Tytułem wstępu trzeba powiedzieć, że zaraz po Uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa świętujemy Wspomnienie Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny.
Mimo, że Pismo święte nigdy nie posługuje się tym tytułem w odniesieniu do Maryi, ale również w żaden sposób mu nie przeczy, wskazuje na świętość Matki Bożej, jej niezrównaną miłość do Boga i macierzyństwa. Tego tytułu nie znali również Ojcowie Kościoła, ale dostrzegali i komentowali teksty biblijne odnoszące się do relacji między Maryją a Jej Synem Jezusem. Oficjalne święto „Przeczystego Serca Maryi” wprowadził do swojej kongregacji Jan Eudes w roku 1643, a dla rozwoju nabożeństwa najbardziej przyczyniły się objawienia w Fatimie.
Wobec tego co z Niepokalanym Sercem Maryi?
Ewangelista pokazuje nam dzisiaj sytuację na pierwszy rzut oka trochę niezręczną. Maryja z Józefem co roku chodzą do Jerozolimy na święto Paschy. I kiedy Jezus ma już lat dwanaście udają się tam zgodnie ze zwyczajem. Nie ma w tym nic niezwykłego. Ale kiedy śledzimy to wydarzenie, to pozostanie Jezusa w świątyni, kilkudniowe poszukiwanie przez Maryję i Józefa, a wreszcie odpowiedź dwunastoletniego Jezusa, czujemy się jakoś niezręcznie. „Dlaczego mnie szukaliście? Nie wiedzieliście, że muszę być w tym, co jest mego Ojca?” Tak jakby Jezus powiedział do Maryi – uważajcie, bo uczestniczycie w scenariuszu, który nie jest wasz! Maryjo, czy Ty nie wiesz, że to nie jest Twój scenariusz? Że tu, w tej historii nie wszystkie zasady świata są przedkładane na wasze bycie razem, rodzinę, wychowanie mnie?
I Ona wszystkie te sprawy rozważa w swoim sercu! Nie z sąsiadką, znajomą, nie w swojej głowie, ale w swoim sercu! Ona! Taka mądra! I Ona zastanawia się w sercu – kim ja jestem? Co to za historia? Co to za dziecko? Jaką ja mam tu rolę do odegrania?
Ks. Piotr Pawlukiewicz na jednym z kazań powiedział, że około 80% ludzi którzy przychodzą do księży, przychodzą aby odzyskać coś utraconego. Spokój, jedność z mężem, żoną, żeby zdrowie odzyskać, żeby było tak jak kiedyś! Bo mi się w życiu tak pokręciło… Niech ksiądz to odkręci! A druga część – żeby nie bolało! Bo boli! Bo niska samoocena boli, samotność boli, relacje z teściową bolą… Bo ja wiem, proszę księdza o co w moim życiu chodzi. Rozumiem do czego to wszystko zmierza. Kontroluję w życiu co się da i wiem jak ominąć pewne rzeczy nieszczęśliwe!
Drodzy, nie do chrześcijaństwa z tymi tematami. Wiem, że to przeżywacie, wszyscy to przeżywamy: kłopoty ze zdrowiem, ból, niska samoocena, że niepewność, że samotność, że lęk! Kto z nas tego nie doświadczył? Tylko nie pytajmy jak to zlikwidować? Tylko jak Maryja: jak to przeżyć? Nie – niech ksiądz to zlikwiduje, ale jak ja mam to przeżyć? Dlaczego mi się tak w życiu pokręciło? Jak to moje koleżanki widzą to ja wiem, ale jak Bóg to widzi? Co On tu widzi, a czego ja tu nie dostrzegam? Co mi Bóg chce pokazać? Jak to wykorzystać dla mojego zbawienia?
Niech Maryja i Jej Niepokalane Serce będą dla nas wsparciem i pomocą w chwilach kiedy przychodzi zmaganie życiowe, kiedy nie rozumiemy co to za historia i miejsce mego życia.
Maryjo! Daj nam siłę, byśmy potrafili tak jak Ty, rozważać wszystkie sprawy w swoim sercu razem z Twoim Synem Jezusem!
Duszpasterz Akademicki – Toruń
o. Ireneusz Byczkiewicz CSsR