Słowo Redemptor

IV Niedziela Wielkiego Postu

 

Niedziela, 03 kwietnia 2011 roku, IV tydzień Wielkiego Postu, Rok A, II

 

 

 

 

 

Brak wzroku jest niezwykle dotkliwy. I chociaż mówi się, że gdy ktoś nie widzi oczyma ma bardziej wyczulone inne zmysły, to można przypuszczać, że mając do wyboru posiadanie każdego zmysłu mniej więcej po równo, czy doświadczyć zanik jednego zmysłu kosztem zwiększenia wrażliwości innego, wydaje się, że każdy wybrał by chyba jednak „wszystkiego po równo”.

 

Człowiek chce widzieć, mieć dobry wzrok, dostrzegać piękno świata. Lepiej mieć zdrowe oczy, bo po prostu łatwiej wówczas się żyje. Ileż trudności musi przechodzić człowiek niewidomy, aby się ubrać, przejść do drugiego pokoju czy wyjść na zewnątrz. Oczy są wielkim i potrzebnym darem.

 

Dość łatwo przechodzi się w tym fragmencie Ewangelii do duchowego znaczenia wzroku. Często da się słyszeć, że wzrok zewnętrzny jest ważny, ale o wiele istotniejszy jest wzrok duchowy. Owszem, jednak może przy czytaniu dzisiejszej Ewangelii podziękujmy za oczy, za to że mimo uszczerbków na zdrowiu poprzez noszenie okularów, jednak widzimy! Podziękujmy za tych, którzy wynaleźli okulary, którzy nieustannie udoskonalają różne metody leczenia wzroku. Pamiętajmy o lekarzach, którzy operują, leczą, pomagają tym, którym słabnie wzrok. Podobni są do Jezusa, który przywrócił wzrok niewidomemu.

 

Wrażliwość na wzrok duchowy zastosujmy do czytania drugiego, gdy św. Paweł pisał list do mieszkańców Galacji. Niegdyś byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości. Owocem bowiem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda. Gdy ma się dobry wzrok łatwiej jest zauważać, co się dzieje wokół nas, czy coś nie zagraża mojemu zdrowiu czy życiu. Jednak nie mniejszą, a może jeszcze większą sztuką jest dostrzegać zagrożenia życia duchowego.

 

W liście Benedykta XVI na Wielki Post 2011 czytamy: Niedziela „niewidomego od urodzenia” ukazuje Chrystusa jako światłość świata. Ewangelia stawia każdemu z nas pytanie: „Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?” „Wierzę, Panie!” (J 9,35.38), stwierdza z radością niewidomy od urodzenia, stając się głosem każdego wierzącego. Cud uzdrowienia jest znakiem, że Chrystus, razem ze wzrokiem, pragnie otworzyć nasze spojrzenie wewnętrzne, aby nasza wiara stawała się coraz głębsza i abyśmy mogli rozpoznać w Nim naszego jedynego Zbawiciela. On rozświetla wszystkie ciemności życia i prowadzi człowieka do życia jako „syn światłości”. Czyli wraz z podziękowaniem za wzrok fizyczny jest potrzeba zwrócenia się ku wewnątrz, „aby nasza wiara stawała się coraz głębsza”. Zdajemy sobie sprawę, że obecne czasy są wymagające od każdego z wierzących. Słowa kard. Newmana, że potrzeba ludzi, którzy znają swoja wiarę, którzy ją zgłębiają, którzy dokładnie wiedzą w co wierzą, którzy dobrze znają swoje Credo i potrafią z niego zdać sprawę, jest ciągle aktualne. Ktoś powiedział, „że wiary się nie traci – przestaje tylko niepostrzeżenie formować nasze życie”. Takie zjawisko jest coraz częściej obecne w polskim Kościele. Światło wewnętrzne, o które modlimy się podczas dzisiejszej Eucharystii ma być tęsknotą za nieustannym poszukiwaniem i coraz lepszym zrozumieniem prawd wiary. „Fides quaerens intellectum” – wiara poszukująca zrozumienia.

 

Grzechem jest nie używanie rozumu w sprawach wiary. Bo chyba uzasadnione jest pytanie, na jak długo wystarczy taka wiara, która nie wzmacnia się otwartym umysłem. Wszak modlimy się: „będziesz miłował Pana Boga całym sercem, umysłem...” Jest to przyrzeczenie Bogu, że będę się starał, by moja wiara była coraz lepsza, także od strony wiedzy.

 

I powracamy do Ewangelii. Jezus powiedział do uzdrowionego: „Idź, obmyj się w sadzawce Siloe” – co się tłumaczy: Posłany”. Nie jest dobrze człowiekowi, gdy nie jest zauważony, wezwany i namaszczony do jakiegoś zadania. Jakie zadania stawia przede mną Jezus? Do czego jestem posłany? Jakie jest moje szczególne zadanie na najbliższy tydzień, czy do końca Wielkiego Postu?

 

„Człowiek, który głosi Ewangelię, a nią nie żyje, może stać się powodem utraty wiary u innych. I nie są to wypadki rzadkie... Chrześcijanin ponosi winę za ateizm, który wzbudza się, kiedy głosi się to, czym się nie żyje…” (Karl Rahner).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów

o. Piotr Koźlak CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy