Słowo Redemptor

Ja jestem zmartwychwstanie i życie...

 

 

 

 

 

Drodzy bracia i siostry, gromadzi nas dziś w tym kościele smutna uroczystość. Pogrzeb zmarłej Magdaleny – ukochanej mamy, babci, siostry, przyjaciółki. Drodzy, żadnym słowem nie sposób wyrazić żalu i smutku po stracie bliskiej osoby. W naszej świadomości – jak fotografie – nieustannie wracają spędzone razem chwile, wspólne rozmowy, proste codzienne sprawy, wspólne obiady i spędzone razem święta, spacery, ta sama droga do kościoła co niedziela. Wciąż powraca nam na myśl takie zwyczajne, codzienne ludzkie życie, życie Magdaleny, które dobiegło już kresu.

 

 

W obliczu śmierci bliskiej osoby serce nie potrafi być z kamienia, dlatego płacze. Wolno nam płakać, wolno się smucić bo i Chrystus zapłakał nad śmiercią przyjaciela, Łazarza. To naturalny odruch ludzkiej natury, która wzdryga  się wobec smutku, cierpienia, wobec śmierci. Trochę dziwne i nie na miejscu wydają się dzisiaj słowa św. Piotra: Radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powody różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu… Św. Piotr jednak zwraca uwagę na to, że nasz smutek nie może zostać tylko wzruszeniem czy emocją, które w żaden sposób nie przybliżają nas do rzeczywistości życia wiecznego. Ten naturalny smutek ma być oczyszczeniem dla naszej wiary. To znaczy, że ma rozwiać wszelkie wątpliwości i wzmocnić w nas wiarę i nadzieję w wypełnienie obietnicy zmartwychwstania. Z tej rzeczywistości bólu mamy się wznieść do rzeczywistości doświadczenie radości wypływającej z cudu zmartwychwstania Chrystusa i naszego zmartwychwstania.

 

 

Jakie słowo może dać pocieszenie w takim momencie osobom dla których zmarła Magdalena była tak bardzo bliska i kochana? Wyrazem naszego współczucia, bliskości, łączności w bólu nie są słowa, ale przede wszystkim jest nasza obecność tutaj, w tak trudnej chwili dla Rodziny zmarłej. Wszelka „gadanina” mająca pocieszyć, jest praktycznie niesłyszalna, uchodzi mimo uszu, nie jest w stanie przebić się przez smutek i żal, ale słowa Pisma Św., tak, słowa samego Boga do człowieka: Ja jestem zmartwychwstanie i życie, każdy kto wierzy we mnie choćby i umarł żyć będzie, słowa te karmią nas nadzieją oglądania Go twarzą w twarz.

 

 

Drodzy, chyba zbyt rzadko dziękujemy Bogu za braci i siostry, których postawił na naszej drodze. Są oni Jego widzialnym i konkretnym darem, wypływającym z miłości i nieustannego zatroskania. Dziś zebraliśmy się, aby podziękować za życie Magdaleny. Umarła spokojnie, pogodzona z Bogiem. W ostatnich dniach choroby, czując że siły już ja opuszczają, przystąpiła do sakramentu pokuty i pojednania, przyjęła sakrament namaszczenia chorych i wiatyk – Chrystusa w sakramencie Eucharystii. W taki sposób umocniona na ostatnią drogę, na ile jeszcze jej ciału sił wystarczało rozmawiała ze swoimi bliskimi. Ona sama była gotowa na drogę do Domu Ojca, na spotkanie z Nim, ale przed swoim odejściem, przed swoją śmiercią pragnęła na to rozstanie przygotować bliskich swojemu sercu, swoich najbliższych, swoją kochaną Rodzinę.

 

 

Pani Magdalena, która w ostatnim czasie bardzo cierpiała, przeżywała swoje cierpienie w zjednoczeniu z Bogiem. Jednak mimo swojego cierpienia, bardzo pragnęła  by jej bliscy, by jej Rodzina doświadczyli ogromnej troski Boga o człowieka w każdym momencie życia, nawet tym ostatnim, w chwili śmierci i pożegnania z najbliższymi.

 

 

Umocnieni wielką nadzieją i ufnością w miłosierdzie Boże zmarłej Magdaleny, umocnieni jej wiarą w zmartwychwstanie dziękujmy Bogu za dar jej życia, dar jej miłości, dar jej poświecenia.

 

 

 

 

 

 

 

Brat Kleryk Mariusz Hetnar CSsR

Homilia napisana pod kierunkiem o. lic. Grzegorza Jaroszewskiego CSsR w ramach ćwiczeń
homiletycznych w WSD Redemptorystów w Tuchowie w 2011/2012 roku.

 

 

 

 

 

 Student V roku WSD Redemptorystów – Tuchów

 

Brat Kleryk Mariusz Hetnar CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy