Słowo Redemptor

III niedziela Wielkiego Postu

 

 

 

Niedziela, 03 marca 2013 roku, III tydzień Wielkiego Postu, Rok C, I

 

 

 

 

 

Słowo Boże III niedzieli Wielkiego Postu niesie ze sobą jednocześnie nadzieje i ostrzeżenia. Bez wątpienia wszelkie nadzieje dają człowiekowi radość życia i pozwalają spokojnie przeżywać codzienność. Chcielibyśmy zawsze móc opisywać nasze życie właśnie tak imi pozytywnymi obrazami, pełnymi doznanych od Boga łask, zaufania  człowieka do siebie samego i otwartymi na przyszłość.

 

 

Większość z nas ma zapewne swój ulubiony fragment Pisma Świętego. Jaka byłaby najczęstsza odpowiedź, gdybyśmy zapytali: Która biblijna scena lub przypowieść jest ci z jakiegoś powodu szczególnie bliska? Może nasz mini-plebiscyt wygrałaby przypowieść o synu marnotrawnym? A może scena spotkania Jezusa z jawnogrzesznicą, albo uzdrowienia któregoś z biblijnych chorych? Tyle kandydatur do czołowych miejsc… Scen, w których widzimy Jezusa cierpliwego, łagodnego, okazującego miłosierdzie i moc. Można chyba jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że sytuacja opisana w dzisiejszej Ewangelii na III Niedzielę Wielkiego Postu nie miałaby większych szans na sukces w naszym konkursie. Dlaczego? Bo stawia wymagania, niesie ze sobą ostrzeżenia, brzmi groźnie. 

 

„Jezus rozmawiający z przerażonymi rodakami” – tak można by chyba zatytułować dzisiejszą ewangeliczną historię. Ludzie donoszą Mu o wydarzeniach, które nimi właśnie wstrząsnęły: Piłat kazał zgładzić grupę Galilejczyków na terenie Świątyni Jerozolimskiej, a do tego jeszcze inna katastrofa: zawaliła się jedna z wież i pogrzebała osiemnaście osób! Współczucie dla ofiar i ich rodzin połączyło się z przerażeniem: Przecież to mogło spotkać każdego! Nas dzisiaj nie można aż tak łatwo przerazić. Prasa, telewizja, internet codziennie bombardują sensacjami, informacjami o katastrofach i nieszczęściach z całego świata. Ale też chcielibyśmy może z tym wszystkim biec do Jezusa i pytać: „Wiesz, co się stało?”.

 

Czy Jezus podejmuje sensacyjne tematy, z którymi przyszli do Niego ludzie? Czy wykorzystuje tragiczne wydarzenia, aby ich jeszcze bardziej przestraszyć? W pojęciu Jezusa podobne niebezpieczeństwo jak te, o których Mu opowiedziano, grozi wszystkim ludziom, dopóki żyją w grzechu. Jego słowa są bardzo ostre: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”. Dwa razy powtórzone ostrzeżenie Jezusa nie jest jednak straszeniem. Można w nim usłyszeć coś zupełnie innego. Najpierw usłyszeć słowa, które kiedyś Bóg wypowiedział do Mojżesza:
„JESTEM, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba posłał mnie do was. To jest imię moje na wieki i to jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia”.

 

 Bóg jest obecny w naszym życiu w sposób wyjątkowy i nie kończący się. On jest zawsze. Trwa nawet wtedy, kiedy od Niego się oddalamy. On jest nawet wtedy, kiedy wydaje się nam, że nas już nie ma.

 

Dalej usłyszeć, jak Jezus mówi do otaczających Go ludzi: Teraz jesteście głęboko wstrząśnięci tymi okropnymi wydarzeniami, o których słyszeliście. Czujecie, jak blisko może być śmierć, jak kruche jest życie. Nikt nie wie, ile dano mu jeszcze czasu. A jakie jest wasze życie? Wszystko w porządku? Nic nie wymaga naprawy? Jak wasze relacje z innymi? Nie ma nikogo, kto potrzebowałaby pomocy? A może gdzieś trzeba powiedzieć: „Przepraszam! Wybacz!”?

 

My, ludzie, często potrzebujemy jakiegoś bodźca. Czegoś, co nami wstrząśnie. Jezus wykorzystuje poruszenie ludzi wokół siebie, aby im powiedzieć: Nie szukajcie sensacji w tym, co się stało. Zadajcie sobie pytanie, co to może oznaczać dla was. Pozwólcie się poruszyć! Nawróćcie się!

 

A potem słyszymy z ust Jezusa historię o nieurodzajnym drzewie figowym. Przypowieść pogłębia to, o co chodziło Jezusowi już wcześniej. Nie chce osądzać, ale zachęcić do dobrego wykorzystania teraźniejszości, aby dokonała się uzdrawiająca przemiana. Drzewo figowe nie zostaje przeklęte, a jedynie wyczerpało cierpliwość właściciela. Jeszcze raz okopuje się je i nawozi. Otrzymana łaska nie przynosi jednak automatycznie owoców – człowiek, którego symbolem jest drzewo figowe, musi współpracować z łaską, by wydać owoce. Zanim jednak zacznie przynosić dobre owoce, potrzebuje nawrócenia. Ono jest głównym przesłaniem dzisiejszej wielkopostnej Ewangelii.

 

Co nam się kojarzy ze słowem „nawrócenie”? Pewnie grzech, wina, pokuta – tak słusznie myśli wielu. Bo nawrócenie to rzeczywiście odwrócenie się od grzechu, uznanie swej winy, czynienie pokuty. Ale zapytani o nawrócenie internauci dali również inne ciekawe odpowiedzi:

„Nawrócenie – to znaczy płynąć w kierunku przeciwnym do głównego nurtu”.

„Nawracam się, czyli poruszam się w kierunku od siebie ku Bogu”.

„Nawracać się, to mieć odwagę przemiany na lepsze”.

 

 

Jedno jest wspólne dla wszystkich tych sposobów myślenia: trzeba nawrócenie przekuwać na konkrety w codziennym życiu. Mówi też o tym austriacki poeta Josef Dirnbeck, który odpowiadając na pytanie, po co mamy się nawracać, napisał kiedyś następujący tekst:

Nawróć się, bo inaczej wszystko zostanie po staremu!

Nawróć się, bo inaczej nic się nie zmieni!

Nawróć się, bo inaczej oddalisz się od siebie!

Nawróć się, bo inaczej będziesz widział wszystko od złej strony!

Nawróć się, bo inaczej przegapisz to, co najważniejsze!

Nawróć się, bo inaczej nie dostrzeżesz nic z całości!

Nawróć się, bo inaczej Bóg pozostanie dla ciebie ukryty!

Nawróć się, bo inaczej wszystko rozegra się za twoimi plecami.

 

 

 

 

 

 

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów obecnie podejmuję funkcje Prodziekana Katedry Historii Filozofii Nowożytnej i Współczesnej
(Uniwersytet Papieski Jana Pawła II – Wydział Filozofii) – Kraków

o. Marek Urban CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy