Niedziela, 15 stycznia 2012 roku, II tydzień zwykły, Rok B, II
„Mów, Panie, bo sługa Twój słucha”. Powołanie Samuela do służby Bogu objawia nam podstawowe elementy i wymiary uprzedniego działania Boga – „wezwanie” („Wtedy Pan zawołał Samuela”) i współdziałania człowieka – „odpowiedź” („a ten odpowiedział: «Oto jestem»”), które nazywamy „powołaniem”. Powołującym – wzywającym jest zawsze Bóg. Powoływanym – odpowiadającym jest zawsze człowiek – jedyny partner zbawczego dialogu z Bogiem. Historia powołania małego Samuela odsłania nam również znaczącą rolę osób trzecich w procesie rozwoju powołania. Ojciec Samuela, Elkana, należał do pokolenia Lewiego i miał dwie żony – Annę i Peninnę. Bardziej kochał Annę, która była jednak bezdzietna. Anna jednak uczyniła Bogu ślub, że jeśli da jej syna, poświęci go Bogu–Jahwe. Żarliwa modlitwa Anny została wysłuchana, a Anna nadała nowonarodzonemu dziecku imię „Samuel” – „Bóg wysłuchał”. Gdy Anna przestała karmić swego syna piersią, oddała go w wychowanie arcykapłanowi Helemu w Szilo (który zapewnił ją wcześniej, że Bóg wysłucha jej modlitwy), by odtąd był sługą Pana. Kapłan Heli odegrał fundamentalną rolę w odczytaniu powołania swojego wychowanka, ponieważ jak słyszeliśmy w Pierwszym Czytaniu „Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pana nie było mu jeszcze objawione”. Heli, wypełniając swoje powołanie kapłańskie, spostrzegł, że to sam Bóg woła chłopca. Tylko ten, kto obcuje na co dzień z Bogiem i karmi się Jego Słowem, może od razu rozpoznać ten Jedyny Głos wśród innych, nieraz niepotrzebnych lub wprost zagłuszających Go. „Rzekł więc Heli do Samuela: «Idź spać. Gdyby jednak kto cię wołał, odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha»”.
„Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę”. Refren psalmu responsoryjnego stanowi organiczną całość rzeczywistości, którą nazywamy powołaniem do służby Bogu (patryjarchów, proroków, Maryi, apostołów), w tym wypadku powołaniem młodego Samuela. Chłopiec posłuszny swojej mamie, która oddała go na służbę Bogu, kapłanowi Helemu – słudze Bożemu, który pomógł mu w rozpoznaniu Głosu i Słowa Bożego oraz samemu Bogu – „mów, Panie”, uznaje się sługą Boga, to znaczy tym, który słucha Boga – swojego Pana. Psalmista podkreśla właściwą postawę człowieka powołanego – posłusznego Bogu: „oczekiwanie” z nadzieją na Boga oraz „otwarcie uszu” na Jego Słowa. Bycie dla Boga (sługa – służba) i słuchanie samego Boga (życie z wiary i według wyznawanej wiary) rodzi najpierw radość z powołania („Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże”), a następnie pewność bycia z Bogiem i życia dla Boga („Twoje prawo mieszka w moim sercu”). „Powołany” oznacza równocześnie „posłany” przez Boga w wypełnieniu pewnej, określonej misji: „pokazywania” i „mówienia” o Bogu innym ludziom.
„Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego?” Starożytni Grecy, uformowani na filozofii dualizmu Platońskiego wierzyli, że w chwili śmierci człowiek na zawsze wyzwala się od swego ciała (więzienia duszy). Św. Paweł odpowiada na ten grecki pogląd ukazując biblijny punkt widzenia, w myśl którego ciało stworzone przez Boga jest również dla Boga, który wskrzesi je z martwych. Człowiek żyje w ciele i realizuje się poprzez ciało. Myśl teologiczna św. Pawła idzie jeszcze dalej. Ciało dla człowieka ochrzczonego jest miejscem jego uświęcania się – spotykania się z Bogiem. Co więcej, świętość wspólnoty („ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego”) musi wyrażać się w postępowaniu każdego członka, ponieważ już „nie należycie do samych siebie”, lecz znajdujecie się pod władzą Ducha Świętego i należycie do Chrystusa. „Za wielką bowiem cenę zostaliście nabyci” – wykupieni jak niewolnicy, by być wolnymi tak w stosunku do grzechu, jak i ciała.
„Chwalcie więc Boga w waszym ciele!” Człowiek powołany i posłany musi – prędzej czy później – zderzyć się z wieloma przeciwnościami i trudnościami. Wbrew pozorom, nie zawsze są to trudności zewnętrzne w postaci innych, niechętnych lub wrogo nastawionych ludzi, lecz również ten wewnętrzne, związane z naszą naturą ludzką – ducho-cielesną. Św. Paweł, świadomy swej cielesności i tajemniczego „ościenia”, który wciąż przypominał mu, że nie wszystko jeszcze w nim zostało uduchowione i przebóstwione, kieruje swoje żarliwe „listy duszpasterskie” do różnych nowopowstałych wspólnot – kościołów, zwracając uwagę na fundamentalny wymiar powołania chrześcijańskiego: jesteśmy z tego świata, ale nie dla tego świata. Innymi słowy, człowiek powołany i ochrzczony nie tylko wszedł w inny wymiar egzystencji („wasze ciała są członkami Chrystusa”), ale przede wszystkim w inny sposób myślenia i działania („nie bierzcie wzoru z tego świata”). „Człowiek nowy – duchowy” – ochrzczony musi podjąć i kontynuować nieustanną walkę z „człowiekiem starym – grzesznym” – nie znającym Boga (poganin). Tę nieustanną walkę o bycie na miarę człowieka duchowego, Bożego i Chrystusowego, każdy człowiek ochrzczony toczy nie tylko w samym sobie (właściwa hierachia dóbr, wartości i potrzeb), ale również w określonej wspólnocie i kulturze. Kultura grecko–rzymska umożliwiała a zarazem utrudniała właściwie pojętą inkulturyzację. Św. Paweł, znając ówcześnie używane języki i będąc obywatelem Rzymu, mógł swobodnie poruszać się i odbywać swoje rozliczne podróże apostolsko–duszpasterkie do głównych ośrodków kulturowych imperium Rzymskiego. Tam jednak, nowozałożone wspólnoty chrześcijańskie, przeżywały różnego rodzaju zderzenia kulturowo–doktrynalne. Stawianie jednych za wzór lub wyliczenie głównych wad i grzechów u innych stanowiło właściwą metodę wspólnotowego i braterskiego podbudowania się, upomnienia lub skorygowania błędów w celu nieustannej metanoi – nawracania się.
„Nauczycielu, gdzie mieszkasz?” Fragment Ewangelii według świętego Jana, który przed chwilą usłyszeliśmy, poszerza i pogłębia wymiary rzeczywistości powołania. Tak, jak w przypadku młodego Samuela, tak i tu nieodzowną rolę odgrywają ludzie, którzy już doświadczyli Boga. Jan Chrzczyciel rozpoznaje od razu w Jezusie z Nazaretu „Baranka Bożego”. Uczniowie Jana zostawiają go i idą za Kimś większym i ważniejszym. Jan spełnił już swoją misję – powołanie bycia „głosem wołającym na pustyni” oraz „znakiem” wskazującym Drogę. Spotkanie z samym Bogiem – Jezusem wystarcza uczniom Jana, by pójść i zostać na zawsze z Tym, którego szukali od dawna. Zarówno „przyjście do Jezusa”, jak i „zobaczenie” są w Ewangelii św. Jana oznakami wiary. Bycie na co dzień z Jezusem uświadamia im następnie fundamentalny fakt, że odnaleźli oni ewangeliczny skarb – Mesjasza. Radość z odnalezionego Skarbu nie może być ukryta. Andrzej idzie najpierw do swojego brata Szymona, by obwieścić mu radość odkrycia nowej rzeczywistości – oczekiwanego od wieków Mesjasza, znanego im tylko z lektury proroków i psalmów. Na ich oczach „starożytne Pisma i Prorocy” realizują się, Słowo staje się Ciałem, Bóg zamieszkał wśród nas. Spotkanie Piotra z Jezusem – Mesjaszem (Chrystusem) posiada swój charakterystyczny i charyzmatyczny wymiar. Jezus Chrystus zna już Szymona zanim on wypowiedział jakiekolwiek słowo: „Ty jesteś Szymon, syn Jana”. Tak, Bóg zna nas wszystkich po imieniu. Ponadto, nasze powołanie również jest imienne, to znaczy osobiste i niepowtarzalne. Jeżeli jednak Bóg wybiera sobie ludzi do wyjątkowych i specjalnych misji – zadań zmienia im imiona: z Szymona na Piotra, Saula na Pawła, Karola na Jana Pawła.
Profesor nadzwyczajny Istituto Superiore di Teologia Morale (antropologia filozoficzna
– specjalność bioetyka), Accademia Alfonsiana – Rzym
o. Edmund Kowalski CSsR