Słowo Redemptor

Konferencja VIII – Pokusa anarchii...

 

 

 

 

Konferencje Nowennowe

– Pokusy, surowy egzaminator naszej moralności…

 

 

 

Konferencja VIII

– Pokusa anarchii...

 

 

 

 

Bracia i siostry w Chrystusie Panu,
czciciele Matki Bożej Nieustającej Pomocy…

 

Kolejna nowenna i kolejne nasze zamyślenie się nad pokusą, która dotyka ludzi wszystkich czasów i wszystkich kultur – pokusa anarchii...

 

 

Ktoś powiedział, że żyjemy w czasach, które wypełnia taniec szalonych idei oraz cynicznego bezprawia. O tym chcemy dziś nieco pomyśleć, a patrząc choćby na naszą scenę polityczną, widzimy, ile jest tego naigrawania się z prawa, jak ono jest tylko dla tych maluczkich, jak czasem w imię prawa niszczy się niewygodnych. Gdzie upatrywać początku tego wszystkiego? Przywołajmy biblijną scenę, którą Autor ujął krótko:

Mojżesz zbliżył się do obozu i ujrzał cielca i tańce. Rozpalił się wówczas gniew Mojżesza i rzucił z rąk swoich tablice i potłukł je u podnóża góry (Wj 32, 19).

Między Mojżeszem a Izraelem leżały strzaskane kamienne tablice prawa jako znak moralnego stanu społeczności. Tej społeczności, która odwróciła się od prawdy, dobra i piękna objawionych przez Boga Jahwe.

 

Wydarzenie pod Górą Synaj wpisało się niejako na stałe w historię biblijną. Powinno było ostrzegać przed takim gestem podeptania Bożych praw. One przecież porządkują chaos w ludzkim sposobie wartościowania. Żydzi wsłuchiwali się w groźbę: Przeklęty, kto nie trzyma się nakazów tego Prawa i nie wypełnia ich (por. Pwt 27, 26). Można powiedzieć, że już w tej mojżeszowej groźbie kryła się zapowiedź spustoszenia, utracona wolność, niewola babilońska i rozproszenie wśród obcych. Dlaczego? Bo już w czasie drogi przez pustynię wielokrotnie lud wybrany pokazywał, że nie za bardzo chce poddawać się temu prawu, choć przecież radośnie obiecywał: Wszystkie nakazy prawa wypełnimy. Mojżesz przypominał Izraelowi: Któryż naród wielki ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo, które ja wam dziś daję? (Pwt 4, 8) Wobec tego Żydzi powinni być dumni i przyjmować to prawo z miłością, skoro pochodziło od samego Boga. Tymczasem w ich wydaniu to był raczej strach przed konsekwencją niezachowania prawa. A strach nie jest doskonałym wychowawcą. Gdy ktoś wyzwoli się z tego lęku przed prawem, to gotów jest wprowadzać anarchię, czyli bezprawie.

 

 

Pokusa anarchii, czyli niepodporządkowywania się ustalonym regułom i ewangelicznym nakazom obecna była również wśród pierwszych chrześcijan, o czym świadczą choćby listy św. Pawła. Jednak upominani wracali do jedności i posłuszeństwa.

 

 

Dziś wydaje się, że ta niemal ostentacyjna „niezależność”, owo wyraźne nieposłuszeństwo prawowitej władzy kościelnej, stają się widoczne i nawet lansowane w środkach przekazu. Jest w tym wszystkim pokusa zaprzeczenia hierarchii kościelnej. Jeden z takich „mędrków” niby katolickich napisał niegdyś:

Kościół katolicki […] obciąża XX wieków historii. Nie sprzyja też na ogół zmianom struktura hierarchiczna, scentralizowana.

Tak jakby nigdy nie czytał ani Dziejów Apostolskich, ani listów św. Pawła. Tam przecież wyraźnie występują ludzie świadomi swojej władzy, otrzymanej od Jezusa. Wspólnota uporządkowana domagała się przywództwa oraz jedności nauczania. Stąd mocne słowa św. Pawła do Tytusa:

Sekciarza po jednym lub po drugim upomnieniu wystrzegaj się, wiedząc, że człowiek taki jest przewrotny i grzeszny, przy czym sam na siebie wydaje wyrok (Tt 3, 10-11).

Może nam to dziś brzmi za mocno w tej naszej dążności, by wszystkich traktować przyjaźnie i z każdym do stołu, nie tylko do rozmów, zasiadać. Jednak już wtedy u początków wiedziano, że Kościół otwarty przed wszystkimi, musi od przyznających się do niego żądać poprawnej myśli oraz konsekwentnego postępowania według zasad chrześcijańskich.

 

 

Jakże często Kościół jest dziś przedmiotem ataku, a nie miłości. I to nawet dostaje się mu od tych, którzy ponoć są zatroskani o jego rozwój. Anarchiści, którzy w historii zburzyli wiele struktur społecznych i kulturowych, kuszą ludzi Kościoła, by dostosowali tenże Kościół do pragnień współczesnego świata. Tam, gdzie chrześcijanie ulegli tej pokusie, chrześcijaństwo jest w odwrocie. Możemy patrzeć na to wszystko, co się dzieje we wspólnotach protestanckich. Kobiety jako kapłanki, a nawet „biskupki”, błogosławienie „homozwiązków” – i to wszystko niby w zgodzie z Ewangelią. Bo tak sobie zażyczyła większość społeczności niby-wierzących. Wspomnijmy tu przywołaną przed tygodniem pokusę fikcji: jedną z nich była demokracja.

 

Ta pokusa anarchii nie omija Kościoła katolickiego. Przecież w tę pokusę wpisuje się to wszystko, co wyprawiali i chyba nadal wyprawiają niby-katolicy w Austrii z ruchu „Wir sind Kirche” – czyli „My jesteśmy Kościołem”. Im już nie jest potrzebny biskup ani ksiądz. Oni sami sobie wystarczą, hierarchia niepotrzebna.

 

W tę pokusę anarchii wpisuje się to, że jakaś parafia nie chce przyjąć przysłanego księdza albo dla odmiany nie chce pozwolić, aby któryś odszedł z parafii mimo decyzji biskupa. I mamy medialny cyrk albo też dobrze rozpisany cykl walki z konkretnym biskupem czy też ogólnie z Kościołem. Obserwowaliśmy to kilka lat temu. Kończy się, jak się kończy. Żadna reforma zaczęta od nieposłuszeństwa nie może być prawdziwa ani udana – przypomnijmy kardynała Newmana już cytowanego w tej serii rozważań. Pamiętamy tych wielkich kontestatorów sprzed kilku lat, co ostatecznie zrzucili sutannę czy habit i teraz pouczają wierzących i hierarchię z zupełnie innych pozycji.

 

W tę pokusę anarchii wpisuje się też próba wyręczania czy też zastępowania kapłanów w ich roli i funkcji. Może to u nas jeszcze nie jest tak widoczne, ale symptomy się pojawiają. A jak zauważył kiedyś Mickiewicz: co Francuz wymyśli, to Polak polubi. Odnosi się to zapewne nie tylko do Francuzów i nie tylko do strojów. W tę pokusę anarchii jak najbardziej wpisuje się niegdysiejsze hasło: Róbta co chceta. I faktycznie wielu tak chciałoby czynić na co dzień w Kościele.

 

 

Anarchistów nigdy nie brakowało w historii Kościoła. Zwykle patrzono na nich ze strachem, ponieważ ich myślenie, postawy i czyny były nieprzewidywalne. Toteż spychano ich na margines społeczności wiernych. Dziś zaś próbuje się takich stawiać za wzór, jakoby nieposłuszeństwo władzy kościelnej dawało dyplom nieomylności.

 

 

Módlmy się i prośmy Matkę Bożą, by nie było w nas pokusy anarchii ani co do państwa, ani rodziny, ani zwłaszcza co do Kościoła. Niech będzie raczej to, o czym mówi nam Pismo święte: Umiłowałem prawo Twoje Panie, pragnę chodzić Twoimi ścieżkami. Amen.

 

 

 

 

 

 

Kazanie wygłoszone na Nowennie Nieustannej w Toruniu na Bielanach
w Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w 2014 roku

 

 

 

Drukuj...

Duszpasterz w Parafii św. Józefa i Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy
w Toruniu (Toruń – Bielany

o. Marian Krakowski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy