Słowo Redemptor

III niedziela Wielkiego Postu

 

 

 

Niedziela, 11 marca 2012 roku, III tydzień Wielkiego Postu, Rok B, II

 

 

 

 

 

DLA KOGO ŻYJĘ?

W świetle dzisiejszych czytań warto zadać sobie to pytanie.

 

 

Jak to? – zapytamy – przecież Ewangelia jest zupełnie o czymś innym! Tylko pozornie… Wypędzenie kupców ze świątyni; „oczyszczenie” świątyni z tego, co ją profanuje, Jezus argumentuje nie inaczej jak odniesieniem do Ojca: nie róbcie targowiska z domu OJCA MEGO! Warto zauważyć, że Jezus wszystkie swe decyzje i postawy uzasadniał nie samym Prawem, nie przepisami, nie zwyczajem, nie obowiązkiem, nie strachem, nie strategią, ale właśnie w świetle swojej RELACJI z Ojcem. Co z tego wynika dla nas? Jak – w związku z tym – będziemy dalej przeżywać tegoroczny Wielki Post?

 

Pewien ksiądz opowiadał kiedyś o ciekawym doświadczeniu jednego ze starszych ministrantów.

Marek – bo o nim mowa - miał wówczas ok. 17 lat, postrzegany był raczej jako indywidualista, a rodzice i ksiądz (opiekun grupy ministrantów) obawiali się nawet, aby od razu u progu dorosłości jego oryginalność nie utrwaliła się po prostu jako dziwactwo. Prócz różnych osobliwych przyzwyczajeń i nawyków, szczególnie widoczna była niechęć Marka do troski o higienę – nie lubił się myć (nie wspominając już o bardziej zaawansowanch zabiegach kosmetycznych). Zwracali mu na to uwagę rodzice, nauczyciele, duszpasterze, nawet koledzy, jednak bezskutecznie. Rodzice żalili się, że żadne formy persfazji w przypadku Marka nie skutkują i obawiali się, że tak już pozostanie. Tymczasem pewnego dnia … zmiana o 180 stopni – Marek z dnia na dzień stał się wzorowym czyścioszkiem! Okazało się również, że bardzo dobrze wie, do czego służą kosmetyki, których zaczął w końcu używać i to od razu obficie … Niemożliwe stało się możliwe, trudne stało się łatwe… Dlaczego? Powód okazał się banalny (z punktu widzenia rodziców) – Marek na wycieczce międzyszkolnej poznał piękną koleżankę …

 

Ta „banalna” historyjka przypomina ważną prawdę – stać nas na wiele, gdy MAMY DLA KOGO SIĘ STARAĆ. Życiodajna bliskość kochanych osób wyzwala z nas takie pokłady siły i dobra, że sami możemy się zdziwić ich rozmiarem … A dotyczy to przecież nie tylko zakochanych, ale również dziadków czy babci, które niejednokrotnie doświadczały „przypływu życia”, ciesząc się życiem swoich wnuków…

 

Właśnie do podobnego ożywienia zaprasza nas dzisiejsza Ewangelia – do ponownego (a może pierwszego!) odkrycia, że dopiero w sercu ożywianym więzią (relacją miłości) RODZI SIĘ ZDOLNOŚĆ do dobrego i pięknego życia.

 

My często pytamy „czy coś jest grzechem?”, „co w tym złego?” „co wolno, a co nie?”, tymczasem klucz do prawdziwego życia to Miłość i odpowiedź na Miłość. A tego nie da się zamknąć jedynie w przepisach. Przepisy czy kodeksy mogą pomagać, ale nie wystarczą.

 

Wspomnijmy choćby ewangeliczną scenę kuszenia na pustyni – dialogu Jezusa z szatanem. Jezus nie pytał „co w tym złego…” (no bo „co złego” jest w tym, że ktoś głodny – jeśli tylko ma taką moc – przemieni sobie kamień w chleb?) Jezus dokonywał wyborów uznając dobrowolnie swoją pełną zależność od Ojca. Dla Niego jasne było, że człowiek żyje nie tylko chlebem, ale każdym Słowem, które pochodzi z ust Bożych. Jaką wartość miałby nawet najlepszy chleb, jeśli byłby spożywany samotnie, bez wdzięczności, w egoizmie? Żadną! Dla Jezusa to oczywiste, dla nas – nie zawsze.

 

I dlatego potrzebujemy nawrócenia; potrzebujemy ciągłego NAWRACANIA SIĘ na Boży sposób widzenia i myślenia. Potrzebujemy oczyszczenia jak potrzebowała go świątynia „zamieniona” z biegiem czasu w targowisko (choć pewnie nie było takiego planu czy projektu). Z resztą – zauważmy – owo przejście od „świątyni” do „mojego życia” to nie jest żaden retoryczny chwyt kaznodziejski, ale zabieg jak najbardziej uprawniony – chrześcijanin powinien mieć świadomość, że przecież JEST ŚWIĄTYNIĄ BOGA (pamiętamy śpiew: Czy wy wiecie, że jesteście świątynią?).

 

Świątynia to miejsce spotkania Boga i człowieka. Owszem – to konkretny budynek; miejsce kultu, ale przecież również każdy człowiek i jego życie! Jezus przypomina dziś, że Bóg ma prawo przebywać w swojej świątyni i gdy ta Jego uprawniona obecność jest przez nas pielęgnowana, może dokonywać w nas swojego dzieła. Trwamy w przeżywaniu Wielkiego Postu, który – jak zawsze – ma służyć takiemu oczyszczeniu – porządkowaniu Bożej świątyni. I jeśli dla Jezusa podstawową rzeczywistością była zażyłość z Ojcem, również my pragniemy w ten sposób („osobowo”) przyglądać się naszemu życiu. Zatem zanim postawimy sobie ważne pytania o przykazania, grzechy, obowiązki, zwycięstwa czy porażki, najpierw powinno pojawić się pytanie: DLA KOGO JA ŻYJĘ?

 

Gdy zastanawiamy się nad tym, najpierw spontanicznie myślimy o najbliższych nam osobach – o tych, którzy uczyli nas żyć, a prawdziwie kochając, uczyli też kochać. Jeśli mamy już rodziny przez nas założone, myślimy o mężu, żonie dzieciach. To zrozumiałe. Jednak relacje ludzkie nie wystarczą – jeśli naprawdę chcemy żyć dobrem, do którego zostaliśmy stworzeni, musimy odnaleźć Boga jako pierwszego Dawcę tego dobra; musimy nieustannie uczyć się codziennej, osobistej i osobowej przyjaźni z Nim …

 

 

Pamiętamy przysłowie, które mówi: z kim przestajesz, takim się stajesz. Dotyczy to ludzi, ale przecież dotyczy to też Boga, tzn. nasze życie w Jego obecności upodabnia nas do Niego, a o to przecież powinno nam chodzić.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wychowawca w Wyższym Seminarium Duchownym Redemptorystów – Tuchów

o. Jarosław Krawczyk CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy