Słowo Redemptor

Konferencja III – Pokusa marnotrawstwa...

 

 

 

 

Konferencje Nowennowe

– Pokusy, surowy egzaminator naszej moralności…

 

 

 

Konferencja III

– Pokusa marnotrawstwa...

 

 

 

 

Bracia i siostry,
Drodzy uczestnicy nabożeństwa Nowenny Nieustannej...

 

Kontynuujemy nasze rozmyślanie o człowieku stojącym wciąż na swojej górze kuszenia. Mimo naszej codziennej modlitwy – nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie… (nie wódź nas na pokuszenie…), zdajemy sobie sprawę, że niejednokrotnie przegrywamy tę walkę.

 

Przed tygodniem mówiłem o pokusie ognia, czyli pewnej gwałtowności, przemocy we wprowadzaniu dobra czy też jego obronie. Nie wiecie, czyjego ducha jesteście – ta odpowiedź Jezusa wciąż pobrzmiewa w naszych uszach.

 

 

Idźmy dalej za Jezusem. Dziś spotkamy Go gdzieś w Galilei, podwójnie zatroskanego. Najpierw zatroszczył się o głodny tłum, a potem zatroszczył się o pozostałe ułomki. Być może apostołów zdziwił rozkaz, polecenie – zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło! Oto Jezus troszczy się o niedojedzone, leżące gdzieś w trawie kawałki chleba. To jest ślad przejścia ludzi sytych, którzy zwykli zapominać o wczorajszym głodzie i nie przewidywać jutrzejszego. Pokusa marnotrawstwa. Być może w jakimś stopniu ulegli jej również apostołowie, skoro potrzeba było wyraźnego zwrócenia uwagi na marnowanie się daru. Może myśleli, że skoro tak łatwo pokarm przyszedł, to nie trzeba aż tak o resztki dbać.

 

 

Kiedyś dzieliłem się już moim doświadczeniem braku poszanowania dla chleba, dla mnie, chłopaka ze wsi, bardzo bolesnego. To czas mojego pobytu w internacie, czasy gierkowskie, gdy nam się ponoć lepiej żyło. Kierownik internatu, spostrzegłszy kiedyś walające się na korytarzu kromki chleba, pod naszą nieobecność zrobił przegląd pokoi. Zebrał wszystek suchy chleb i wystawił kilka wielkich koszy z odpowiednim komentarzem w holu przy wejściu. Nam zaś za karę kazał nauczyć się na pamięć wiersza Norwida. Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi...Moja piosnka”.

 

 

Ewangeliczna scena urasta do rozmiarów symbolu, bo przecież żyjemy w czasach ogromnego marnotrawstwa i to w rozmaitych wymiarach. Polecenie Stwórcy – czyńcie sobie ziemię poddaną – człowiek traktuje tak, jakby sam był panem stworzenia. Nie liczy się z tym, że cała ziemia, a w sumie cały kosmos stworzony przez Boga i oddany człowiekowi w użytkowanie mają dopomagać w drodze do zjednoczenia ze Stwórcą. Bo zarówno niebo jak i ziemia mają być kiedyś odnowione. To będzie nowe niebo i nowa ziemia.

 

Tymczasem aktualna działalność człowieka jest – jak to wyraził pewien amerykański ekonomista – bezmyślną aktywnością rozkapryszonego dziecka. Gdybyśmy szukali jakichś przykładów, to pewnie znaleźlibyśmy ich wiele. Począwszy od rozmaitych sprzętów, które z góry są robione jako rzeczy jednorazowego użytku. Nie da się tego naprawić, by dłużej móc używać, od razu musi być nowe. I oczywiście nowy model wymyślany po to, by temu rozkapryszonemu dziecku wcisnąć kolejny bubel czy gadżet. Kiedyś podręczniki szkolne służyły kilka lat, potrafiły obsłużyć całą rodzinę, czyli kilkoro dzieci. Przechodziły z roku na rok w coraz to inne ręce i równie dobrze przekazywały wiadomości o świecie. Dziś co roku nowe, na coraz lepszym papierze a przy okazji cięższe i dzieciom coraz trudniej. Co prawda kiedyś tam niby darmowe weszły – jak to się skończy, ocenimy nieco później. Marnotrawstwo żywności przechodzi wszelkie wyobrażenia. Nadmiar produktów i ich odmian sprawia, że ląduje to wszystko gdzieś na wysypiskach. Jak to niektórzy ładnie mówią – podlega utylizacji. Podczas gdy tzw. pierwszy świat marnuje wiele, to ten trzeci wciąż głoduje. Ta niesprawiedliwość woła o pomstę do nieba. Na mniejszą skalę dzieje się to i u nas. Gdyby nieco poszerzyć horyzont, to jakimś symptomem bywają odprawy czy nagrody, o czym co jakiś czas temu głośno w mediach.  Rządzący sobie radzą! Albo powtarzając za klasykiem cynizmu – rząd się wyżywi!

 

Jednak marnotrawstwo dotyczy nie tylko materialnych spraw. Trzeba nam również brać pod uwagę inne. Najpierw czas! Możemy zastanawiać się, jak wykorzystujemy czas, skoro mamy go ciągle za mało? A przecież nie chodzimy do miasta piechotą ani nie jedziemy furmanką. Dawniej podróże trwały o wiele dłużej, a przecież ludzie wszędzie zdążyli i mieli czas dla innych. Teraz nie trzeba czekać długo na listonosza, bo jest Internet, a my wciąż nie możemy się spotkać, bo brakuje czasu. Uczniowie i studenci mają do dyspozycji tyle pomocy, a oni nie mają czasu przeczytać książki – czytają tylko opracowania i ściągi. Marnotrawimy czas na bezpłodne gadanie, na głupawe tasiemcowe seriale czy inne programy w rodzaju „Kuchennych rewolucji”. Czas jako Boży dar przecieka nam przez palce. Niestety podobnie przecieka nam czas zbawienia, o którym mówi się kairos. To ten czas, gdy przychodzi do nas Chrystus, gdy wzywa nas do większego zaangażowania w wierze. Gromadźcie sobie skarby w niebie – czy faktycznie wykorzystujemy dar czasu na takie ubogacanie siebie?

 

Kolejna sprawa, na którą trzeba zwrócić uwagę – to talenty, jakie mamy, oraz okazje do czynienia dobra. Wiąże się to faktycznie z wykorzystaniem czasu, ale warto wypunktować i to. Iluż z nas mogłoby powiedzieć o sobie – zmarnowałem wiele okazji do czynienia dobra i wiele talentów, jakie dał mi Bóg. Mógłbym zajść o wiele dalej, ale na przeszkodzie stanęło moje lenistwo, moja niechęć do wysiłku, do systematyczności. I zamiast wyżyn osiągnąłem bardzo przeciętny poziom.

 

To nie tylko problem jednostek. To też problem narodowy. Ilu wspaniałych ludzi musiało opuścić Polskę, bo nie znaleźli tu miejsca dla realizacji swoich talentów i pomysłów. I nie chodzi o wyjazd do Brukseli! To jest marnotrawstwo najwartościowszych sił narodu. Młodzi, którzy mogliby tu w Polsce zakładać rodziny, rodzić i wychowywać dzieci, pracować na rzecz wspólnego dobra, muszą szukać gdzie indziej miejsca do godnego życia. Były w Polsce już dawniej fale emigracji zarobkowej, ale wtedy w domach pozostawało kilkoro rodzeństwa. I oni tu żyli czasem wspomagani przez tych, co wyjechali. Dziś kto pozostaje? Rodzice w coraz bardziej podeszłym wieku, którymi nie ma się kto zaopiekować. To jest wina rządzących – nawet jeśli tego nie chcą przyjąć do wiadomości!

 

 

Jeśli ma w nas być pokusa marnotrawstwa – to tylko własnego czasu na rzecz służby innym.

 

Jeśli ma w nas być pokusa marnotrawstwa – to tylko własnych sił w służbie Bogu i człowiekowi.

 

Jeśli ma w nas być pokusa marnotrawstwa – to tylko całego życia dla Boga.

 

A takie marnotrawstwo to czysty zysk. Niech Maryja, która całe swe życie oddała na służbę Jezusowi, wspomaga nas w naszych wysiłkach. Amen.

 

 

 

 

 

 

Kazanie wygłoszone na Nowennie Nieustannej w Toruniu na Bielanach
w Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w 2014 roku

 

 

 

Drukuj...

Duszpasterz w Parafii św. Józefa i Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy
w Toruniu (Toruń – Bielany)

o. Marian Krakowski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy