Adwentowe przyjście Chrystusa „Dalejże marny człowieku! Opuść na chwilę swoje zajęcia, uchyl się nieco od nawału swoich myśli. Odrzuć ciążące ci troski, odłóż pochłaniające cię prace. Zajmij się choć trochę Bogiem, spocznij w Nim przez chwilę. Wejdź do wnętrza swego serca, wyklucz wszystko, co nie jest Bogiem i co nie prowadzi do Niego. Zamknij wejście i szukaj Jego samego” – tak w homilii rozpoczynającej Adwent św. Anzelm zwracał się do wiernych kilka wieków temu. W zabieganym świecie trzeba współczesnemu człowiekowi zatrzymać się i pomyśleć.
Guido Cornetti, włoski pisarz, podał kiedyś wspaniałą definicję pokory, która na pierwszy rzut oka nie do końca łączy się z bohaterstwem, ale patrząc na całość, wszystko nabiera sensu. Powiedział: „Być pokornym to być bohaterem słabości”.
Dzisiejsze słowo Boże kieruje nasze myśli w stronę radości. Słyszymy, że Jezus rozradował się Duchu św. Czy my potrafimy mieć taką radość?
Św. Albert Wielki, filozof i mistyk, pisał: „Kto porzuca wszystko dla miłości Boga, wie, że zostawił niewiele w porównaniu z tym, co znalazł; ponieważ znajduje w Bogu tyle dóbr, że uważa całą resztę za nicość. Pozostawił rodziców i znajduje Pana; pozostawił dzieci, a znajduje wiele dzieci duchowych; pozostawił dobra materialne, a znajduje dobra duchowe; pozostawił ludzi, a znajduje anioły”. Te słowa są znakomitym opisem życia apostoła, którego święto dziś obchodzimy. Święty Andrzej Apostoł, bo o nim mowa, porzucił wszystko dla miłości Boga.
Benedykt XVI powiedział kiedyś takie słowa: Jedna jest skała, na której warto budować dom. Tą skałą jest Chrystus. „Jedna jest skała, na której warto oprzeć wszystko”.
Pewien teolog powiedział kiedyś takie słowa: „Wiara nie wypływa z cudu, lecz cud z wiary”. Dzisiejsza Ewangelia opowiada historię cudu, który dokonał się dzięki wielkiej wierze. Dwóch niewidomych odzyskało wzrok. Z racji swojej niepełnosprawności nie mogli nigdy widzieć Jezusa. Mogli jedynie wcześniej słyszeć to, co inni opowiadali o Jezusie. Mimo to, że nie widzą Jezusa, idą za Nim. Choć ich oczy są zamknięte, to ich pełne wiary serca są otwarte. Ich serca i ich wiara służą im za parę oczu. Wierzą, że Jezus może ich uzdrowić, a przez to zmienić ich życie.
Dzisiejsze słowo Boże wzywa nas do głoszenia Ewangelii. Jezus mówi: Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście, więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo (Mt 9, 37-38).
W centrum drugiej niedzieli Adwentu jest postać św. Jana Chrzciciela i jego nauka o Zbawicielu. Jan Chrzciciel naucza o konieczności nawrócenia (metanoia). Ludzie potrzebują nawrócenia, bo bliskie jest królestwo niebieskie. Nawrócenie trzeba zacząć od zmiany myślenia. Metanoia oznacza zmianę myślenia, sposobu wartościowania, przeżywania rzeczywistości. Nawrócenie stwarza okazję do wyzwolenia się ze swoich schematów myślenia, postrzegania, działania, do zmiany perspektywy przeżywania siebie i innych, do odkrycia nowych możliwości życia, do przebudowy sposobu swojej interakcji ze światem, z drugim człowiekiem, z Bogiem.
Słyszymy bowiem dzisiaj, u początku drugiego tygodnia Adwentu, historię podwójnego uzdrowienia. Oto Jezus nie tylko uzdrawia ciało paralityka, ale też odpuszcza jego grzechy. Ta historia pozwala nam postawić się w miejscu jednej z przedstawionych postaci: czy jestem paralitykiem, potrzebującym uzdrowienia, czy jestem jedną z osób, które z miłosierdzia przynoszą paralityka do Jezusa, a może jednym z faryzeuszów, znawców prawa, bądź też ludzi z tłumu, którzy tak bardzo się skupili na nauczaniu Mistrza, że nie zauważyli potrzebującego człowieka? A może jest tak, że jestem każdym po trochu, albo każdym z nich w różnych momentach życia? Warto się nad tym zastanowić.
Na pewno każdy z nas widział – czy to na żywo, czy też na zdjęciach lub filmach – stado owiec prowadzone albo doglądane przez pasterza. Pasterz zna swoje owce i wie, ile ich ma w stadzie. Każda owca jest dla niego cenna. Dzisiejsza przypowieść, w której słyszymy właśnie o pasterzu i owcach, jest piękna, choć może się wydawać nielogiczna. Jak to pasterz pozostawi całe stado na pastwę losu, idąc za jedną, która gdzieś się zgubiła? Tak naprawdę to rozsądne zachowanie. Duże stado poradzi sobie, gdy będzie trwać w grupie. Pojedyncza owca, gdy zaginie, jest w niebezpieczeństwie, w zagrożeniu.