Słowo Redemptor

XXXII niedziela zwykła

 

 

 

Niedziela, 08 listopada 2015 roku, XXXII tydzień zwykły, Rok B, I

 

 

 

 

 

 

Drogie siostry, drodzy bracia!

 

Czy lubicie zwiedzać muzea? Ja lubię i to bardzo. Lubię chodzić samemu wzdłuż gablot z wyłożonymi eksponatami, czytać opisy i wybierać to, co mnie interesuje. Jednak wiem i wielokrotnie się o tym przekonałem, że takie zwiedzanie – samemu – jest niepełne, brakuje w nim czegoś, kogoś – przewodnika, który zna nie tylko to, co można zobaczyć oczami i przeczytać w formie zimnej, suchej, krótkiej informacji zapisanej na kartach przewodnika. Jego żywe słowo, komentarz, zarysowanie szerszego kontekstu historycznego, a nawet anegdota pozwala mi spojrzeć na postawiony przede mną przedmiot z zupełnie innej perspektywy, zobaczyć go w zupełnie innym świetle. Dzięki przewodnikowi jestem w stanie zobaczyć więcej. To kosztuje, zabiera więcej czasu, ale w konsekwencji się opłaca.

 

 

O takim przewodniku mówi dzisiejsza Ewangelia. Ewangelista ukazuje nam dwa obrazy. W pierwszym z nich Jezus mówi o tym, aby strzec się uczonych w Piśmie. Ich zachowanie, które jest pełne miłości własnej, egoizmu i zachłanności, nie jest czymś, co należy naśladować. W drugim obrazie – jakby dla kontrastu – Jezus pokazuje ubogą wdowę, której drobna ofiara znaczy wiele więcej niż ofiary bogaczy. Dwa małe pieniążki, zwane lepton, które były najmniej wartościowymi monetami w tamtych czasach, poruszają serce Jezusa i sprawiają, iż stawia on ową wdowę jako wzór do naśladowania.

 

Chciałbym abyśmy zastanowili się nad tym, kim są adresaci, do których Jezus kieruje swoje przesłanie zawarte w tych obrazach.

 

Pierwszy obraz, w którym wypowiada się On o uczonych w Piśmie, poprzedzają słowa: „Jezus nauczając, mówił do zgromadzonych”. Jeśli przeczytamy kilka wcześniejszych fragmentów w Ewangelii według świętego Marka, dowiemy się, iż opisane tutaj wydarzenie dzieje się w świątyni w Jerozolimie. Owymi zgromadzonymi byli mężczyźni i kobiety, pochodzący z narodu izraelskiego. Nie wiadomo jednak, czy byli to przyjaciele, wrogowie czy też Ci, którzy przy okazji pobytu w świątyni zatrzymali się na chwilę, aby posłuchać wędrownego kaznodziei.

 

Ludzie, którzy słuchali Jezusa, prawdopodobnie wiedzieli, o czym On mówi. Uczeni w Piśmie lubili powłóczyste szaty, oczekiwali pozdrowień na rynkach, pierwszych siedzeń w synagogach, zaszczytnych miejsc na ucztach, odwiedzali i objadali wdowy, odprawiali na pokaz długie modlitwy. Wszystkie te postawy były dostępne dla oczu i uszu Izraelitów. Każdy mógł to zaobserwować i wyrobić sobie swoje własne zdanie. Zachowanie uczonych w Piśmie nie było tajemnicą dla nikogo.

 

Drugi obraz, który widzimy w dzisiejszej Ewangelii, poprzedzony jest słowami: „Przywołał swoich uczniów”. Nie wszystkich zgromadzonych w świątyni, tylko tych, którzy byli z nim blisko, chodzili za nim, widzieli cuda, słuchali i starali się wypełniać jego słowa.

 

Jezus bacznie obserwował miejsce, w którym ludzie składali swoje ofiary, które przeznaczone były na utrzymanie świątyni. W jego czasach stało tam trzynaście lejkowatych koszy, do których wrzucano pieniądze. Ludzie podchodzili i odchodzili. Ludzi było dużo, a mimo to Jezus wśród nich wypatrzył wdowę, która wrzuciła do skarbony tylko dwa pieniążki. Rodzi się pytanie: jak tego dokonał? Przecież owa wdowa nie niosła tych pieniędzy dumnie w ręku, trąbiąc przed sobą, iż niesie dar. Nie było się czym chwalić. Raczej zrobiła to szybko. Nie chciała zwracać na siebie uwagi. Jezus jednak ją zobaczył. Zawołał swoich uczniów i pokazał im ją. Nie zadawał pytania, co widzą, nie kazał relacjonować, interpretować po swojemu. Zrobił to za nich: „Ona wrzuciła najwięcej, bo nie to, co jej zbywało, ale to, co miała na całe swoje utrzymanie”. Słowo „utrzymanie” oddane jest tutaj greckim słowem „bios”, które możemy tłumaczyć również jako „życie”. Ona oddała Bogu całe swoje życie. To widzi Jezus – tajemnicę, która jest zakryta przed oczami ludzi – i dzieli się nią ze swoimi uczniami. W ten sposób uczy ich, jak patrzeć na świat, tak jak On na niego patrzy.

 

Droga siostro, drogi bracie. A kim jesteś Ty? W której grupie znajdziesz siebie? Czy jesteś tylko jedną albo jednym ze zgromadzonych, którzy są w stanie zobaczyć wiele, ale tylko to, co jest zewnętrze i tak normalnie jest dostępne dla ludzkich oczu? Czy może jesteś w gronie Jego uczniów, którzy pozwalają, aby Jezus pokazał im świat widziany jego oczami, aby był ich przewodnikiem?

 

Abyś mógł zobaczyć więcej, potrzeba Twojej odpowiedzi na Jezusowe zaproszenie do bliskości z Nim. Musisz podejść do Jezusa, być z Nim. Musisz przestać patrzeć na świat swoimi, często pełnymi uprzedzeń oczami, a pozwolić żeby to Jezus nauczył Cię patrzeć po swojemu. Wtedy nawet w najdrobniejszej sprawie będziesz potrafił dostrzec wiele dobra. Szary świat będziesz widział w perspektywie Dobrej Nowiny – Ewangelii, która głosi, że Bóg jest Miłością i z Miłości do człowieka jest w stanie zrobić wszystko.

 

Żeby Jezus stał się Twoim przewodnikiem, siostro i bracie, potrzeba dwóch rzeczy. Po pierwsze – Twojej decyzji, że chcesz być przy Jezusie. Bóg wzywa dziś Ciebie, abyś podjął tę decyzję. Daj się poprowadzić przez  życie! Kochający Bóg pragnie pokazać Ci piękno świata, który stworzył z miłości do Ciebie, dlatego zesłał Ci przewodnika – swego Syna, aby zdarł On z Twoich oczu bielmo grzechu i abyś ujrzał świat Jego oczami.

 

Po drugie, potrzeba, abyś wiernie trwał przy Jezusie. Trwaj przy Nim na modlitwie. Wśród spraw, obowiązków, zagonienia, odpoczynku szukaj miejsca dla Boga. Najpiękniejszą zaś modlitwą jest Eucharystia. Tu za chwilę, na tym ołtarzu, dokona się wielki cud. Chleb zostanie przemieniony w Ciało, a wino w Krew Jezusa. Uczyń wszystko ze swojej strony, co jest możliwe, aby przystępować do tego stołu jak najczęściej. A jeśli w Twoim życiu pojawi się grzech, nieprawość, niewierność, to korzystaj z sakramentu pokuty i pojednania. Zawsze wracaj do miłosiernego Boga. Aby lepiej poznać Jezusa, czytaj Pismo święte. Jeśli chcesz widzieć to, co można dostrzec, patrząc na świat oczami Jezusa, potrzebujesz stałego z Nim zjednoczenia. Tylko wtedy stanie się On Twoim przewodnikiem.

 

 

Droga siostro, drogi bracie. Po muzeum można chodzić samemu. Dzięki temu jest szybciej. Można się zatrzymać tylko w tych miejscach, które mnie interesują i swoją wiedzę pozostawić na poziomie informacji z kartki. Jednak warto zainwestować swój czas i pozwolić się poprowadzić przewodnikowi. Jego żywe słowo pokaże nam to, co zakryte dla naszych oczu. Zobaczymy wtedy wszystko w innym świetle. A przecież my mamy najlepszego przewodnika po muzeum świata – Jezusa Chrystusa, naszego mistrza. Oddaj Mu swoje życie. Zostań Jego uczniem. Daj się poprowadzić. Amen.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Homilia napisana pod kierunkiem o. lic. Grzegorza Jaroszewskiego CSsR w ramach ćwiczeń homiletycznych
w Wyższym Seminarium Duchownym Redemptorystów w Tuchowie w roku akademickim 2015/2016

 

 

 

 

 

 

Student IV roku Wyższego Seminarium Duchownego Redemptorystów – Tuchów

Brat kleryk Krzysztof Wąsiewicz CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy