Słowo Redemptor

I niedziela Wielkiego Postu

 

 

 

Niedziela, 14 lutego 2016 roku, I tydzień Wielkiego Postu, Rok C, II

 

 

 

 

 

Każdy z nas może znaleźć w dzisiejszej Ewangelii konkretne wskazówki do dobrego, owocnego przeżycia okresu wielkopostnego, mającego przygotować nas do właściwego świętowania Wielkanocy.

 

 

Jezusa zachęca nas do takiego przeżycia Wielkiego Postu, jak byśmy sami wyszli dziś na pustynię. Na pustyni wiele spraw drugo- czy trzeciorzędnych przestaje mieć znaczenie. Człowiek skupia się przede wszystkim na tym, co najistotniejsze, co pomoże mu przeżyć. „Pustynia” to także synonim wewnętrznego wyciszenia, wsłuchania się w to, co pragnie powiedzieć nam Bóg. Wielki Post, który dopiero co rozpoczęliśmy, jest szansą, aby w naszym życiu oddać Bogu  przynależne Mu pierwsze miejsce, by przede wszystkim na Nim skupić naszą uwagę.

 

Nie znaczy to wcale, że mamy wyjechać na pustynię czy koniecznie odizolować się od ludzi i zarzucić na cały ten czas swoje codziennie obowiązki. Może jednak przy odrobinie dobrej woli uda się nam tak zaplanować swój czas i obowiązki, by uczestniczyć w wielkopostnych rekolekcjach w naszej parafii. Być może ktoś zdecyduje się poświęcić trzy, cztery dni swojego urlopu, aby spędzić je w ciszy, w jakimś domu rekolekcyjnym w ramach czasu skupienia czy rekolekcji zamkniętych. Dla kogoś innego przysłowiową „pustynią” będzie może czas dziesięciu, piętnastu minut, jaki każdego dnia w Wielkim Poście poświęci na czytanie Pisma Świętego, by w ten sposób tworzyć niejako obszar pustyni w swoim wnętrzu, w swoim sercu, w którym będzie mógł przemawiać do nas Bóg. Ktoś inny może zdecydować się na bardziej aktywną formę swojej osobistej duchowej pustyni, którą połączy z większym otwarciem się na ludzi potrzebujących pomocy, tych, którzy są często blisko nas i potrzebują naszych odwiedzin, pomocy, wsparcia, dobrego słowa. Wówczas taka forma „aktywnej” pustyni może okazać się dobrym sposobem wychodzenia z ciasnych ram własnego egoizmu, który dotychczas brał nad nami górę, odsuwając na boczny tor wyjście do drugiego człowieka.

 

Przykład walki duchowej, jaki pozostawił nam Chrystus, staczając zwycięskibój z kuszącym Go szatanem, to wzór dla każdego z nas – jak zwycięsko stawiać opór złemu, jak przezwyciężać pokusy, które tak często nas atakują, próbując na nowo dokonać wyłomu w naszej duszy, wyłom, poprzez który zły duch znowu będzie trzymał nas na uwięzi. Jezus daje nam trzy konkretne podpowiedzi, jak zwyciężać pokusy.

 

„Nie samym chlebem żyje człowiek”. Dobra materialne, choć tak ważne w życiu człowieka, nie są w stanie zaspokoić naszych największych pragnień. Chodzi o to, by starając się o chleb materialny w naszym życiu, nie zapomnieć o wielkiej potrzebie chleba duchowego, którym jest żywa relacja z Chrystusem, codzienna modlitwa, sakramenty święte – a pośród nich częsta i regularna Eucharystia oraz sakrament pokuty i pojednania (spowiedź św.). Warto podjąć choćby małą symboliczną formę jakiegoś konkretnego postu, wyrzeczenia. Znam osoby, które podejmowały post o chlebie i wodzie w konkretnym dniu tygodnia. Nie chodzi tu o wielkie umartwienie, które uderzałoby w dobry stan naszego zdrowia czy też było jedynie formę kuracji odchudzającej. Chodziłoby raczej o „poczucie smaku” odmówienia sobie czegoś – może właśnie pokarmu – zrezygnowanie np. z jednego tradycyjnego posiłku raz w tygodniu i zastąpienie go chlebem i wodą. Walka z pokusami to przecież m.in. umiejętność właściwego podejmowania decyzji. To wybieranie tego, co będzie służyło rozwojowi naszego życia duchowego, i rezygnowanie z tego, co może nam zaszkodzić, jawnie stojąc w opozycji do Jezusa i Jego Ewangelii.

 

„Panu Bogu samemu będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz”. Warto zapytać się na początku Wielkiego Postu, czy jest „ktoś” albo „coś” poza Bogiem, przed „kim”, przed „czym” biję pokłony jak przed swoim osobistym bożkiem, który tak naprawdę odbiera mi wolność i prawdziwe szczęście? Oddawanie pokłonu i codzienna służba Bogu, wypływa ze świadomości, że jestem ukochanym dzieckiem Boga Ojca, któremu pragnę ofiarować całego siebie i razem z Nim, z Jego błogosławieństwem przeżywać swoje obowiązki, zadania, odpoczynek, to, co radosne, i to, co nieraz przygnębiające w moim życiu. W ten sposób Jezus będzie mógł być obecny w centrum mojego działania, moich pragnień, wszelkiej aktywności, jaką na co dzień podejmuję. On sam będzie punktem wyjścia, drogą i punktem dojścia we wszystkim, co w życiu staram się czynić. Oto sposób służenia i oddawania pokłonu tylko samemu Bogu.

 

„Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego”. Mamy nieraz taką tendencję w naszym działaniu, która uzależnia bycie blisko Boga od spełnienia jakiejś zachcianki, marzenia, „pobożnej” – wydawałoby się na pierwszy rzut oka – prośby, bo wydaje się nam, że tak będzie lepiej. Nie wystawiać Boga na próbę, to przedstawiać Mu swoje i innych prośby, modlitwy – ale jednocześnie pozostawiając Mu do wyboru sposób działania i czas jaki On sam uzna za stosowny. To wszystko wiąże się z postawą zaufania wobec Boga. Do takiej postawy ufności zachęca nas św. Faustyna. Rok Miłosierdzia, który obecnie przeżywamy, to bardzo dobry czas, by w takiej postawie zaufania względem Boga się ćwiczyć, by nie wystawiać Go na próbę, ale powierzyć się Mu jak najlepszemu Ojcu, który zanim wysłucha naszych próśb, już wie, czego tak naprawdę potrzebujemy.

 

Walka z pokusami to hartowanie własnej duchowej kondycji. Ważna jest tu strategia, jaką podejmujemy. Czy starasz się walczyć wyłącznie w pojedynkę? Polegając jedynie na sobie, na własnych siłach – pewnie polegniesz, przegrasz, kolejny raz doświadczając własnego upadku. Jeśli będziesz działał zespołowo, tzn. będziesz współpracował z Jezusem, z Jego Matką Maryją, ze świętymi patronami, swoim aniołem stróżem – wówczas, czerpiąc łaskę od Boga, jesteś w stanie wygrać i wyjść umocniony, jak wojownik, który przezwyciężając swoje słabości, rośnie w siłę.

 

Kowal, znany w całej okolicy ze swej żarliwej wiary, którejś zimy mocno podupadł na zdrowiu. Niewierzący sąsiad często drwił z niego. – Co ci z twojej pobożności, skoro musisz chorować jak wszyscy grzesznicy. – Cóż – odparł kowal – ja także próbuję żelazo, zanim przekuję je w coś pożytecznego. Jeśli jakiś kawałek żelaza nie daje się hartować, wyrzucam go na złom. Myślę, że Bóg podobnie postępuje ze mną. Dlatego staram się z cierpliwością znosić różne przeciwności i pokusy, jednocześnie modląc się do Boga, by zrobił ze mną wszystko, co Mu się podoba oraz bym sam przez moje grzechy nie skazywał się na wyrzucenie na złom. Proszę Boga, by to On walczył w moim imieniu i by to On sam zwyciężał.

 

 

Scena kuszenia Jezusa na pustyni to obraz duchowej walki, od której nikt z nas nie jest wolny. Możemy ten bój stoczyć zwycięsko, jeśli naszą bliską relację z Jezusem uczynimy własną duchową tarczą, zbroją i mieczem. Bracie i siostro, wygrywaj, ponieważ „ku wolności wyswobodził Cię Chrystus!”.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów obenie student na podyplomowych
studiach z zakresu duchowości katolickiej na KUL-u – Kraków

o. Łukasz Listopad CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy