiek Boży plan odzyskania ludzkości miałby ze sobą przynieść. A przynosi nieoczekiwaną, najwyższą „aktywność” w tej pozornie bezradnej sytuacji oczekiwania na koniec…

 

 

Nieustanne rodzenie

 

W najważniejszej w życiu Jezusa chwili, kiedy wszystko jest swoiście „porażone”, Syn wprowadza Matkę w nowe stworzenie i zaprasza ją do nowego rodzicielstwa. Najpierw Maryja musi się poniekąd sama urodzić, jako nowa Ewa, i tak stać się sama pierwszym owocem odkupienia. Stąd Jezus, z tronu krzyża, zwraca się do niej tak uroczyście: „Niewiasto!”.

 

Tymi słowami, choć zewnętrznie wszystko temu przeczy, Jezus poniekąd wprowadza Matkę do odzyskiwanego właśnie Raju. Z jego przebitego boku wypłynie za chwilę krew i woda, symbole sakramentalnego odrodzenia ludzkości w Chrzcie i w Eucharystii. Tu właśnie, z boku uśpionego snem śmierci Nowego Adama, rodzi się nowy świat, nowa ludzkość, nowa przyszłość, nowe objęcie Stwórcy ze swoim Stworzeniem w niezniszczalnej miłości. Dlatego właśnie Jezus mówi: „Niewiasto”, nie zaś: „Mamo” lub „Matko”…

 

Rzeczywiście, nie jest to tylko smutny akt pożegnania wobec dramatycznej rozłąki Syna z własną Rodzicielką. To by było za mało. Jezus umierając z miłości, czyni właśnie „wszystko nowym” i jako pierwsza ma wejść w tę nową sytuację odkupionej ludzkości Ona, Matka i Uczennica, Nowa Ewa.

 

 

Nowa Matka dla umiłowanego ucznia…

 

Jezus nie wprowadza Maryi w nowe stworzenie samej. Powierza jej umiłowanego ucznia, którego identyfikujemy z Janem, jakby w zastępstwie za samego siebie. Biorąc to czysto po ludzku, byłoby to też jakoś niewyobrażalnie okrutne. Żadna matka przecież nie jest w stanie, w takim momencie, zastąpić niewysłowioną pustkę po stracie własnego dziecka czymkolwiek lub kimkolwiek innym.

 

Maryja nie krzyczy jednak swojego „nie!”, choć miałaby do tego wszelkie ludzkie prawo, jak biblijna Rachel, której płacz rozlegał się w Rama, kiedy nie pozwalała się pocieszyć po utracie swych dzieci, co świadectwo Ewangelii Mateusza łączy z rzezią niewiniątek w Betlejem z ręki Heroda (Mt 2,18).

 

Jan też nie protestuje, choć po ludzku pewnie powinien, dla czystej przyzwoitości… Bez zbędnych słów, ufając ponad wszystko umierającemu Mistrzowi, tę swoją nową Matkę, Niewiastę nowego świata, od „onej godziny”, Jan bierze „do siebie”. Wprowadza ją we wszystko to, co jest „jego”: w swoje życie, w swój dom, w swoje sprawy, w swoje trwanie w miłości wzajemnej wszystkich uczniów Jezusa…

 

 

Pomoc natychmiastowa i wszechobecna

 

Podobnie Maryja, bez jednego słowa, a więc poniekąd jeszcze „szybciej” niż w momencie Zwiastowania, pozwala się zabrać, pozwala się dosłownie „wziąć” i wprowadzić w egzystencję ucznia, którego Jezus miłował. Każdego umiłowanego ucznia i uczennicy Jezusa, każdego czasu i kondycji…

Dlatego właśnie, w świętej ikonie Nieustannej Pomocy, Matka Jezusa i nasza, wspiera troskliwie Jednorodzonego, ale oczy oderwała już od swojego jedynego Skarbu i przeniosła spojrzenie na Jego braci, zanurzonych w wielorakie tajemnice radości, światła, boleści i chwały. Od „onej godziny”, choć w świętej ikonie mieszka w kościołach i kapliczkach, zbłądziła jednak z radością pod strzechy domostw szarej codzienności swoich dzieci, by ani na moment nie spuścić już z nich swego błogosławiącego i rozumiejącego wejrzenia.

 

 

Testament

Na Golgocie, „w onej godzinie”, Maryja z Nazaretu stała się Matką wszystkich ludzi, odnowionych w Chrystusie. I wszystkich obejmuje w Synu, żadnego nie wykluczając ze swego łaskawego spojrzenia i zabezpieczającego uścisku. Tego przecież pragnął jej Syn w swoim swoistym „testamencie”, wypowiedzianym w najważniejszym momencie naszego zbawienia z wysokości krzyża. I taki właśnie testament przebije swą mocą wszelki zapis „dłużny” naszej hipoteki grzechu, by wyzwoliwszy nas z lęku, wyzwolić miłość, która nam wszystko wyjaśni…

 

 

 

 

 

 

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów

o. Andrzej Wodka CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy