Słowo Redemptor

Nauka VIII – Pokusa nadużycia słowa, wielomówstwo...

 

 

 

 

Nauki Nowennowe

 Pokusy współczesnego człowiek

 

 

 

 

Nauka VIII

Pokusa nadużycia słowa, wielomówstwo...

 

 

 

 

Słowo jest pięknym ale i niebezpiecznym darem. Wspomnieliśmy pokusę kłamstwa, a dziś spróbujemy zastanowić się nad kolejną pokusą, także dotyczącą słowa. Bo i z tą pokusą człowiek musi się zmierzyć, bowiem do nadużycia słowa dołączyło również wielomówstwo.

 

 

Wystąpiło jak rzeka z brzegów i zalewa nas nie dając możliwości ucieczki w skupienie i ciszę. Wielość programów radiowych i telewizyjnych, obfitość gazet i czasopism sprawia, że słowo sypane jest codziennie w wielkiej obfitości. Ktoś ponoć policzył, że dziś jedna gazeta o zwiększonej objętości niesie tyle różnych informacji, ile kiedyś docierało do człowieka przez całe życie. To siłą faktu musi przekładać się i na zwykłego zjadacza chleba, posługującego się słowem. Zapomnieliśmy o przestrodze biblijnego mędrca, Syracha, który pisze: „Kto nienawidzi wielomówstwa, uniknie nieszczęścia” (To pewnie do kaznodziejów też się odnosi).

 

Zapewne wielu z nas żałowało już wypowiedzianego słowa, podjętej niepotrzebnie dyskusji, która przerodziła się kłótnię bądź też w obmowę wszystkich wkoło.

 

Oszczędność słów, nawet tych modlitewnych zalecał również Jezus swoim uczniom: „na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, ze przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani”. Co prawda dziś to chyba wielomówstwem w stosunkach z Bogiem ludzkość mało grzeszy. Dialogi z Bogiem zastąpił człowiek współczesny monologami oraz dialogami ze swoim środowiskiem. Coraz mniej jest rozmów stworzenia rozumnego i wolnego ze swoim Stwórcą, choć niby o Bogu się dyskutuje.

 

Być może krzywdzące jest to określenie i niesprawiedliwe, ale ktoś nazwał naszą cywilizację „ruinami człowieka wśród ruin słów”. Rozbiegła nam się wielość słów i zatraciła ich jednoznaczność. Błąkają się nasze słowa bez autorytetu i bez siły przekonywania.

 

Dotyczy to jak najbardziej wielu wystąpień polityków, rozmaitych mędrców zabierających głos. Gdyby posłużyć się określeniem – chyba - Kisiela to nierzadko „mówią, ale nie mówią o czym mówią”. To tylko potok płynących słów, których nikt, czy też niewielu jest w stanie zrozumieć. Taka jest mowa polityków nie wyłączając poważnych ponoć tekstów , jak choćby traktat europejski. Konia z rzędem temu, kto go przeczytał i zrozumiał! Ale mamy przyjąć na wiarę, że tam sam miód dla nas żadnych ukrytych pułapek, które wyjdą w trakcie. Niezapomniany Pawlak z „Samych swoich” mawiał „ u mnie słowo droższe pieniędzy”! Czy powtórzyliby za nim nasi stojący na piedestale władzy czy też dziennikarze? Obawiam się, że wątpię!

 

Możemy wspomnieć sobie wszelkiego typu debaty telewizyjne, gdzie kilkoro zaproszonych gości po kilku minutach zaczyna się wzajemnie przekrzykiwać i w końcu nikt nie wie co kto mówi. A jak już komuś uda się dojść do głosu, to koniecznie musi powiedzieć wszystko. Czasem ma się wrażenie, że mówi co wie, ale nie wie co mówi – trochę jak uczeń wyrwany niespodziewanie do tablicy. Ratuje się opowiadając cokolwiek, licząc że jakoś uda się zbajerować belfra i jedynki uniknie!

 

Kryzys słowa nie ominął i dziedziny religijnej. Dziś wielu zajmuje się tematyką religijną. Obserwujemy to czasem na ekranach telewizorów, czasem słyszymy w radiu czy też dane nam jest czytać w prasie. Każdy ma – zdaje się – jakieś nowe doświadczenie religijne, jakąś nową myśl, która musi być przyjęta i dalej rozwijana.

 

Owszem, chwalebne to, ale jak zawsze istnieje pewne ale…

 

Kryzys słowa w dziedzinie religijnej wynika nierzadko z kryzysu wiary. Ktoś napisał takie – jeśli prawdziwe, to tym bardziej smutne zdanie.

Dawniej autorzy, nierzadko święci pisali swoje traktaty teologiczne na klęczkach, często przed tabernakulum. Dziś siedzą przed monitorem komputera, gdzie na biurku z jednej strony kawa a z drugiej papieros.

Na pewno za mocna ocena i zbyt uogólniająca, ale przecież mamy takie a nie inne przykłady sprzeniewierzenia się temu, co się głosiło! I to przez zdawałoby się wybitnych teologów. Za wielością słów wypowiedzianych i wydrukowanych nie szła wiara i nie szło życie. Musiał nastąpić rozdźwięk, pęknięcie niosące niemałe zgorszenie, dla tych co wierzyli i ufali.

 

Musimy się bardzo starać, by nasze słowo zawsze wypływało z tego, co przeżyliśmy, co przemodliliśmy gdzieś tam w ciszy, w samotności zmagając się z rozmaitymi trudnościami i pokusami.

 

By nie zaprzeczyć samemu sobie i nie ulec pokusie mówienia za wszelką cenę, kończymy dziś nasz cykl nowennowych spotkań.

 

Człowiek wygrywa lub przegrywa własną godność i szczęście na górze kuszenia. Jest to miejsce piękne, ale i niebezpieczne. Zmusza bowiem do szybkiego wyboru między wieloma propozycjami obiecującymi niezawodną pomoc w rozwiązywaniu najtrudniejszych problemów życiowych.

 

Być może o tym myślał pewien hinduski guru, gdy zapatrzony w szczyty Himalajów radził swemu uczniowi: „Zanim wejdziesz na wysoką górę, naucz się modlić”.

Jesteśmy zawsze na górze kuszenia i nigdy nie wiemy, czy kawałek chleba, czy odrobina władzy nie osłabią w nas troski o dążenie do prawdy i dobra.

Jesteśmy zawsze na górze kuszenia i nigdy nie wiemy czy pójście na kompromis bądź kłamstwo nie pozbawi nas obywatelstwa w ojczyźnie Prawdy.

Jesteśmy zawsze na górze kuszenia i nigdy nie wiemy czy ucieczka od zadań bądź pójście na łatwiznę nie przyniosą zgorszenia.

 

Guru miał rację. Na górę kuszenia trzeba wchodzić z modlitwą, trzeba wchodzić ze Słowem Bożym jak wszedł Jezus. O tym mówił apostołom w Getsemani:

„Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”  (Mk 14, 38).

 

Na pewno potem lepiej rozumieli prośbę z modlitwy jakiej nauczył ich Jezus:

„...i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego (Mt 6, 13).

 

Jeszcze jedna pokusa czyha na człowieka, pokusa raju na ziemi. Ale pamiętamy, tam w raju człowiek źle odpowiedział na pytanie – kim chcesz być? I dziś również wielu podobnie odpowiada – chcę być niezależny od Boga, sam sobie stworzę tutaj raj. Jak mu to wychodzi, widzimy w świecie dość dokładnie. Przychodzi mi w tym miejscu ochota by wspomnieć o. Franciszka Brzoskowskiego, który wiele lat temu w Tuchowie w czasie Wielkiego Odpustu w jednym z kazań rozprawiał się z mirażami socjalizmu i powiedział mniej więcej tak:

Obiecywali nam raj na ziemi. I chyba wnet go będziemy mieć, bo będziemy nago po świecie chodzić.

Tyczyło to braków na rynku, teraz byśmy powtórzyli – ale z racji mody! Broń nas Boże przed takim rajem.

 

 

Prośmy Maryję, Matkę Nieustającej Pomocy, aby nam w tej walce na górze kuszenia wciąż towarzyszyła, by nas wspomagała wybierać to, co jest wartościowe i Boże: co może trudne, ale prowadzi pewną drogą na szczyt doskonałości. Wtedy zaiste będziemy jak w raju przed Bogiem stawać i wciąż pięknie odpowiadać na Boże zapytania kim jesteś i kim chcesz być.


Jestem człowiekiem, a chcę być świętym człowiekiem. Amen.
 

 

 

 

 

 


Kazanie wygłoszone na Nowennie Nieustannej w Toruniu na Bielanach
w Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej pomocy w 2009 roku

 

 

 

 

Powrót do stronyPokusy współczesnego człowieka…

 

 

 

 

 

 

Duszpasterz w Parafii Św. Józefa i Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy
w Toruniu (Toruń – Bielany)

o. Marian Krakowski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy