Słowo Redemptor

Konferencja IX – Pokusa śmierci...

 

 

 

 

Konferencje Nowennowe

– Pokusy, surowy egzaminator naszej moralności…

 

 

 

Konferencja IX

– Pokusa śmierci...

 

 

 

Bracia i siostry w Chrystusie Panu,
drodzy uczestnicy Nowenny Nieustannej…

 

Pora kończyć ten dość długi cykl myślenia o człowieku stojącym na górze kuszenia albo, jak kto woli, o człowieku jako mieście oblężonym przez rozmaite propozycje, będące jednocześnie pokusami. Dziękuję wszystkim słuchaczom za wytrwałość i wyrozumiałość dla potknięć.

 

Dziś ostatnie nasze zamyślenie nad czymś, co nieobce było dawnym i co realizowane jest przez wielu, niestety – zbyt wielu współczesnych nam. Pokusa śmierci…

 

 

Spójrzmy najpierw na postaci biblijne.

Prorok Eliasz walczący o wiarę w prawdziwego Boga Jahwe pokonał na górze Karmel proroków Baala. Wydawało się, że teraz już będzie mógł spokojny wieść żywot. A tymczasem … prześladowany przez królową Izebel, …zląkłszy się, powstał i ratując się ucieczką, przyszedł do Beer-Szeby w Judzie i tam zostawił swego sługę, a sam na [odległość] jednego dnia drogi poszedł na pustynię. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, rzekł: «Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków» (por. 1 Krl 19, 3-4).

 

 

Jest coś wzruszającego w tej prośbie dyktowanej rozczarowaniem i strachem. Objawia się w niej prawdziwe oblicze człowieka bezradnego wobec opornej rzeczywistości i przeświadczonego, że nie dorzucił nic do dziedzictwa przodków. Dalsze życie wydaje się bez sensu i stąd jego krzyk o jego koniec. Krzyk na pustyni o rozgrywającym się tam dramacie. Bo pustynia jest miejscem próby, walki i pokus. Przechodził przez nią wcześniej niż Eliasz cały Izrael w swej drodze do ziemi obiecanej. Ta wędrówka była często znaczona śmiercią, bo tam miało wymrzeć całe pokolenie, ale zarazem znaczona była buntem i szemraniem. Obyśmy pomarli z ręki Jahwe w ziemi egipskiej, gdzieśmy zasiadali przed garnkami mięsa i jadali chleb do sytości (por. Wj 16, 3). Pokusa śmierci wobec przewidywanego trudu wędrówki do dalekiej ziemi. Wydaje się, że tak łatwo zawrócić, jak i łatwo czas niewoli oswoić i powiedzieć – wtedy było nam lepiej.

 

Nie jest to obce i nam dziś. Gdy tak wielu tęsknie spogląda na czasy minione – i ma pokusę śmierci. Nie tej fizycznej, ale tej duchowej. Nie chcą wolności, boją się odpowiedzialności, nie chcą trudu i wysiłku. Wielu chce świętego spokoju i dostatku chleba. Nie podnosi oczu wyżej, bo nie widzi nic poza tą ziemią. Takie widzi świata koło, jakie tępymi zakreśla oczy – to chyba jeszcze bardziej niż w czasach poety dziś się zdarza.

 

Można powiedzieć, że nie był wolny od tej pokusy i św. Paweł. Utrudzony walką zewnętrzną i wewnętrzną wołał:

Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała (por. Rz 7, 24).

Nie chodziło św. Pawłowi jak Platonowi kiedyś o uwolnienie duszy z więzienia ciała. Apostoł pamiętał, że ciało jest objęte wielką tajemnicą zmartwychwstania. Pamiętał, że godność człowieczeństwa nie polega na odrzuceniu elementu materialnego, wręcz przeciwnie – ciało ma być przygotowane do pełni szczęścia i chwały. W Liście do Filipian pisał:

Z dwóch stron doznaję nalegania, pragnę odejść i być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostać w ciele – to dla was konieczne (Flp 1, 23-24).

Czytając te wyznania św. Pawła, dochodzimy do wniosku, że te pragnienia odejścia należy traktować inaczej niż pokusę śmierci, o jakiej mówiliśmy wcześniej. To raczej wyznanie wiary apostoła w pełnię pozagrobowego życia przy Chrystusie.

 

Wspomnijmy tu przeczucia sprawiedliwego Hioba, który również mówił najpierw, że lepiej by było, gdyby się nie narodził. Potem jednak składa piękne wyznanie:

Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje i ciałem swym Boga zobaczę. To właśnie ja Go zobaczę, moje oczy ujrzą, nie kto inny (Hi 19, 25n).

Przy tych słowach Hioba rozchodzą się drogi wierzących i niewierzących. Dla tych pierwszych śmierć jest początkiem życia wiecznego, a dla tych drugich śmierć jest absolutnym końcem, zapadaniem w nicość. Tu wspominam młodą osobę, która przyszła kiedyś z takim wielkim bólem po śmierci swojego dziadka. Z ust wyrwała się skarga: „Jak ja im zazdroszczę!” Na pytanie, czego i komu tak zazdrości, odpowiedź brzmiała: „Że oni wierzą! Wierzą, że tam po drugiej stronie coś jest, a ja nie mogę uwierzyć!”.

 

Współczesny człowiek kuszony jest, by utożsamiać śmierć z nicością. Stąd już tylko krok do rozpaczy. Skoro runęło tyle autorytetów, skoro odrzucono tyle wartości i tyle dziedzictwa ducha – to co pozostaje? Pozostaje pustynia, która kusi – zakończ to wszystko. I znów wspomnienie bardzo podeszłej wiekiem osoby, która mówiła wiele razy, jak bywałem z Komunią św. w pierwsze piątki: „Mam czasem taką pokusę, by wyskoczyć oknem i mieć święty spokój!”. Bo córka tak ją traktowała! To nie było to Eliaszowe wołanie do Boga – zabierz Panie moje życie. To była czysta pokusa śmierci udręczonej osoby. Chrześcijanin broni się przed pokusą śmierci podnoszeniem oczu ku prawdom wiecznym, ku owym świetlanym niebiosom, które mamy obiecane.

 

 

Historia ludzkości i każdego człowieka z osobna jest piękna i sensowna, gdy się patrzy na nią oczyma wiary, nadziei i miłości. Życie bowiem każdego z nas zostało wpisane w Boży plan. Godność zaś człowieka polega także na tym, że może on z tym planem współpracować. Jest to zaszczyt i ciężar jednocześnie. Bo świadomość przemijania przytłacza. Jednak musimy za św. Pawłem powtarzać sobie:

Dlatego to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień. Niewielkie bowiem utrapienia naszego obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa wiecznie (2 Kor 4, 16-18).

 

 

Jeśli ma być w nas pokusa śmierci

– to tylko tej złu i grzechowi.

 

Jeśli ma być w nas pokusa śmierci

– to tylko tego, co we mnie nie jest Bogiem przeniknięte.

 

Jeśli ma być w nas pokusa śmierci

– to tylko dla naszego egoizmu, pychy i zazdrości.

 

 

Maryjo, strzeż nas, by nigdy nie zwyciężyła nas żadna pokusa, która oderwałaby nas od wiecznej miłości Boga. Amen.

 

 

 

 

 

 

Kazanie wygłoszone na Nowennie Nieustannej w Toruniu na Bielanach
w Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w 2014 roku

 

 

 

Drukuj...

Duszpasterz w Parafii św. Józefa i Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy
w Toruniu (Toruń – Bielany

o. Marian Krakowski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy