Słowo Redemptor

Więźniów pocieszać... – Uczynki miłosierne… – Kazania nowennowe

 

 

 

 

Konferencje Nowennowe

– Uczynki miłosierne…

 

 

 

 

Nauka VI

– Więźniów pocieszać...

 

 

 

 

Bracia i siostry w Chrystusie Panu, drodzy uczestnicy tej Nowenny

 

By już swoistej tradycji stało się zadość, na początek dwa obrazki z życia…

Pewnie każdy, kto ma więcej niż 40 lat, pamięta – a inni mogą wiedzieć ze zdjęć – jak w więzieniu spotkali się ofiara i niedoszły zabójca. To Jan Paweł II i Mehmed Ali Agca. Jeden przynosi pocieszenie, drugi dziwi się, że można było po takich strzałach przeżyć. Abstrahując od politycznego wyrachowania drugiej strony, bez wątpienia akt papieski wynikał z miłości bliźniego – miłości nawet nieprzyjaciół.

 

Stadelheim to więzienie w Monachium, gdzie sporo lat temu dane mi było raz jeden jedyny pełnić posługę wobec osadzonych tam Polaków. Wrażenie niebywałe, gdy spowiadaliśmy uważnie obserwowani przez strażników, a potem była Msza Święta, a w kaplicy również strażnicy i to z długą bronią. To spotkanie przed Bożym Narodzeniem było dla więźniów duchową pociechą. Jednocześnie trochę polskich gazet i czasopism przyniesionych przez nas dawało im jakąś namiastkę łączności – po pierwsze ze światem spoza krat, a po drugie z Polską. Przyznaję, że z uczuciem ulgi opuszczałem ten kompleks budynków za wysokim murem.

 

 

Więźniów pocieszać to kolejny z uczynków miłosierdzia, nad którym się zatrzymujemy.

 

Nie brakuje w Biblii przykładów ludzi uwięzionych. Począwszy od Józefa egipskiego, który sam wtrącony niesłusznie do więzienia potrafił pocieszać swoich współtowarzyszy niedoli. Nie mniej wycierpieć musiał prorok Jeremiasz, bo miał inną wizję ocalenia Jerozolimy. Wielka polityka i – jak się potem okazało – zgubna krótkowzroczność króla doprowadziła do uwięzienia proroka. Jednak nawet tam potrafił zachować wolność ducha i gdy nadarzyła się okazja, wyłożył królowi, co byłoby najlepsze i czego oczekuje Bóg.

 

Nie wiemy wiele o pobycie w więzieniu Jana Chrzciciela, choć wiemy, że wylądował tam, bo się naraził władcy. Pocieszył go sam Jezus, gdy posługując się proroctwem Izajasza, oznajmił posłańcom, kim jest. Natomiast o św. Pawle możemy spokojnie powiedzieć, że czas spędzony w więzieniach dobrze wykorzystał. Owocem tego są tzw. listy więzienne napisane do Efezjan, Kolosan, Filipian i Filemona. Sam uwięziony myślał o tych, którzy dzięki niemu uwierzyli w Jezusa Chrystusa, i dbał, by ten młody Kościół nie doznał żadnego uszczerbku.

 

Oczywiście różne mogą być powody uwięzienia.

 

Więźniowie kryminalni – zasłużenie siedzą i nie mają powodu do chluby i chwały. Ponoszą zasłużoną karę i dobrze by było, gdyby umieli powiedzieć jak ów łotr na krzyżu: Słusznie ponosimy zapłatę za nasze czyny…

 

Więźniowie polityczni – tu już sprawa winy i słuszności jest bardziej skomplikowana. Tak naprawdę nie powinno być więzionych za poglądy polityczne, ale jak wiemy, żadna władza nie kocha tych, co ją krytykują i wytykają błędy, zaniechania czy wprost zbrodnie. Mamy duże doświadczenia z więźniami politycznymi w naszej Ojczyźnie. Jedni już nie chcą o tym pamiętać, inni wciąż czekają na jakąś pociechę czy formę zadośćuczynienia, jeszcze inni przeszli na stronę dawnych prześladowców, popijając z nimi i biesiadując. Ci, ku zdumieniu wielu, sami się pocieszyli. Starożytni powiedzieliby corruptio optimi pessima – „zepsucie najlepszego jest najgorsze”... Obserwujemy to na ekranach telewizorów.

W czasach nam bliższych, choć też już na szczęście historycznych, jawi nam się postać wielkiego Prymasa Kard. Wyszyńskiego. Uwięziony został za to, że nie godził się składać rzeczy Bożych na ołtarzach cezara – upokarzany przez tych, co to niby nieśli na swych sztandarach równość i wolność. Jak sam pisze, w chwili aresztowania w jego obronie stanął jedynie pies. Potem pociechą mu był Bóg, możliwość sprawowania Eucharystii, książki i program dnia.

Wielką pociechą w tym uwięzieniu były listy, jakie od czasu do czasu otrzymywał od swego ojca. W wigilię Bożego Narodzenia 1953 roku zapisał: Listu od Ojca na święta nie otrzymałem, choć trudno mi to sobie wyobrazić, by paczka była wręczona bez listu. Ale tę chęć okazania mi swej przewagi wybaczam moim opiekunom. Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził.

Jakże bliskie jest to temu, co przeżył swego czasu inny Polak, być może dlatego, że nie dał łapówki temu, co trzeba, i temu, co chciał. Zniszczono potem jego firmę, ale on sam nie dał się zniszczyć. A pomocą i pociechą był mu obrazek Jezusa miłosiernego i powtarzane w celi słowa – „Jezu ufam Tobie”.

 

Przywołani tu zostali niesłusznie uwięzieni. Ale przecież wiemy dobrze, że więzienie to jednak najczęściej zasłużona kara za uczynione zło. Zatem pocieszanie i odwiedzanie więźniów musi wypływać z głębokiej wiary w to, że Bóg nie chce śmierci grzesznika, ale by się on nawrócił. Pełnienie tego uczynku miłosierdzia winno prowadzić więźnia do zrozumienia, że jeśli była wina, to musi być kara, ale to nie znaczy, że ludzie i Bóg o nim zapomnieli. Pocieszać to nie znaczy bagatelizować sytuację, a tym bardziej rozbawić. Prawdziwa radość może być tylko następstwem, a nie przyczyną czegokolwiek, następstwem nadziei, że zawsze można zacząć od nowa, ponieważ Bóg właśnie na to czeka. I uprzedza czyny człowieka swoim miłosierdziem.

 

O jednych jeszcze więźniach wspomnieć koniecznie trzeba, choć ich bardzo trudno pocieszać. Oni tej pociechy – jak im się wydaje- nie potrzebują. To więźniowie własnych przekonań, albo lepiej mówiąc, własnej nieomylności.

 

 

Jedno tylko uwięzienie jest dla człowieka jednocześnie źródłem siły i powodem do chwały – bycie pochwyconym i uwięzionym przez Jezusa: A zatem zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani. Tak pisał św. Paweł do Efezjan. Wcześniej w podobnym duchu wyrażał się wspomniany Jeremiasz, mówiąc do Boga: Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść, ujarzmiłeś mnie i przemogłeś.

 

Błogosławiony […] Bóg wszelkiej pociechy, Ten, który nas pociesza w każdym naszym utrapieniu, byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek udręce, pociechą, której doznajemy od Boga. (2 Kor 1, 3nn).

 

 

Maryjo, bądź pociechą wszystkim uwięzionym, a zwłaszcza tym, którzy niesłusznie i niesprawiedliwie cierpią pozbawieni wolności. Amen.

 

 

 

 

 

 

Kazanie wygłoszone na Nowennie Nieustannej w Toruniu na Bielanach
w Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w 2012 roku

 

 

 

Drukuj...

Duszpasterz w Parafii św. Józefa i Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy
w Toruniu (Toruń – Bielany)

o. Marian Krakowski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy