Słowo Redemptor

Nauka III – Pokusa łatwizny...

 

 

 

 

Nauki Nowennowe

 Pokusy współczesnego człowiek

 

 

 

 

Nauka III

Pokusa łatwizny...

 

 

 

 

Kontynuujemy nasze myślenie o człowieku jako o oblężonym mieście. Wspomnijmy, że przywołaliśmy już pokusy rajskie owe pytania: Kim jesteś? i kim chcesz być? oraz pokusę chleba. Dziś idźmy dalej.

 

Pewien chiński rolnik nosił wodę, rozlewał ją po swoim polu i oczekiwał plonu. Inni dawno już mieli urządzenia techniczne, maszyny i pompy, a on wciąż nosił wodę. Zapytany dlaczego nie ułatwi sobie życia maszyną – rolnik odpowiedział: Wiem, ze taka maszyna istnieje, boję się jednak jej używać, by się do niej nie upodobnić!

 

W tym powiedzeniu nie było pogardy dla ułatwień i techniki, była natomiast troska o kulturę duchową człowieka. Mądry człowiek wie, że wielkie rzeczy, wielkie sprawy dokonują się wysiłkiem, nie  przychodzą one same, ani łatwo.

 

Człowiek dzisiejszy kuszony jest mirażem łatwizny, że może tak wiele, tak niewielkim wysiłkiem dokonać.

 

 

W tej pokusie, w tej próbie nie jesteśmy sami. Już u początku działalności Chrystusa spotyka się On z taką pokusą:

„Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień”.

Wśród współczesnych Jezusowi szerzyła się opinia, że Mesjasz spłynie z obłoków i to będzie znakiem, sprawdzianem jego autentyczności. Dlatego ta szatańska pokusa, by nie iść trudną drogą  wyrzeczenia i krzyża, ale łatwiejszą – drogą poklasku u cudowności. Jezus jednak odpowiada, że czyn najwyższej wartości, a jest nim pojednanie człowieka z Bogiem wymaga najwyższego trudu.

 

Pierwotny Kościół podjął to przesłanie, że wielka sprawa osobistego zbawienia, pójścia za Chrystusem domaga się trudu i prawdy. Nie wszyscy jednak to rozumieli. Ananiasz i Safira przypłacili to życiem, Szymon czarnoksiężnik musiał odejść z niczym. Galatów upominał Paweł nazywając ich nierozumnymi. Przecież jednak całe rzesze chrześcijan podejmowały i nadal podejmują trud chrześcijańskiego życia. Czują się uprzywilejowani, bo dzięki łasce Bożej zrozumieli, jak wielki może być ich udział w tworzeniu dzieł niezniszczalnych. Przywołać by tu można wielu świętych, zarówno dawnych jak i nowszych czasów.

 

Są to ludzie, którzy nie ulegli pokusie łatwizny. Ta pokusa tkwi w charakterze naszej cywilizacji technicznej. Ideałem jest tu: między zamiarem a jego realizacją zero trudu, wysiłku, a już na pewno jak najmniej.

 

W życiu przywykliśmy już do tego. Dawnymi czasy, by zapalić światło trzeba było przygotować lampę, oczyścić ją, uzupełnić naftę itd. Teraz wystarczy dotknąć kontaktu, a w wielu wypadkach nawet nie,… bo fotokomórka czy inny czujnik ruchu zadziała. Takich przykładów można wiele, kiedyś woda w studni, wysiłek przyniesienia niezależnie od pogody – to i większa ochota do oszczędności… teraz woda w ścianie, że się tak wyrażę. Tak niewielki wysiłek i już mam!  Długość i uciążliwość podróży kiedyś a dziś. Następne pokolenie dziedziczy już tę wiedzę i te dokonania. I jest im coraz lżej, co nie znaczy, że tak od razu są lepsi i mądrzejsi.

 

Istnieje jednak coś, czego się nie dziedziczy, co trzeba samemu wypracować, coś czego nie można przekazać, co każdy musi zdobyć własną pracą. To świętość...

 

Niestety trwa od pewnego czasu moda na ułatwione chrześcijaństwo, takie lekkie bez wielkich moralnych zobowiązań. Trwa również moda na takie łatwe kontakty z Bogiem, na uniesienia i wzloty, dar proroctwa czy języków, a zapomina się o tym, co mówili święci – że modlitwa to trud.

 

Modne jest dziś mówienie o tym, jak świat powinien być dobry, Europa zjednoczona, jak to powinna zapanować powszechna sprawiedliwość – tylko mało kto chce włożyć w to wysiłek i trud. Jeśli jakieś spotkania, to raczej na zasadzie bankietu, a  nie pracy! Dużo uśmiechów, mało konkretów. Można zaryzykować, że jest to znak przegranej z pokusą łatwizny.

 

To ci przegrani nawołują, wzywają kościół do rezygnacji z pewnych wymogów, bo w przeciwnym wypadku kościoły będą świecić pustkami, bo zaczną się odstępstwa. Czasem próbuje się w ten sposób niszczyć niewygodnych ludzi, jak choćby ostatnio w Austrii przy okazji papieskiej  nominacji biskupiej dla księdza, który odważył się dopuścić myśl i wypowiedzieć publicznie, że huragan Katrina w Nowym Orleanie mógł być boską karą za rozwiązłość w tym mieście. Faktem jest, że najgwałtowniejsze uderzenie nadeszło w przeddzień festiwalu zwanego Południową Dekadencją, który czynił z miasta światową stolicę gejów.*

 

To ci przegrani z pokusą łatwizny na każdym kroku i przy każdej okazji głoszą konieczność złagodzenia dyscypliny moralnej, czy to odnośnie przedmałżeńskiej czystości, czy nierozerwalności małżeństwa, czy też celibatu księży, czy wreszcie poszanowania życia ludzkiego. A wiadomo, że w tym co nie wynika z dyscypliny kościelnej ale z nauki ewangelicznej Kościół zrezygnować nie może, bo sprzeniewierzyłby się Chrystusowi.

 

Zapewne pamiętamy scenę, gdy po rozmnożeniu chleba Jezus wygłosił mowę eucharystyczną. Odeszli wtedy niemal wszyscy, także ci co tak obficie a cudownie nakarmieni zostali. Jednak Jezus nie odwołał niczego, nie złagodził wymowy tej zapowiedzi, że Jego Ciało stanie się pokarmem na życie wieczne. I karmi swój Kościół już ponad 2000 lat.

 

 

Maryja też nie szła drogą łatwizny. Nie liczyła na jakieś nadzwyczajne interwencje Boże, na cuda, ale brała się za pracę. Jak trzeba było uciekać do Egiptu, nie wahała się, jak przyszło wracać do Nazaretu – podobnie. Nie ustawała gdy z bólem serca szukała zaginionego w świątyni Syna i potem, gdy coraz bardziej niepokojące wieści dochodziły, gdy zaczął publiczną działalność. Niejako szczytem tego utrudzenia było stanąć na szczycie Golgoty pod krzyżem, a i tam dostała zadanie – być matką dla Jana i całego rodzącego się Kościoła.

 

Maryjo, która nam nieustannie pomagać jesteś gotowa, strzeż nas, byśmy nie ulegli pokusie łatwizny, ale szli mądrze i odpowiedzialnie, a przede wszystkim wiernie Jezusowi przez życie całe. Amen.

 

 

 

* por. Tygodnik Powszechny, nr 35 r.2005, z 11.09, Radosław Kasprzycki, „Ludzie z umarłego miasta”

 

 

 

 

 


Kazanie wygłoszone na Nowennie Nieustannej w Toruniu na Bielanach
w Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej pomocy w 2009 roku

 

 

 

 

Powrót do stronyPokusy współczesnego człowieka…

\

 

 

 

 

 

Duszpasterz w Parafii Św. Józefa i Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy
w Toruniu (Toruń – Bielany)

o. Marian Krakowski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy