Słowo Redemptor

XXII niedziela zwykła

 

 

 

Niedziela, 02 września 2012 roku, XXII tydzień zwykły, Rok B, II

 

 

 

 

 

W czasie misji św., czy rekolekcji  głoszonych w parafiach w różnych rejonach Polski można spotkać wiele różnych ludzi, którzy prezentują według ich deklaracji postawę dobrych katolików, uczniów Chrystusa. Zapewniają o skrupulatnym wypełnianiu wszelkich praktyk religijnych, do których są zobowiązani. Nie można zarzucić braku modlitwy, regularnie korzystają z sakramentu pokuty i pojednania, Chrystus Eucharystyczny często gości w ich sercach, w Niedzielę i święta nie brakuje ich na Mszy św. w Kościele… Wydaje się, że to są wręcz idealni, święci katolicy, godni całkowitego naśladowania.

 

Jednak rozmawiając z nimi na różne tematy, dopytując się o pewne postawy można się bardzo przerazić, co oni mówią ze spokojem, oczekując pochwały takiej ich postawy. Nie stanowi problemu to, że żyjąc pod jednym dachem rzadko pojawiają się dni, kiedy nie ma kłótni z teściami, z mężem, z żoną. To nie moja wina, że taka jest sytuacja – tłumaczą. Sąsiedzkie relacje nacechowane są często słowami niekoniecznie godnymi do powtarzania. Ale to ich wina – pada wyjaśnienie.

 

 

Takie sytuacje z codziennego życia są wręcz potwierdzeniem słów z dzisiejszej Ewangelii. Te wszystkie przykłady bezpośrednio odnoszą się do słów Jezusa, że ludzie czczą Boga tylko ustami, a serce mają daleko od Niego. Taką postawę pseudo pobożności" Jezus nazywa jednoznacznie. Jest to postawa faryzejska.

 

Faryzeusze uznawali siebie za znakomitych znawców Prawa i Tradycji. Byli przekonani, że tylko oni reprezentują najlepszą postawę pobożności i religijności. Pewnie byli mocno dotknięci słowami z proroka Izajasza, które Chrystus odniósł do nich: „Lud ten czci mnie wargami, ale serce jego dalekie jest ode mnie” (Mk 7,6).

 

Na czym polegała pobożność, religijność faryzeuszy? Była to pobożność oparta na ścisłym przestrzeganiu przepisów prawa żydowskiego, zaniedbując istotę – zachowywanie Bożych przykazań, Bożego Prawa. łącznie do zew zaniedbując istotę – zachowywanie Bożych przykazań, Bożego Prawa. Jednak jak wiemy, pobożność nie ogranicza się tylko i wyłącznie do zewnętrznego zachowywania przepisów stanowionych przez człowieka. W pobożności chodzi o coś więcej. W pobożności chodzi przede wszystkim o wypełnienie w życiu Bożego Prawa, Bożych przykazań – Ewangelii, Błogosławieństw, przykazania miłości Boga i Bliźniego. W prawdziwej, dojrzałej pobożności nie chodzi o zewnętrzną demonstrację postawy pobożnego człowieka, ale życie polegające na wypełnieniu Bożego Prawa Miłości na co dzień. A to wymaga już odpowiedniej dyspozycji serca. Wymagany jest duch miłości, pokuty i ofiary. W przeciwnym razie taka „płytka” religijność, demonstrowana na pokaz, wcześniej czy później zaprowadzi na manowce błędu i niewiary. 

 

A jak jest z nami dzisiaj?

 

Ze smutkiem trzeba stwierdzić, że w czasach, w których żyjemy na co dzień taka postawa faryzeizmu jest obecna. Chociażby zaprezentowane postawy na początku kazania. Także inne postawy „wierzących” wzięte z życia to potwierdzają. Bo jak inaczej można zrozumieć postawę, że ktoś manifestuje swoją pobożność, a jednocześnie opowiada się za zabijaniem dzieci nienarodzonych. Bo jak inaczej zrozumieć osoby żyjące razem jak małżonkowie, ale bez ślubu kościelnego, nie mające żadnej przeszkody, tłumaczą, że jeszcze czas, trzeba się dopasować, sprawdzić. Ale oczywiście my jesteśmy katolikami – zapewniają. Bo jak wytłumaczyć „pobożne i zacne” osoby będące w kościele, zaraz po opuszczeniu jego murów z wielką przyjemnością zajmują się plotkowaniem, obmawianiem, oczernianiem – często na człowieku, który im nie odpowiada nie pozostawią przysłowiowej suchej nitki. Wiele jeszcze możemy przytaczać takich sytuacji, kiedy tej obecności faryzeizmu w naszej pobożności nie można nie zauważyć.

 

Jednak wiele radości sprawia nie tylko dla misjonarza, dla duszpasterzy taka postawa, kiedy ochrzczeni „dojrzewają” i „wyrastają” z pobożności faryzejskiej. Tak było na misjach św. przed nawiedzeniem Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej w pewnej parafii.

 

Na wieczornym nabożeństwie pojednania pod chórem kościoła dało się zauważyć małe zamieszanie. Dwaj gospodarze „torowali” sobie drogę, aby się uścisnąć i powiedzieć słowa: Dajmy spokój z tymi sądami. To się już nie godzi tak dalej żyć. Pojednali się po wielu latach nienawiści i kilkunastu rozprawach sądowych.

Natomiast w innej parafii mężczyzna przychodzi do konfesjonału, by skorzystać z sakramentu pokuty i pojednania po bardzo wielu latach. Odchodząc od konfesjonału powiedział: Ojcze, nie mogłem nie przyjść. Po tym pojednaniu, co było w kościele, we wtorek, żona pogodziła się ze swoim ojcem po 15 latach nienawiści. Jak oni się pojednali, to ja inaczej nie mogę. Też muszę wreszcie wrócić do Boga.

 

Wiele jeszcze takich pięknych, wzruszających chwil można wspominać. To prowadzi do przekonania, że pośród nas jest coraz mniej takich faryzejskich katolików. I tym trzeba się cieszyć.

 

 

Chrystus jest obecny pośród nas w czasie tej Najświętszej Ofiary, zstąpi na ołtarz. Będzie nie tylko patrzył na nas z miłością, ale będzie umacniał nasze serca Sobą, abyśmy mieli odwagę i siłę oczyszczać nieustannie nasze serca z fałszywej pobożności.

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Lublin

o. Tomasz Mular CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy