Słowo Redemptor

Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą!

 

 

 

 

To naturalne że przepełnia nas żal, smutek w momencie pożegnania zmarłego tragicznie Mateusza, jednak jako wierzący nie możemy pozostać na tym poziomie uczuć i emocji! „Życie człowieka zmienia się, ale się nie kończy!” Usłyszymy za moment podczas odmawiania modlitwy za zmarłego. Potwierdzają to słowa dzisiejszego czytania: „Sprawiedliwy choćby i umarł przedwcześnie, żyć będzie”. Trzeba nam pamiętać, że już w momencie tej tragicznej śmierci Mateusza, sam Bóg przyjął go w swoje ojcowskie ramiona i tuli go do siebie z czułością. Bóg obdarza go nowym, wspaniałym życiem. To jest to o czym w Tryptyku Rzymskim mówi za Horacym Jan Paweł II „non omnis moriar” - „nie wszystek umrę” Jest to wypełnienie nadziei na zmartwychwstanie, nadziei na życie wieczne, tej nadziei jaką żyjemy my i jaką żył w swym życiu Mateusz.

 

Spróbujmy popatrzeć na tę tragiczną śmierć przez pryzmat wiary. Spróbujmy zaprosić Chrystusa do tego co przeżywamy, co czujemy, co jest naszym największym cierpieniem. Autor księgi Mądrości mówi: „Ponieważ spodobał się Bogu, znalazł Jego miłość, i żyjąc wśród grzechów został przeniesiony. Zabrany został, by złość nie odmieniła jego myśli albo ułuda nie uwiodła duszy”. Widzicie kochani, Bóg powołuje do siebie tych, którzy do śmierci dorośli. Być może Mateusz do niej już dorósł i dlatego Bóg wezwał go do siebie?! Może powołał go tak wcześnie bo go potrzebował?! Może to tragiczne zdarzenie, ta śmierć jest znakiem, który woła do nas z przesłaniem wiary. Nie możemy tego jasno stwierdzić, to stanie się dla nas jasne dopiero wtedy, gdy spotkamy się wraz z Mateuszem po tamtej stronie.

 

Wiem, że w takiej sytuacji nie ma słów które mogą pomóc, sprawić by choć trochę mniej bolało. Bo porządek tego świata jest inny. To nie rodzice powinni grzebać swoje dzieci. To dzieciom pozostaje obowiązek godnego pochowania rodziców. Jednak niech w tym wszystkim towarzyszy nam świadomość, że Mateusz, wasz syn, brat, przyjaciel jest teraz w objęciach Boga, który ukochał go miłością doskonałą, sam będąc Miłością.

 

To spotkanie podczas tej uroczystości pogrzebowej, i to jeszcze tak młodego człowieka, powinno stać się dla nas wezwaniem do uczynienia rachunku sumienia z własnego życia. Dzisiejsze społeczeństwo, a wraz z nim także i my, ulegamy pewnej modzie, żyjemy tak, jak gdyby śmierć nie istniała, jakbyśmy mieli wszystko pod kontrolą. Pogrążyliśmy się w bieganinie za codziennymi sprawami, w pracy, w domu, szkole, zatapiamy się w gonitwie za pieniądzem, sławą, bardziej czy mnie ważnymi sprawami. W tym wszystkim zapominamy o tym, by się zatrzymać i zadać sobie pytanie: Co jest tak naprawdę dla mnie najważniejsze? Czy jako chrześcijanin mam czas dla Boga? Czy mam czas dla mojej żony, dzieci? Może watro spojrzeć szerzej: czy potrafię żyć tak, by dostrzec wokół mnie ludzi, którzy potrzebują pomocy? Czy czasem to zabieganie nie odebrało nam tego spojrzenia miłości i wrażliwości na bliźniego?

 

Ks. Jan Twardowski napisał spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą!” Dziś te słowa nabierają szczególnej wymowy. Może warto postawić sobie dziś pytanie co stałoby się ze mną, gdyby Bóg powołał mnie właśnie teraz? Czy znalazłbym Jego miłość i otwarte ramiona?

 

 

 

 

 

 

Homilia napisana pod kierunkiem o. lic. Grzegorza Jaroszewskiego CSsR w ramach ćwiczeń homiletycznych
w WSD Redemptorystów w Tuchowie w 2010/2011 roku.

 

 

 

 

 

 

Student V roku Wyższego Seminarium Duchownego Redemptorystów – Tuchów

Brat Kleryk Marcin Surga CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy