Słowo Redemptor

XVIII niedziela zwykła

 

 

 

Niedziela, 05 sierpnia 2012 roku, XVIII tydzień zwykły, Rok B, II

 

 

 

 

 

Przez kilka Niedziel tematem Słowa Bożego będzie chleb. Od chleba powszedniego, dającego siły naszemu ciału, Jezus przejdzie do innego chleba, prawdziwego, danego przez Boga samego, chleba dającego życie wieczne.

 

 

W dzisiejszym pierwszym czytaniu widzimy jak na pustyni lud izraelski zaczyna szemrać, gdyż nie ma co jeść. Wszyscy marzą o garnkach mięsa, o suto zastawionych stołach w niewoli egipskiej, nie jest dla nich ważne, że to było w niewoli, najważniejsze jest aby mieli mieć coś do jedzenia. Bóg nie prowadzi swego ludu na zatracenie, ale ku pełnej wolności nie zapominając o potrzebach doczesnych. Już o zmierzchu lud będzie jadł mięso, a rankiem nasyci się chlebem: „Manhu?”, „co to jest?”, „To jest chleb, który Pan wam daje na pokarm” – wyjaśnia Mojżesz.

 

Chleb jest każdemu człowiekowi niezbędny do życia. Bez niego nie będzie mógł egzystować, pracować, cieszyć się. Człowiek zobowiązany jest, aby go szukać, pracować na niego, zapewnić go swojej rodzinie. W modlitwie Ojcze nasz prosimy Boga o niego: „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Tak wielu ludziom trudno jest dziś zwiazać koniec z końcem, dlatego tyle wyjazdów za granicę w poszukiwaniu chleba. Tyle poświęcenia i wyrzeczeń, aby coś zarobić, aby wybudować dom i mieć coś jeszcze na jutro. I za kim i gdzie by się nie poszło, żeby tylko „mieć”, „zarobić na życie” (czasem nawet kosztem swej wolnosci, godności)!

 

W dzisiejszej ewangelii widzimy tłumy idące za Jezusem, nie z racji Jego nauki, ale jak to mówi sam Jezus: „dlatego, że jedliście chleb do sytości”. Pomimo, że upłynęło 2000 lat, jesteśmy tak jak ten tłum idący za Jezusam, spragnieni cudownie ofiarowanego nam chleba, motywowani troską, żeby „mieć”, „posiadać”, „otrzymać”, aby móc żyć na jakimś przyzwoitym poziomie.

 

Widząc te tłumy, Jezus zaczyna katechezę o innym chlebie, tym najważniejszym dla człowieka, bo dającym życie wieczne, mówi o chlebie, który nie ginie, ale trwa na wieki. „Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy”. I dalej: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu” – czyli sam Jezus Chrystus, który wkrótce powie, zasiadając przy stole ze swymi uczniami: „bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje…”.

 

Sam Chrystus staje się pokarmem, pokarmem który nie napełnia żołądka, nie zapewnia tylko siły fizyczne, nie zaspokaja głodu ciała, ale jest prawdziwym pokarmem dającym życie wieczne.

 

Przechodzimy tutaj z płaszczyzny egzystencjalnej, cielesnej na płaszczyznę wiary: z pokarmu podtrzymującego życie doczesne do pokarmu dającego życie wieczne. Ale tutaj trzeba już innego myślenia, nie tego człowieka doczesnego, materialnego, ale Bożego, o czym mówi św. Paweł w drugim czytaniu: „trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek kłamliwych żądz, a odnawiać się duchem w waszym myśleniu i przyoblec człowieka nowego, stworzonego na obraz Boga w sprawiedliwości i prawdziwej świętości”.

 

Manna na pustyni była obrazem, zapowiedzią prawdziwego pokarmu z nieba, którym jest sam Jezus Chrystus. Manna szybko znudzi się Izraelitom i będą reklamować coś innego, wzgardzą tym pokarmem, który przecież spadł z nieba, pochodził od samego Boga (św. Efrem). Próżne, wegetatywne, nigdy niezaspokojone pragnienia człowieka, o czym pisze św. Paweł.

 

Jezus nie odbiera ważności pokarmowi doczesnemu, nie neguje jego potrzeby czy nawet obowiązku troski o ten ziemski chleb. Jest on nam niezbedny, konieczny do życia na ziemi. Pokarm ten jednak nie zapewnia życia wiecznego, w które już weszliśmy rodząc się i przyjmując chrzest świety. Jezus jakby chciał nam powiedzieć: nie zadawalajcie się kawałkiem nawet wygodnego życia na tej planecie, ale zechciejcie zatroszczyć się i zapragnąć życia wiecznego w Królestwie Boga żywego na wieki. A chlebem, który karmi to życie, który je podtrzymuje i rozwija w nas jest sam Jezus Chrystus, Jego Ciało i Krew, Jego słowo, On sam. Dlatego w Ewangelii mamy tę łączność chleba dającego życie z ufną wiarą: „Na tym polega dzieło zamierzone przez Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał”.

 

Powoli, Jezus przechodzi od „Manhu?”, to znaczy „co to jest?", od manny którą Bóg zsyła z nieba do „Tego”, którego On posłał: od przeszłosci, od tej manny na pustyni do „prawdziwego chleba” z nieba, który Ojciec daje dzisiaj, teraz (czasownik użyty jest czasie teraźniejszym), w osobie swego Syna, który zaprasza do uwierzenia, że jest On i Synem Bożym i „Chlebem życia” wiecznego.Tak jak Bóg nie opuscił swojego ludu na pustyni, nie zapomniał o jego potrzebach materialnych tak i Jezus nie opuszcza, nie odprawia zgłodniałych ludzi, którzy przyszli do Niego aby go posłuchać, ale daje im chleb, cudownie rozmnażając to co oni sami przynieśli. A nastepnie mówi o innym chlebie, o wiele ważniejszym, o chlebie, którego świat nie może dać człowiekowi ani żadna, nawet najlepsza piekarnia nie zdoła upiec. „Chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu”„Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”. Jezus nie jest jakimś dobrodziejem, nie jest kandydatem na króla, prezydenta, który zapewniłby dobrobyt materialny ludowi, ale jest Tym, który z zstępuje nieba jako prawdziwy chleb dany przez Boga swemu ludowi, aby ten miał życie wieczne.

 

Dlatego też i samo chrześcijaństwo nie może być jakimś darmowym sklepem z potrzebnymi do życia ziemskiego produktami, ani jakąś agencją charytatywną otwartą dla wszystkich chętnych. „Chleb” bez wiary traci swój specyficzny smak Królestwa Bożego. Tak samo i wiara bez „chleba” nie ma żadnego smaku wieczności.

 

Jako chrześcijanie powinniśmy zabiegać o łączność tych dwóch: chleba i wiary, wiary i chleba. Wtedy nie będzie na świecie ani głodu, ani niesprawiedliwości, ani zamykania się w ciasnych ramach życia doczesnego wypełnionego myślą o sobie, o zaspokajaniu swych żądz i zachcianek, jednym słowem mentalności „starego człowieka”. Staniemy się „nowymi ludźmi”, ludźmi przyszłości, nowych horyzontów dobra, prawdy, miłości. Nasze serce będzie usposobione do hojnego dawania nawet tego małego kawałeczka ziemskiego chleba tym co go potrzebują (jak ten chłopiec z ewangelii z poprzedniej niedzieli, który ofiaruje swe pięć chlebów i dwie rybki, które potem Jezus rozmnoży i nakarmi zgromadzone rzesze) i będzie także pragnąć „prawdziwego chleba” zaspokajającego największy i prawdziwy głód każdego człowieka – szczęście wieczne. A dla tych, którzy uwierzą w Syna i bedą karmić się tym niebieskim „chlebem” życia wszystko jest możliwe i życie wieczne obiecane.

 

 

Wsłuchani w usłyszane Słowo Boże i świadomi jego doniosłości, tak jak tłum czy jak Samarytanka przy studni, tak samo i my, w głębi naszych serc poprośmy: „Panie, dawaj nam zawsze tego chleba”.

Odpowiedział im Jezus: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął, a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Redemptorysta Prowincji Warszawskiej obecnie Sekretarz Konferencji Redemptorystów Europy – Rzym

o. Zdzisław Stanula CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy