Słowo Redemptor

XXXI niedziela zwykła

 

 

 

Niedziela, 04 listopada 2012 roku, XXXI tydzień zwykły, Rok B, II

 

 

 

 

 

 

Przy podejmowaniu wielu ważnych decyzji szukamy kryterium, które pomoże nam właściwie rozstrzygnąć daną sprawę. Dla jednych takim kryterium będzie tylko wolność, dla innych dogłębna znajomość tematu lub litery prawa i ścisłe przestrzeganie jej w codziennym życiu. W dzisiejszej Ewangelii Jezus zwraca nam uwagę, że najwyższym kryterium działania i podejmowania decyzji przez osobę wierzącą, powinna być miłość względem Boga i drugiego człowieka. Ktoś mógłby zarzucić, że to piękne stwierdzenie, ale bardzo trudne, może nawet nierealne w dzisiejszych czasach. Być może byłoby tak, gdyby nie fakt, że Jezus nie tylko głosił te dwa największe przykazania, ale także wypełniał je w życiu – pokazując nam, że taka droga jest możliwa i wiedzie do prawdziwego szczęścia.

 

Dziś wbrew pozorom, choć każdy człowiek pragnie miłości, pragnie być kochanym – trudno jest mówić o miłości. Dlaczego? Ponieważ wydaje się, że wielu ludzi rozumie ją nie w sposób zgodny z Bożym zamysłem, ale po swojemu, podając często błędne, a nawet wypaczone definicje i określenia miłości. Często bywa też tak, że wielu współczesnych ludzi – miłością – przewrotnie nazywa swój egoizm, narcystyczne zapatrzenie w siebie, chęć zaspokojenia i osiągnięcia wyłącznie własnych celów, nie zwracając uwagi na Boga i drugiego człowieka.

 

Tymczasem Jezus z determinacją zwraca nam dziś uwagę na te dwa przykazania, które spośród wszystkich innych wynikających z prawa żydowskiego w liczbie 613 uznał za najważniejsze. Jezus chce nam uzmysłowić, że nie można być osobą prawdziwie wierzącą, nie wykazując się na co dzień szczerą i autentyczną miłością względem Boga i bliźniego. Te dwa przykazania są ściśle ze sobą powiązane – mówiąc obrazowo – jak dwie szyny tego samego toru kolejowego. Aby pociąg jechał we właściwy sposób, trzeba, by obie szyny toru biegły w tym samym kierunku, w tym samym miejscu skręcały bądź były ułożone prosto. W przeciwnym razie szybko dojdzie do wykolejenia pociągu i katastrofy. Bardzo podobnie jest w naszym życiu. Jako chrześcijanie nie możemy nigdy mówić o jednym przykazaniu miłości, zapominając o drugim. Nie sposób deklarować prawdziwej miłości względem Boga, nie kochając czy wręcz nienawidząc drugiego człowieka, zwłaszcza żyjącego obok nas. I odwrotnie – nie można prawdziwe kochać człowieka przy jednoczesnym odrzuceniu i braku miłości względem Boga.

 

W Ewangelii czytamy, że Pana Boga winniśmy kochać całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą naszą mocą – czyli całym sobą, wszystkimi naszymi siłami. Tak więc nie powinno być w naszym życiu takiej przestrzeni, w której ta miłość nie byłaby obecna. Chrześcijanin nie może powiedzieć sobie w duchu: „kocham Boga tylko w kościele, na modlitwie” albo „tylko wtedy kiedy jest to dla mnie łatwe i wygodne”. Kochać Boga całym sobą to kochać Go zawsze i wszędzie, bez względu na okoliczności.Opisując miłość bliźniego Jezus mówił: „kochaj innych jak siebie samego”. Trzeba nam tu więc stosować złotą zasadę: „co chcecie, by wam ludzie czynili i wy im czyńcie”. Jeśli oczekujesz od innych miłości, szacunku, zainteresowania, przebaczenia… itd., ty sam czyń podobnie innym. Nie oczekuj, by to inni pierwsi wykazali się takim podejściem w twojej rodzinie, sąsiedztwie czy miejscu pracy, lecz postaraj się sam być osobą, która drugich do takiego podejścia zachęci i zainspiruje.

 

W jednej z afrykańskich wiosek misjonarz zauważył dzieci, które nosiły na plecach młodsze rodzeństwo, a mimo to umiały się wesoło bawić. Powiedział do jednego z dzieci: „Pewnie ci  trudno dźwigać na plecach taki ciężar!”. „On nie jest ciężarem – padła szybka odpowiedź – to mój brat”. Podobnie i my nie powinniśmy uważać za ciężar innych ludzi, napotkanych na drogach naszego życia.

 

Miłość względem Boga i bliźniego to nie jakaś abstrakcja czy bajeczka dla grzecznych dzieci, ale konkrety w codziennym życiu, zarówno sprawy wielkie jak i małe, te uroczyste i te codzienne. Słusznie ktoś stwierdził pisząc: „Człowiek, który nie ma w sobie dość miłości do człowieka takiego jak on sam, nie może miłować Boga, którego dobroć i miłość przekraczają nasze poznanie. Człowiek, który kocha Boga, z każdym dniem wzrasta w miłości braterskiej, dlatego miłość do braci jest miarą naszej miłości do Chrystusa”.

 

Pewien duchowny odchodził na emeryturę i wygłaszał swoje ostatnie kazanie w parafii. Po Mszy podeszła do niego jedna z parafianek i powiedziała: „Czy wie ksiądz, które z kazań księdza poruszyło mnie przez te lata najbardziej? To, w którym ksiądz powiedział, że nie możemy zrobić nic, żeby Bóg przestał nas kochać!”.

 

 

Najważniejsze, czego możesz się w życiu dowiedzieć, to fakt, że Bóg nigdy nie przestanie cię kochać! Bez względu na to, jakie do tej pory było twoje życie, Bóg wciąż cię kocha! Nawet jeśli daleko od Niego odszedłeś, On kochając cię, wyczekuje twego powrotu. Oto wzór miłości „całym sobą” jaki daje nam dziś Jezus, wzywając i zapraszając każdego z nas do życia według przykazania miłości Boga i bliźniego.

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

Redemptorysta Prowincji Warszawskiej, obecnie socjusz magistra nowicjatu oraz misjonarz
Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Lubaszowa

o. Łukasz Listopad CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy