Słowo Redemptor

Objawienie Pańskie – uroczystość – II niedziela po Narodzeniu Pańskim

 

 

 

Niedziela, 06 stycznia 2013 roku, II tydzień po Narodzeniu Pańskim, Rok C, I

 

 

 

 

 

 

Przeżywamy Uroczystość Objawienia Pańskiego w Roku Wiary. W tym Roku, w którym pragniemy uczynić wszystko by nasza wiara stała się dojrzała i odpowiedzialna, a jednocześnie by była konkretna, wyrażona na co dzień pomocą ludziom będącym w drodze ku wierze.

 

 

W tym dniu, Uroczystości Objawienia Pańskiego przychodzą mi na myśl słowa kolędy: „O Gwiazdo Betlejemska, zaświeć na niebie mym. Tak szukam cię wśród nocy, tęsknię za światłem twym”. Słowa te wyrażają tęsknotę za światłem owej gwiazdy, która doprowadziła Mędrców ze wschodu do Jezusa. A jednocześnie te słowa, stają się wyrazem pragnienia wielu ludzkich serc, poszukujących jeszcze drogi do Prawdy...

 

Kościół zaprasza nas dzisiaj do medytacji nad Mędrcami ze wschodu i ich drogą poszukiwania Mesjasza. Przyjrzyjmy się Mędrcom, którzy mogą nam podpowiedzieć, jak przełożyć tę tęsknotę w spełnienie, jak przejść od pragnienia do spotkania.

 

 

Zauważmy najpierw, że w dzisiejszą uroczystość tajemnica narodzin Bożego Syna w Betlejem jakby wychodzi z cienia. Do tej pory niewiele osób było w nią zaangażowanych: Maryja, Józef, pasterze. Można by jeszcze dołączyć Elżbietę i Zachariasza. To wielkie wydarzenie, które dokonało się w małym miasteczku Betlejem, większości ludzi było jeszcze nieznane. Oprócz wyżej wspomnianych, jedynie Aniołowie Pańscy wiedzieli o tych narodzinach, chwalili Boga za Jego miłość i łaskę okazaną ludziom. Dzisiaj Bóg objawia tę tajemnicę poganom, których reprezentują Mędrcy ze wschodu. Oni jako pierwsi, nawet przed oficjalnymi przedstawicielami Narodu Wybranego, przychodzą do Jezusa.

 

Warto podkreślić, że Mędrcy ze wschodu nie byli Izraelitami, którzy poczynając od Abrahama byli przygotowywani na przyjście Mesjasza. Byli to poganie, którzy nie znali prawdziwego Boga. Jak się jednak okazuje, w sercach i sumieniach pogan było obecne duchowe światło, czyli głęboka potrzeba Boga, która znalazła wyraz w skutecznym szukaniu i rozpoznaniu Go w Betlejem. Bóg na swój sposób odpowiedział na wielowiekową tęsknotę pogan i objawił im prawdę, kim jest Jezus.

 

Co ciekawe, Bóg posłużył się naturalnymi zdolnościami ich rozumu i pozwolił Mędrcom rozpoznać swój znak, który pomógł im w poszukiwaniu Jezusa. Byli oni bowiem ludźmi poszukującymi czegoś więcej, poszukującymi prawdziwego światła, które byłoby w stanie wskazać drogę, jaką w życiu należy podążać. Byli przekonani, że w stworzeniu istnieją ślady Boga, które człowiek może i powinien odkryć i rozszyfrować. W drodze ku Dziecięciu prowadziła ich gwiazda, cudowny znak z nieba, który im się ukazał. Ponieważ byli oni astrologami, znającymi się na obserwowaniu nieba, mogli więc ten znak właściwie objaśnić: Dziecko królewskie narodziło się dla zbawienia świata, musiało się to dokonać w Ziemi Judzkiej. Byli przekonani, że istnieje związek między zjawiskami na niebie a losem poszczególnych ludzi i wydarzeniami na ziemi. Dlatego też stali się ludźmi podążającymi w kierunku święcącej gwiazdy Pana Jezusa – „nowo narodzonego króla”.

 

Ci mądrzy ludzie nie żałowali więc, ani czasu, ani kosztów, ani trudu i wyruszyli ze swoim orszakiem ku Jerozolimie. Mieli nadzieję, że tam spotkają nowo narodzonego króla żydowskiego, bo przecież tam w królewskim mieście powinien się narodzić. Dlatego było dla nich wielkim zaskoczeniem, że na dworze króla nic nie wiedziano o narodzeniu Mesjasza. Mateusz pisze, że Mędrcy przybywszy do Jerozolimy pytali: „Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon” (Mt 2,2). Herod potężny władca, wspierany przez Rzym, nic o tym nie wiedział. Co więcej, bardzo się zaniepokoił, kiedy o tym usłyszał i kazał zbadać, gdzie ten zapowiadany przez proroków Król miał się narodzić. Gdy uczeni w Piśmie odpowiedzieli, że to miejsce nazywa się Betlejem, posłał tam Mędrców i prosił ich, by go powiadomili, jak tylko znajdą to Dziecko.

 

Zauważmy, że uczeni w Piśmie znali odpowiedź, gdzie ma się narodzić Mesjasz, ale sami nic nie uczynili, aby pójść i Jemu się pokłonić. Ta sytuacja pokazuje nam jeszcze coś innego. Otóż, jak podkreśla Benedykt XVI w swej najnowszej książce „Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo”, Mędrcy ze wschodu, żeby znaleźć drogę do nowo narodzonego króla, potrzebują wskazań Pism Świętych Izraela, czyli Słowa żywego Boga. Widzimy więc, że język stworzenia dostarcza wielu wskazówek, które ludzki rozum potrafi odkryć. Budzi on w człowieku przeczucie Stwórcy, a także świadomość, że człowiek może i powinien wyjść Mu naprzeciw. Dzięki temu może wyruszyć w drogę na poszukiwanie Boga. Ale człowiek potrzebuje jeszcze Słowa Boga żywego, który objawia się za pośrednictwem Pism Świętych. To Słowo Objawione wzmacnia poszukiwania ludzkiego rozumu i pomaga dotrzeć do celu poszukiwań – do spotkania samego Mesjasza.

 

Jak bardzo poruszająca jest wiara Mędrców ze wschodu? Nie mieli pewności, że znajdą obiecanego Mesjasza. Ale dali się prowadzić gwieździe jako zewnętrznemu znakowi i Bożej łasce w swych sercach, która działa również poprzez Słowo oświecając człowieka i wzmacniając nadzieję na dotarcie do celu. Nie dali się omamić blaskowi dworu Heroda i jego podstępnym zamiarom, ale kontynuowali swą drogę aż do Betlejem, gdzie znaleźli Dziecię, które leżało w ubogim żłóbku.

 

Dzięki gwieździe i otrzymanym wskazówkom mogli odnaleźć poszukiwanego przez nich Króla Królów. Ich wysiłek i trud przyniósł utęskniony owoc: spotkanie z Mesjaszem. Zobaczywszy więc Dziecię, padli na twarz i oddali Mu pokłon. Padnięcie na twarz podobnie jak złożone dary wyrażają uznanie królewskiej godności Tego, komu są ofiarowane. Jest to hołd oddawany Królowi-Bogu. Mędrcy przynieśli Jezusowi złoto, kadzidło i mirrę jako znak oddania czci i uznania jego władzy. Były to najcenniejsze dary, które posiadali: złoto dla Króla, kadzidło dla prawdziwego Boga i mirrę jako znak człowieczeństwa Jezusa i zapowiedź Jego męki. W tych darach ofiarowali samych siebie, swoje serce, swoje życie Jezusowi, który przyszedł jako cudowne Dziecię, aby zmienić bieg historii. Te dary były wyrazem ich głębokiej wiary i wielkiej miłości, jaką nieśli w swych sercach. Uwierzyli, że Jezus jest Panem i Bogiem, że Jezus jest Panem ich życia i śmierci, jest Panem dziejów.

Pomyślmy, jak owocne okazały się trudy ich długiego poszukiwania i uciążliwej wędrówki. Z pogan nie znających prawdziwego Boga, Mędrcy stali się czcicielami i wyznawcami Jezusa Chrystusa jako swojego Pana i Króla. To spotkanie wzbudziło w nich wielką radość, co podkreśla zdanie z dzisiejszej Ewangelii: „Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali” (Mt 2,10). Jest to radość człowieka, któremu światło Boże trafia do serca i który może widzieć, że jego nadzieja się spełnia – radość tego kto znalazł i został znaleziony.

 

Co więcej, jak mówi Ewangelista, Mędrcy „inną drogą udali się do swojej ojczyzny” (Mt 2,12). Inną – bo była to droga prawdziwej wiary, inną – bo była to droga prawdziwej radości, którą dla nich stał się Jezus Chrystus, to małe Dziecię z Betlejem. Inną – bo tęsknota ich serca została zaspokojona, inną – bo pragnienie stało się rzeczywistością. W ich życiu zaczęło się coś nowego. Wracali więc do domu z Dobrą Nowiną, przekonani, że znaleźli Tego, którego poszukiwali przez całe życie. Postanowili prawdę o Bogu przekazać innym i jak głosi tradycja stali się pierwszymi misjonarzami. Swą nadzieję skierowali ku niebu, ponieważ spełnienie najgłębszych pragnień pochodzi jedynie od Boga, który posłał im światło gwiazdy i przez swoje słowo pomógł dotrzeć na spotkanie z Jezusem.

 

Przywołajmy jeszcze raz słowa wspomnianej już kolędy: „O Gwiazdo Betlejemska, zaświeć na niebie mym. Tak szukam cię wśród nocy, tęsknię za światłem twym”. Jak ufam, także my przyszliśmy tutaj za światłem tej betlejemskiej gwiazdy, aby pokłonić się Jezusowi, złożyć Mu dary modlitwy, cierpienia, miłości. Dzisiaj szczególnie powinniśmy dziękować za światło tej gwiazdy, która nas kiedyś doprowadziła do wiary. Dziękować za wskazania płynące z Bożego Słowa, bo wiara rodzi się z tego, co się słyszy i czyta w Piśmie Świętym. Nie zapomnijmy też prosić, by ta gwiazda, którą jest Jezus, zawsze była obecna na horyzoncie naszego życia, by wnosiła światło pokoju, radości i nadziei w naszą codzienność. Módlmy się, abyśmy wciąż mieli oczy otwarte na Jego znaki i uszy nastawione na Jego słowa.

 

Jeśli weźmiemy przykład z Mędrców ze wschodu, którzy z odwagą podążyli w daleką podróż, aby oddać pokłon Panu i wracali z wiarą i radością w swoich sercach, to zrozumiemy również potrzebę wspierania tych, którzy dzisiaj zanoszą w dalekie kraje światło wiary w Chrystusa. W dzisiejszym dniu możemy wzmocnić naszą świadomość misyjną, bo wiarą trzeba się dzielić, jak czynią to Misjonarze i Misjonarki, których wspieramy modlitwą i ofiarą.

 

 

Sami też nieśmy wiarę w Chrystusa do naszych rodzin, do środowisk pracy, wszędzie tam, gdzie spotykamy ludzi wierzących, ale także słabych w wierze, poszukujących lub niewierzących. Starajmy się tak żyć, aby inni patrząc na nas, poznali Chrystusa i pokochali Go. Wspierajmy ludzi, aby pośród zamętów tego świata nie rezygnowali z poszukiwania Jezusa. Zachęcajmy, aby podobnie jak Mędrcy słuchali słowa Boga żywego i podążali za gwiazdą, która świeci w ich sumieniach, aż znajdują Jezusa tam, gdzie On pozwala się znaleźć. Niech w tej wędrówce i poszukiwaniach wspomagają ich słowa przytaczanej już kolędy: „O Gwiazdo Betlejemska, zaświeć na niebie mym. Tak szukam cię wśród nocy, tęsknię za światłem twym”. Amen.

 

 

 


 

 

C+M+B 2012 – Christus mansionem benedicat

 

 

 

 

 

 

Radny Zwyczajny Zarządu Prowincji Warszawskiej Redemptorystów oraz wykładowca teologii duchowości w Wyższego
Seminarium Duchownego Redemptorystów w Tuchowie – Warszawa

o. Sylwester Cabała CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy