Słowo Redemptor

Konferencja VI – Pokusa pałaców...

 

 

 

 

Konferencje Nowennowe

– Pokusy, surowy egzaminator naszej moralności…

 

 

 

Konferencja VI

– Pokusa pałaców...

 

 

 

 

Bracia i siostry,
Drodzy uczestnicy tej Nieustannej Nowenny…

 

Niech wolno mi będzie kontynuować rozważania i myślenie o człowieku kuszonym – tak, jak kuszony był pierwszy człowiek w raju, czy jak kuszony był Jezus, zanim zaczął publiczną działalność.

 

 

Św. Mateusz zapisał:

Gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon» (Mt 2, 1-2).

 

 

Przez pokusę pałaców przeszli mędrcy w drodze do nowo narodzonego króla żydowskiego. Sądzili bowiem, że skoro gwiazda im zwiastowała narodzenie, to ten narodzony może być uczczony pokłonem w miejscu potęgi, bogactw i chwały. Nic dziwnego, że szukali w pałacu Heroda.

 

Jednak tam zalśniła im inna gwiazda – słowa proroka:

A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela (Mt 2, 6; por. Mi 5, 1).

To te słowa stały się ich towarzyszami na tym ostatnim, najtrudniejszym etapie drogi. Dlaczego najtrudniejszym? Bo musieli odrywać myśl i wyobrażenie od potocznego pojęcia królewskości. Ta bowiem przejawia się zwykle w zewnętrznym blasku i majestacie. A przecież tu miało być coś innego.

 

Mędrcy przyszli za przewodem gwiazdy, ale można powiedzieć, że i w sobie nieśli gwiazdę. Tą gwiazdą była poznana i przyjęta prawda, że rzeczywista wielkość, przed którą należy się pochylić, niekoniecznie musi czekać w pałacu. I prawdziwa wielkość niekoniecznie musi czekać na idealne warunki zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Tu możemy myśleć o wielkich świętych, którzy do wielkości dochodzili w warunkach nie zawsze komfortowych. Ot, choćby św. Maksymilian Kolbe, warunki miał beznadziejne, a wielkość zajaśniała właśnie tam, w obozie. Oczywiście była przygotowywana w cichości i ukryciu przez całe życie. Tu możemy przywołać naszego założyciela św. Alfonsa Liguoriego czy św. Klemensa Hofbauera, Apostoła Warszawy i Wiednia. Oni też w swoich niełatwych czasach potrafili być wielkimi.

 

Mędrcy uznali Niemowlę w żłobie za Pana wszechświata i dlatego oddali Mu hołd oraz złożyli dary. Ewangelista zaznaczy, że inną drogą wrócili do ojczyzny swojej. Ta inność polegała nie tylko na ominięciu pałacu Heroda. Po spotkaniu z Jezusem oni już inaczej myśleli o wielkości, o mocy Bożej i o własnym losie. Ze stajenki wynieśli nową skalę oceny. A to jest już perspektywa – można powiedzieć – chrześcijańska.

 

Apostołowie, podobnie jak mędrcy przeszli przez pokusę pałaców. Przyszedł na uczniów Jezusa bolesny czas, gdy wydawało się, że Nauczyciel przegrał, bo zawisł na drzewie krzyża. Wydawało się, że zło zatriumfowało. A przecież Jezus mówił: Ufajcie, jam zwyciężył świat (J 16, 33). Po zmartwychwstaniu, gdy wydawało się, że ich wiara została już ugruntowana, oni pytają Jezusa: Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela? (Dz 1, 6) Marzyło im się królestwo potężne jak za Dawida, bogate jak za Salomona. Zapomnieli, co powiedział Jezus Piłatowi – Królestwo moje nie jest z tego świata (J 18, 36).

 

Pokusa została przezwyciężona, gdy apostołowie zrozumieli, że Jezus obdarzył ich władzą i mocą przekraczającą wszelkie ziemskie potęgi. Nie mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź! (Dz 3, 6) To wypowiedział św. Piotr do chromego od urodzenia, który żebrał przy bramie świątyni. Pokusa została całkowicie przezwyciężona, gdy apostołowie zrozumieli, że posiadają prawdę. To było i jest prawdziwe królestwo.

 

Chrystus pokazał, że nadprzyrodzone życie, w którym kształtuje się ład społeczny, nie musi mieć salonowej i pałacowej oprawy. Udaje się ono wtedy, gdy człowiek otworzy się na Bożą propozycję. Potrzeba tu oczywiście woli wspartej łaską oraz rozumu oświeconego światłem Ducha Świętego. Prawdziwy chrześcijanin nie boi się ani stajenki, ani Golgoty. Omijanie ich byłoby rezygnacją z wiary i z życia tąż wiarą.

 

Musimy ze smutkiem i niejakim wstydem przyznać, że stajenki i Golgoty nie są dziś modne nawet wśród chrześcijan. Wydaje się, że dziś preferujemy tzw. bogate środki. Zapominamy przy tym, że spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących (por. 1 Kor 1, 21). Dziś wielu uważa, że bez nadzwyczajności, bez pielgrzymki, bez Mszy z modlitwą o uzdrowienie, bez spotkania z charyzmatykiem nie da się prowadzić głębokiego życia religijnego. Proszę mnie dobrze zrozumieć, nie jestem przeciw temu wszystkiemu. To jednak ma być tylko pomocą, a nie środkiem zastępczym. Podobnie wydaje się, że bez wielu pomocy multimedialnych nie da się prowadzić katechezy w szkole. To prawda, że teraz trudniej się ludziom słucha słowa, które nie jest wsparte obrazem. Jedno pozostaje niezmienne – to wszystko ma służyć zasadniczemu celowi – głoszeniu PRAWDY. To ona jest naszym najważniejszym orężem. Niestety dziś, podobnie jak w czasach św. Pawła, niektórych uszy świerzbią i dlatego mnożą sobie nauczycieli, a nie chcą słuchać Jezusa. To wszystko nie może nas zwalniać z zadania i nie możemy usprawiedliwiać nikłych wyników zewnętrznymi okolicznościami.

 

Czasem mamy pokusę budowania takiego pałacu, gdzie wszystko będzie poukładane, zapisane, zatwierdzone, udokumentowane. Bywa i tak, że niektórzy chrześcijanie noszą w sobie takie pałacowe marzenia, gdzie widzą siebie szczęśliwymi i świętymi, ale bez wysiłku i bez krzyża.

 

Jeśli ma być w nas pokusa pałacu

– to tylko takiego zbudowanego w sercu dla Pana.

 

Jeśli ma być w nas pokusa pałacu

– to tylko takiego zbudowanego z dobrych uczynków
wynikających z miłości bliźniego.

 

 

Jeśli ma być w nas pokusa pałacu – to tylko tak jak w piosence:

Ja nie narzekam, chociaż wiele tu nie mam
– Izdebkę małą i więcej nic,
Ale w wieczności, w tej ojczyźnie niebieskiej,
będę miał pałac, co złotem lśni.

Choć tu tak często zmęczony, znękany,
I tak, jak prorok, pod głową mam głaz.
Ja się nie martwię, bo w niebie dostanę
Swój własny pałac na wieczny czas.

 

Tam będzie nasz Jezus oraz Ona, nasza Matka i Królowa. Czy można pragnąć więcej? Amen.

 

 

 

 

 

 

Kazanie wygłoszone na Nowennie Nieustannej w Toruniu na Bielanach
w Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w 2014 roku

 

 

 

Drukuj...

Duszpasterz w Parafii św. Józefa i Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy
w Toruniu (Toruń – Bielany

o. Marian Krakowski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy