Słowo Redemptor

Rozważanie drugie

 

 

 

Rozważania nowennowe

Maryja w Piśmie Świętym

 

 

 

Rozważanie drugie

 

Ostatnio zwracaliśmy uwagę na tzw. protoewangelię, czyli na pierwszą w Piśmie Świętym zapowiedź nadziei zbawienia; nadziei, której ważną częścią jest osoba i rola Maryi.

 

Dziś przechodzimy do księgi Wyjścia, aby w tej właśnie księdze znaleźć akcenty treściowe, wskazujące na Maryję. Fragmenty takie oczywiście są tam obecne, jednak zanim przejdziemy do ich omawiania, przypomnijmy oryginalną i niepowtarzalną rolę księgi Wyjścia jako świadectwa Bożego objawienia. Opisuje ona, jak wiemy, przede wszystkim wydarzenie wyjścia z Egiptu, a wydarzenie to jest korzeniem, z którego wyrasta rozgałęzione drzewo historii biblijnej. Talmud (najważniejszy dla wyznawców judaizmu komentarz Biblii Hebrajskiej) przypomina, że w każdym wieku Izraelita powinien tak traktować to opowiadanie oraz siebie, jak gdyby to on sam został wyswobodzony z niewoli egipskiej. To doświadczenie (historycznie z XIII wieku przed Chrystusem) musi być odnawiane za każdym razem, gdy obchodzi się Paschę i zawsze wtedy, gdy Izrael staje się niewolnikiem, nomadą lub wygnańcem. Wyjście to jest znakiem, który w biblijnym przekazie nie oznacza jedynie przypominania zamierzchłej przeszłości, lecz jest pamiątką obecną w teraźniejszości i otwartą na pełną chwały przyszłość. Tego wyjścia nie traktuje się zatem jako zwykłego faktu historycznego, lecz jako objawienie Boga, który działa wewnątrz ludzkiej historii.

 

Ważnym podsumowaniem i streszczeniem wydarzenia Paschalnego jest tzw. Kantyk Mojżesza, zaintonowany po raz pierwszy przez jego siostrę Miriam. Miriam, prorokini, siostra Aarona, wzięła bębenek do ręki, a wszystkie kobiety szły za nią w pląsach i uderzały w bębenki. A Miriam intonowała im: Śpiewajmy pieśń chwały na cześć Pana, bo swą potęgę okazał, gdy konie i jeźdźców ich pogrążył w morzu (15,20-21).

 

Mówiąc o Miriam, siostrze Mojżesza, podkreślamy pierwsze pojawienie się imienia, które będzie nosiła również Matka Jezusa. Hebrajskie imię Mariam (Maria) może pochodzić od egipskiego mara „nasycona, zgrabna, powabna” albo od egipskiego terminu meri czyli „ukochana”. Dołączając wnioski z odkryć archeologicznych w Syrii, niektórzy rozszerzają zakres znaczeniowy imienia Maria, tłumacząc je również jako „niezwykła, wzniosła, dostojna”. W odniesieniu do Maryi tytuły te łączyłyby się bardziej z Jej chwałą niebieską niż z prostym, codziennym życiem. W historii Kościoła nie brakowało także autorów, którzy szli tropem skojarzeń z samym brzmieniem imienia Maria i z tychże skojarzeń wyciągali wnioski, odnoszone później do Maryi. Tak uczynił np. św. Hieronim, który Maryję nazwał stilla maris, co oznacza dosłownie „kropelkę morza”. W zamyśle św. Hieronima tym morzem niezmierzonym jest sam Bóg, a Maryja byłaby jego małą, choć bardzo ważną częścią. Prawdopodobnie na skutek błędu kopisty stilla maris została zmieniona na stella maris czyli „gwiazda morza” i w tej nowej formie zapis zaczął pojawiać się w hymnach – choćby w znanym hymnie Av, maris stella (witaj gwiazdo morza). Na ścieżce naszych rozważań nie sposób pominąć Litanii Loretańskiej, którą rozpoczyna właśnie wezwanie „Święta Maryjo”, po czym przywoływane są kolejno różne odpowiedniki imienia Maryi. Jeden z najbardziej znanych hymnów maryjnych Kościoła etiopskiego (prawdopodobnie z VII wieku) oznajmia pod adresem Maryi: Tyś krzewem gorejącym widzianym przez Mojżesza, który się nie spalał, a którym jest Syn Boży. On przyszedł i zamieszkał w Twoim łonie, a ogień Jego boskości nie zniszczył Twojego ciała. Módl się za nami, o Święta!

 

Tym sposobem odnajdujemy drugie ważne miejsce w księdze Wyjścia, gdzie czciciele Maryi dostrzegają Jej ukrytą obecność – scenę, w której Mojżesz zatrzymuje się przy płonącym krzewie. O tej właśnie scenie (zapisanej w rozdziale trzecim księgi Wyjścia) śpiewamy w Godzinkach, kiedy w ramach tego nabożeństwa pojawiają się słowa: Tyś krzak Mojżeszów, boskim ogniem gorejąca. Oczywiście mamy tu do czynienia z odmianą rzeczownikową staropolską – krzak Mojżeszów to po prostu „krzak Mojżeszowy” (tak jak kiedyś mówiło się Psałterz Dawidów, a dziś mówimy „Psałterz Dawidowy”).

 

Pamiętamy, że scena z płonącym krzewem ma istotne znaczenie ze względu na objawienie Boga. Ale jaki ona ma związek z Maryją z Nazaretu? Święci komentatorzy tej sceny mówią o powiązaniu alegorycznym oraz o związkach ustanawianych za pomocą metafor. Tekst natchniony nie mówi tu wprost o Maryi, jednak wybitni kaznodzieje nie uważają za nieodpowiednie, gdy widzą Maryję w tej scenie. Na przykład św. Grzegorz z Nyssy mówił w homilii na Boże Narodzenie: To, co wtedy zostało zapowiadane przez płomień i krzew, po upływie czasu przejściowego stało się jawne w tajemnicy Dziewicy. Jak krzew na górze płonął, ale się nie spalał, tak Dziewica porodziła światło i pozostała czysta. Niech nie wydaje ci się nieodpowiednie podobieństwo krzewu z ciałem Dziewicy, która zrodziła Boga.

 

Nie wydawało się zatem dziwne ani nieodpowiednie porównywanie Maryi do krzewu, który płonął i nie spalał się. Po porównanie to sięgnął również mówca o imieniu Proklus, który w Konstantynopolu jako jeden z pierwszych użył w odniesieniu do Maryi tytułu Theotókos (Matka Boga), a było to jeszcze kilka lat przed Soborem w Efezie (rok 431), który dopiero formalnie ten tytuł zaaprobował. Dzięki tej aprobacie jeszcze śmielej święci czciciele Maryi sięgali po porównania i metafory łączące tekst natchniony z opisami Matki Jezusa. Mówili mianowicie, że w Maryi objawia się pełnia Boga, podobnie jak w krzewie był Bóg, który objawił się Mojżeszowi.

 

Przywołajmy dwa świadectwa w ramach tego nurtu. Filoksenos, dostojnik Kościoła syryjsko-jakobickiego z VI wieku pisał tak: Dziewica przyjęła Boga jak ogień, który trwał w krzewie i jak na górze niegasnący ogień krzewu objawiał się jako podwójna rzeczywistość, to znaczy ogień i krzew, tak samo Bóg, który zstąpił w łono Dziewicy i przyjął z Niej ludzką naturę, jest uznany za Boga i za człowieka. Jako człowiek objawia się ludzkim oczom i można go dotknąć, jako Bóg objawia się w umyśle i jest poza zasięgiem zmysłów.

 

Również z VI wieku pochodzi tekst przypisywany Sewerowi – świętemu męczennikowi Kościoła koptyjskiego. W jednej z homilii stwierdził on: Kiedy zwracam wzrok na Dziewicę Maryję, Matkę Boga, i usiłuję wydobyć prostą myśl na Jej temat, już od początku zdaje mi się, że słyszę głos pochodzący od Boga, który brzmi w moim uchu: Nie zbliżaj się, zdejmij sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz jest ziemią świętą (...). Zbliżyć się do Niej, to jak wejść do ziemi świętej i dosięgnąć nieba.

 

Drodzy czciciele Matki Bożej Nieustającej Pomocy, dziś i my wchodzimy do ziemi świętej oraz dosięgamy nieba, ponieważ jesteśmy tu, by spotkać się z Matką Boga; z Maryją z Nazaretu, a spotkanie nasze jest przecież prawdziwe i pełne.

 

Z tego spotkania zabierzmy w naszą codzienność jeszcze jeden ważny aspekt zestawienia Maryi i Mojżesza. Otóż oboje oni, po spotkaniu z Bogiem, pozostali z zadaniami. Mojżesz podszedł do płonącego krzewu z ciekawości, a pozostał z zadaniem (ty wyprowadzisz Izraela z Egiptu...). Maryja przyjęła zwiastowanie anioła, a pozostała z zadaniem (poczniesz i porodzisz Syna...). Często i my przychodzimy do Boga lub do Maryi po ulgę, po swoiste otarcie łez, po pocieszenie, po umocnienie bo słabi się czujemy, a Bóg... a Maryja... pozostawiają nas z zadaniami! Nieraz nawet próbujemy protestować, buntować się – to ja potrzebuję pomocy, a mam iść pomagać komuś innemu? Tak, bo ten ktoś inny może mieć jeszcze gorzej niż my, bo może bardziej pomocy potrzebuje, a my – gdy wychylimy się nieco poza krąg własnych potrzeb, rozszerzymy w ten sposób naszą wrażliwość na bliźniego, zwłaszcza na tego, któremu naprawdę jest trudno... Bóg ubogaca i obdarowuje człowieka bardzo często w ten sposób, że powierza mu zadania. Taką drogę przeszedł Mojżesz i choć na początku nie chciał tych zadań podjąć, z pewnością pod koniec życia był Bogu wdzięczny. Taką drogę przeszła Maryja, dając nam Zbawiciela i towarzysząc nam na drodze wiary. Nie dziwmy się zatem, że i dla nas bardzo często pierwszym owocem naszych modlitw będą zadania; zadania dane nam przez Boga i przez Maryję. Amen.

 

 

 

 

 

 

Drukuj...  

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Toruń

o. Jarosław Krawczyk CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy