Słowo Redemptor

XXV niedziela zwykła

 

 

 

Niedziela, 18 września 2011 roku, XXV tydzień zwykły, Rok A, I

 

 

 

 

 

Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry? Przedziwna jest ta dzisiejsza ewangelia. Na pierwszy rzut oka chce się nawet zakrzyknąć, że niesprawiedliwa. Oto właściciel winnicy szuka ludzi do pracy. Pierwszych znalazł z samego rana i wyznaczył im trudne zadania do spełnienia. Czekał ich cały dzień ciężkiej harówki. To jednak właścicielowi winnicy nie wystarczało, poszedł drugi raz, potem trzeci, aż wreszcie na jedną godzinę przed końcem pracy zatrudnił ostatnich ludzi. A kiedy przyszło do płacenia okazało się, że każdy otrzymał tyle samo: jednego denara. Ci, którzy pracowali dwanaście godzin i ci, którzy pracowali godzinę. I tu możemy postawić pytanie: czy taka postawa właściciela winnicy jest sprawiedliwa? Takie pytanie zadali robotnicy, którzy pracowali przez cały dzień. Takie pytanie może chcieć Bogu zadać człowiek, który całe życie stara się być uczciwy, dobry i porządny, a widzi że Bóg daje swoje zbawienie jakiemuś złodziejowi, który za nic miał przykazania a dopiero na koniec życia znalazł Boga i się nawrócił.  I co na to wszystko Bóg? Odpowiada przedziwnie czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry? Czy cię skrzywdziłem? Czy nie dostałeś obiecanej nagrody?

 

 

W tej odpowiedzi Boga kryje się prawda o zbawieniu. Przede wszystkim powinniśmy sobie uświadomić, że zbawienie należy do Boga, jest Jego własnością. On je zaplanował i On umierając na Krzyżu otworzył nam drogę do wejścia w rzeczywistość zbawienia. A skoro zbawienie jest własnością Boga, to może je dać komu chce. Denar to obraz szczęścia wiecznego. I właśnie o taką „zapłatę” Bóg umówił się z każdym z nas.

 

Po drugie ta Ewangelia odsłania obłudę wielu z nas. Ci robotnicy, którzy pracowali dwanaście godzin, mieli się za lepszych od reszty i dlatego się zbuntowali. Patrzyli na tamtych z góry jak na kogoś gorszego, kogoś kto mniej zasługuje na zapłatę. Takie niebezpieczeństwo czyha na wszystkich, którym wydaje się, że są blisko Boga. Całe, życie modlą się wytrwale i uczęszczają na Eucharystie. Chcą przestrzegać Przykazań i czynić wiele dobra. Może jednak zdarzyć się tak, że ktoś taki będzie na innych  patrzył z góry a nawet nimi gardził. I wtedy będzie się buntował na myśl, że Bóg kocha tak samo tych wszystkich złodziei i cudzołożników. A historia życia każdego człowieka jest nie święta i nie nam oceniać i sądzić innych. Bóg pyta robotników: czy cię oszukałem? Przecież umówiliśmy się o denara? Nie zajmuj się więc życiem innych tylko swoim.

 

Gospodarz kilkakrotnie wychodził szukać robotników do winnicy. Oto obraz Boga, który walczy o każdego człowieka. On nie chce, żeby zginął choć jeden. On chce każdego zbawić. Jednak jest w tym obrazie coś jeszcze, mogło być bowiem tak, że jacyś robotnicy nie odpowiedzieli na pierwsze wezwania, a może nie odpowiedzieli i na drugie. Bóg nie przychodzi do człowieka tylko raz, On walczy do skutku, aż człowiek odpowie. Pozostaje oczywiście wolność. Mogli być tacy, którzy zlekceważyli także ostatnie wezwanie, ale Bóg mimo to przyszedł.

 

Nikt nas nie najął. Dziwna odpowiedź robotników z godziny jedenastej. A jednak okazało się, że są ludzie, którzy cały dzień stali bezczynnie. Może trzeba się dobrze rozejrzeć wokół siebie. Może Bóg dziś zaprasza Ciebie, abyś przyprowadził kogoś do Jego winnicy. Wielu ludzi żyje dziś w przekonaniu, że nikt ich nie kocha, wielu jest zgorzkniałych, bo nie zaznali ciepła miłości, wielu tak uwikłało się w swoje grzechy, że nie wierzą, że może być inaczej. Wielu nie usłyszało jeszcze ewangelii, bo nikt ich nie najął, nikt im nie powiedział o Bogu, jego miłości, jego winnicy i jego denarze.

 

 

Warto zadać jeszcze jedno pytanie: czym jest ta winnica i do jakiej pracy zaprasza jej właściciel. Odpowiedź znajduje się w drugim czytaniu z listu św. Pawła do Filipian: dla mnie żyć to Chrystus. Apostoł Narodów o którym można śmiało powiedzieć, że harował w Winnicy Pana mówi, że całe jego życie to Chrystus. I to jest właśnie cenna wskazówka dzisiejszej Niedzieli. Chrystus, który jest całym moim życiem: moim myśleniem, moim działaniem, moimi słowami i miłością, którą obdarzam innych. Oto praca w winnicy za którą czeka denar, czyli zbawienie. Żyć z Chrystusem i dla Niego to najlepszy program życia jaki można przyjąć.

 

 

 

 

 

 

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów

o. Wojciech Bieszke CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy