Słowo Redemptor

Nauka I – Błogosławieni ubodzy w duchu...

 

 

 

„Błogosławieni ubodzy w duchu...” (Mt 5, 3)

 

 

 

 

 

„Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5, 3). Usłyszeliśmy przed chwilą fragment Ewangelii św. Mateusza, który zawiera osiem błogosławieństw. Treść tych słów będzie tematem rozważań i refleksji na najbliższych nowennach.

 

Na początek, drodzy, wyobraźmy sobie tę scenę. Wokół Jezusa gromadzą się uczniowie i tłumy ludzi, wędrujących za Nim z miejsca na miejsce. Jezus widząc ich wychodzi na górę i rozpoczyna swoje kazanie, którego słowa po dzień dzisiejszy stają się programem chrześcijanina. Błogosławieństwa stają się dla nas od tej pory prawem, drogowskazem i swoistą konstytucją. Od tej pory prawo ujęte w dziesięciu przykazaniach zostaje uzupełnione i nadany im jest nowy sens poprzez osiem błogosławieństw. Te osiem zdań z kazania na górze opisuje nam biografię Jezusa i portret Jego postaci. Papież Benedykt XVI w swojej książce „Jezus z Nazaretu” dopowie, że błogosławieństwa wypowiedziane dwa tysiące lat temu stają się nadal po dzień dzisiejszy wizerunkiem i opisem tożsamości człowieka wierzącego, który wybiera i stawia na pierwszym miejscu Boga. Osiem błogosławieństw to wizerunek i opis tożsamości chrześcijanina.

 

W każdym zdaniu mocno wybrzmiewają dwa charakterystyczne słowa: błogosławieni jesteście, czyli szczęśliwi jesteście. Ten, kto wybiera życie błogosławieństwami staje się człowiekiem szczęśliwym, bowiem taki wybór jest wyborem Boga, w tym wyborze sposobu życia Bóg nam błogosławi i mocą Jego słowa jesteśmy błogosławieni.

 

Wartym podkreślenia jest to, że Jezus używa tutaj czasu teraźniejszego. Wraz z przyjściem Jezusa na ziemię obietnice Królestwa Bożego się wypełniają. Już teraz jesteście błogosławieni, już teraz jesteście szczęśliwi. Nie kiedyś tam, w bliżej nie określonej przyszłości, nie jeżeli coś spełnicie, to w nagrodę będziecie błogosławieni. Już teraz, w momencie usłyszenia tego słowa jesteście błogosławieni. Jezus sprawia, że Królestwo Boże jest pośród nas.

 

Zatrzymajmy się i podejmijmy dziś refleksję nad pierwszym błogosławieństwem, które brzmi:

„błogosławieni jesteście ubodzy w duchu, albowiem do was należy Królestwo Niebieskie” (Mt 5, 3).

 

Słysząc te słowa rodzi się w sercu pewne zdziwienie. Dziś, gdy świat tak bardzo jest zniewolony przez pieniądz Jezus proponuje zupełnie coś nowego. Wprowadza niezwykłą nowość, która staje się paradoksem. Gdy szczęście dziś jest rozumiane, jako dobra praca, a więc dobre zarobki i dobry samochód, generalnie życie na wysokim poziomie. Gdy bardziej liczy się władza i stanowisko społeczne Jezus mówi, że szczęśliwymi ludźmi są ludzie ubodzy. Przewraca cały porządek ułożony przez media i wielkich tego świata. Proponuje nam byśmy przyjęli postawę ludzi ubogich, bo do takich należy Królestwo Boże.

 

Co to znaczy jednak być człowiekiem ubogim?

Jak ma się wyrażać ta postawa dzisiaj w XXI?

 

Nieżyjący już ojciec Marie – Dominique Philippe, francuski dominikanin i założyciel Wspólnoty św. Jana (wspólnoty, która proponuje bardzo radykalny sposób życia) w jednej ze swoich książek podaje taką interpretację i sposób rozumienia tego błogosławieństwa. Dzieli on ubóstwo na ubóstwo fizyczne i na ducha ubóstwa, czyli inaczej ubóstwo duchowe. Ubóstwo fizyczne to brak poczucia bezpieczeństwa, brak środków potrzebnych do życia, gdy nie mam co dać drugiemu. Są to braki w sferze dóbr doczesnych i materialnych. Można by tutaj wymienić wszystkie dobra począwszy od pożywienia, bo ten, kto nie może się najeść do syta jest ubogi. Może być też brak snu, bo ten, kto nie może się wyspać jest ubogi. Na pewno warto tu też wspomnieć o wiedzy, bo ten, kto nie może otrzymać możliwości do kształcenia jest ubogi. To ubóstwo pokazuje moje ograniczenia. Ale sam stan braku nie jest błogosławieństwem.

Dalej tenże ojciec Philippe mówi o duchu ubóstwa, które swoje źródło odnajduje w krzyżu. Używa on pięknego porównania: tak jak pozostałe błogosławieństwa tak i to wprowadza nas na trakt królewski prowadzący do nieba, gdzie pragniemy trwać w jedności z Bogiem. Polega ono na tym, że nie mamy żadnego prawa. Kiedy posiadam prawa i korzystam z nich to mam możliwość, aby mieć i posiadać. Możemy wtedy wszystko. Duch ubóstwa usuwa te prawa albo sprawia, że je komuś ofiarujemy – ofiaruje ci może życie, ofiaruje ci moje prawo do posiadania tego bogactwa, dobra i wiedzy i wtedy staję się zależny od ciebie. Nie od siebie tylko od Ciebie. Ubóstwo fizyczne pokazuje moje ograniczenia, a duch ubóstwa sprawia, że uznaję, iż ktoś inny jest pierwszy, bogatszy ode mnie, ma wiedzę większą od mojej i oczekuję, że właśnie on przyjdzie mi z pomocą w tej konkretnej sprawie, dziedzinie, w której jestem ubogi.

 

Kiedy Jezus mówi nam, że mamy być ubodzy to pokazuje nam nasz brak. Pokazuje jak bardzo brakuje Boga w naszym życiu. Ukazuje, że tylko Bóg jest w stanie zaspokoić nasz głód, nasz brak, naszą pustkę. Tylko On może nam pomóc i wypełnić to co nędzne. Tylko On jest w stanie zaradzić naszej biedzie. Do Niego więc wyciągamy ręce. Te wyciągnięte ręce to postawa ubogiego. Wyciągnięte ręce wyrażają nasze błagania i bezradność. Jak dziecko wyciągające dłonie w stronę swej matki. Gdy upadnie, gdy się przewróci to samo się nie podniesie, ale wie, że może jemu pomóc mama. Nasza postawa to postawa dziecka wyciągającego ręce w stronę dobrego Boga. Lecz, abym wyciągnął ręce muszę doświadczyć mojej bezradności i biedy. Gdybym był samowystarczalny, nie potrzebowałbym wtedy pomocy. Ale jeżeli doświadczam bólu i bezsilności to wyciągam ręce i wołam o pomoc. Jakże ten gest wyraźnie wybrzmiewa w liturgii, a szczególnie w modlitwie Ojcze Nasz, gdy kapłan wznosi ręce do góry i zanosi nasze wspólne modlitwy do Boga. Wyciąga wtedy ręce i woła do Boga. Wtedy ten gest ma sens, gdy poczujemy swoją bezradność i uznamy, że tylko Bóg jest nam w stanie pomóc.

 

Jezus mówiąc o błogosławieństwach zaczyna od ubóstwa. Ubóstwo staje się pierwszym błogosławieństwem. Nie znaczy to, że ono jest ono najważniejsze, bo wszystkie błogosławieństwa są tak samo ważne, ale ono staje się pierwszym i koniecznym krokiem do tego, by na serio przeżywać swoją wiarę, by na serio nią żyć. Pierwszym krokiem ucznia Chrystusa, a więc człowieka wierzącego, który chce iść za swoim Mistrzem jest ubóstwo, czyli uznanie, że Bóg jest najważniejszy, a ja bez Niego nie jestem wstanie nic uczynić. Jak dziecko nie może uczynić pierwszego kroku bez uchwycenia się ręki rodzica, tak ja, dopóki nie uznam swojej bezradności nie jestem w stanie poczynić postępu w wierze, a nawet nie jestem w stanie dalej żyć sensownie. W Bogu odnajduje sens mego życia.

 

Ubóstwo fizyczne, czyli materialne nie zawsze idzie w parze z duchem ubóstwa. Człowiek ubogi materialnie nie zawsze jest ubogi duchem, nie zawsze posiada ducha ubóstwa. Ubóstwo materialne wtedy, gdy brakuje tego podejścia duchowego nie jest błogosławieństwem. Wtedy często pojawia się przemoc i agresja, co możemy obserwować w dużych miastach, na obrzeżach, a szczególnie w krajach tzw. Trzeciego Świata.

 

Prawdziwie przeżywane ubóstwo może przybliżyć do Boga. Może nas przybliżyć do Boga. Tak samo ma się z bogactwem. Można być człowiekiem niesamowicie zamożnym materialnie, ale serce można mieć ubogie. Ważne bowiem jest to co jest w moim sercu. Moje decyzje, wybory świadczą na ile żyję tym błogosławieństwem. Moja codzienność może stać w takim wypadku błogosławieństwem, albo wiecznym pasmem nieszczęść.

 

Jezus, gdy mówi nam o tym błogosławieństwie pokazuje nam, kim trzeba być i kim się stawać. Ubóstwo na wzór Chrystusa, który uniżył samego siebie i stał się podobnym do ludzi, jest życiem dla kogoś innego, jest dawaniem siebie dla brata, siostry, z którymi żyję. Chrystus dał nam wszystkim przykład ubóstwa, jako pierwszy. Najpierw, gdy jako Bóg stał się człowiekiem, urodził się w ubogiej stajence, pośród bydląt, przemawiał do ubogich i z nimi spędzał wiele czasy, a gdy zawisnął na drzewie krzyża nas wszystkich do siebie przyciągnął. On wtedy stał się ubogim w pełnym tego słowa znaczeniu. Oddał się do końca i do końca doświadczył ubóstwa. I jak powie Paweł apostoł, tym ubóstwem nas ubogacił.

 

Dobrze rozumiał to dawanie siebie dla innych sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu Światło – Życie. W swoim programie dla oazowiczów umieścił takie zdanie, że chrześcijanin, który żyje nauką Chrystusa to ten, który posiada siebie w dawaniu siebie. To wyjaśniał dobrze Tomek Kamiński, piosenkarz chrześcijański, gdy śpiewał przed laty słowa: „bo tak wiele mam ile sam innym dam”. Na tyle jestem sobą, na tyle jestem człowiekiem i należę do siebie na ile dzielę się swoją osobowością z innymi. Przykładów możemy znaleźć tutaj dużo. Pięknym takim obrazem dawania siebie była pomoc w czasie czerwcowej powodzi, która nawiedziła m.in. Tuchów. To zaangażowanie wasze w pomoc tym, którzy stracili swoje domy, gdy nie mieli do czego wracać. To jest konkretne dawanie siebie, dzielenie się sobą z innymi. Przykładem może być pomoc moim najbliższym, starszym osobom, to dostrzeżenie, że ktoś kto żyje obok mnie, lub razem ze mną potrzebuje pomocy. Nie trzeba nam wcale daleko szukać, bo ci, którzy potrzebują mojej pomocnej ręki żyją wśród nas. Warto odkrywać piękno dzielenia się i pomagania innym, wtedy odkryjemy naszą wielkość, którą wyraził Jan Paweł II w słowach, że Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.

 

Błogosławieństwo ubóstwa, uczy nas korzystania z dóbr doczesnych, z tego co mamy i posiadamy. Ważne jest to, byśmy umieli korzystać z tego co daje nam Bóg, co wyprodukuje człowiek i co wymyśli coraz to nowsza technologia. W czasach, gdy coraz częściej i coraz łatwiej popadamy w nałogi i zniewolenia, to właśnie to błogosławieństwo staje się przepisem na umiejętne korzystanie z tego co jest nam dane. Wtedy będziemy szczęśliwymi.

 

Wzorem życia błogosławieństwami i przewodnikami w realizowaniu ich w codzienności są dla nas niewątpliwie święci i błogosławieni, a wśród nich staje przed nami św. Franciszek z Asyżu. Gdy spotkał Chrystusa w swoim życiu posiadając wielkie bogactwa porzucił wszystko, by naśladując Jezusa ubogiego móc się do Niego jak najbardziej upodobnić. Pokochał Boga, a ta miłość pociągnęła go to umiłowania świata roślin i zwierząt. Swoje ubóstwo materialne złączył z ubóstwem duchowym i czuł się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Niezwykłym przykładem jest dla nas Matka Teresa z Kalkuty, która poświęciła swoje życie dla ubogich i chorych, którymi nikt się nie interesował. I właśnie ona przyjęła ciekawy styl życia. W założonym przez siebie zgromadzeniu starała się wypełniać te pierwsze błogosławieństwo. Wszystko, co siostry dostają od ludzi dobrej woli rozdają tego samego dnia. Nie wolno im zostawiać nic na drugi dzień. Swoją ufność i przyszłość składają bezgranicznie w ręce Boga. W Polsce takim świętym jest Brat Albert, na którego mawia się Brat naszego Boga. Stał się dobrym jak chleb, który można dzielić i dawać innym, tak sam o sobie też mówił. Stając się bratem dla wszystkich przybliżał Boga innym. My, jako redemptoryści możemy tu wymienić przede wszystkim św. Alfonsa Maria de Liguorii, który rzucając najpierw karierę adwokacką, a później, jako kapłan diecezjalny wyrusza do ludzi właśnie ubogich, by pośród nich być i mówić im o Jezusie. Przykładem też jest tutaj św. Klemens Hofbauer, który jak mawiał: stałem się ubogim, lecz nigdy tak bardzo, by nie mieć niczego do dania innym.

 

Bóg patrzy na serce. Kiedy patrzymy na życie świętych to dostrzegamy u każdego z nich jeden ważny fakt. W swoim życiu każdy z nich odkrywał jak bardzo brakuje im Boga i jak bardzo im jest On potrzebny. On stawał się jedynym skarbem, który posiadali i wciąż na nowo odkrywali. Dziś są wyniesieni na ołtarze, bo wybrali Boga i Jego Królestwo.

 

 

Możemy być szczęśliwymi ludźmi. Nasze życie może stać się błogosławieństwem. Ubóstwo serca jest sposobem na prawdziwie szczęśliwe życie. W czasach, gdy liczy się tylko to by mieć, Jezus uczy nas jak być. Z wyciągniętymi dłońmi w stronę Stwórcy wpatrzeni w postać Służebnicy Pańskiej prośmy przez wstawiennictwo świętych o dar serca ubogiego. Niech nigdy nie zniknie nam sprzed oczu obraz Nieba i miejsc przygotowanych dla nas. Warunkiem i kluczem do bramy jest serce ubogie, o które błagajmy usilnie w czasie tej Nowenny. Amen

 

 

 

 

Kazanie wygłoszone w Sanktuarium Matki Bożej Tuchowskiej (obecnie Bazylika Mniejsza) na Nieustannej Nowennie
do Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tuchowie, dnia 20 października 2010 roku

 

 

 

 

Powrót do stronyDiakoni WSD RedemptorystówKazania o Błogosławieństwach

 

 

 

 

 

 

Student VI roku Wyższego Seminarium Duchownego Redemptorystów – Tuchów

Brat Diakon Marek Krzyżkowski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy