Słowo Redemptor

Najświętszej Maryi Panny Nieustającej Pomocy

Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa

 

 

 

Piątek, 27 czerwca 2025 roku, XII tydzień zwykły, Rok C, I

 

 

 

Najświętszej Maryi Panny Nieustającej Pomocy
– święto w Zgromadzeniu Najświętszego Odkupiciela (Redemptoryści)

 

 

 

 

 

 

CZYTANIA

Pierwsze czytanie:

Iz 7, 10-14
Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel...

Psalm responsoryjny:

Ps 71 (70), 1-2. 3-4a. 5 i 12
Panie, mój Boże, pośpiesz mi z pomocą

Drugie czytanie:

Ap 12, 1.3-6a. 10ab
Wielki znak ukazał się na niebie...

Alleluja, Alleluja, Alleluja
Aklamacja przed Ewangelią: Łk 1, 28

Ewangelia:

J 19, 25-27
Oto Matka twoja...

 

 

 

 

Dziś stajemy wobec dwóch niezwykle poruszających tajemnic naszej wiary. Świętujemy Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, a zarazem wspominamy Matkę Bożą Nieustającej Pomocy. Te dwa święta splatają się ze sobą jak serce dziecka z matczyną dłonią – w jedno.

Najświętsze Serce Jezusa nie jest tylko symbolem. Jest żywym znakiem miłości Boga, który zstąpił do naszego świata, by dzielić z nami nasze radości i cierpienia. Każde uderzenie tego Serca to wezwanie: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście…” (Mt 11,28). To Serce kocha aż do końca – miłością wierną, cierpliwą, miłością, która nigdy się nie cofa. To Serce Jezusa biło z miłości ku każdemu człowiekowi. Serce, które w czasie ziemskiego życia Jezusa współczuło, wzruszało się, płakało, radowało i cierpiało. To Serce, które tak umiłowało świat, że pozwoliło się przebić na krzyżu z miłości.

A obok tego Serca stoi Ona – Matka, która wskazuje na Jezusa. Tu, obok Serca Syna, stoi Maryja – Matka Boża Nieustającej Pomocy. Czy może być piękniejszy obraz niż ten? Jezus, który kocha, i Matka, która pomaga. Serce, które przebacza, i ręka, która prowadzi do Syna.

 

W ikonie Matki Bożej Nieustającej Pomocy widzimy Jej zatroskane oblicze, spojrzenie, które przenika ludzkie serca. Trzyma Jezusa, który – choć jeszcze jest dzieckiem – już przeczuwa cierpienie. A gdy sandał spada z Jego nóżki, Maryja trzyma Go mocno – jak każdą duszę, która drży w lęku, bólu czy rozpaczy. Przy tym Ona nie zatrzymuje nas na sobie. Jej ręka wskazuje: „Zróbcie wszystko, cokolwiek On wam powie” (J 2,5). Maryja nie chce być celem – ale drogą do Jezusa. I tak czyni nieustannie, każdego dnia, w każdej modlitwie, w każdym słowie wypowiedzianym przed Jej obrazem.

 

Nie jest przypadkiem, że dziś te dwa święta przypadają tego samego dnia. Dlaczego? Bo Jezus pokazuje nam swoje Serce, a Maryja wskazuje, jak do Niego dojść. Nawet jeśli czujesz się niegodny – Serce Jezusa jest otwarte. Maryja jest obok. I razem mówią ci dziś: Wróć. Pozwól się kochać. Przyjmij przebaczenie. Nie lękaj się.

 

W jednym z polskich miast mieszkała starsza kobieta – pani Teresa. Miała dwóch synów. Starszy, Andrzej, był wierzący, spokojny, ułożony. Młodszy, Damian – był jej utrapieniem. Już jako nastolatek zaczął odchodzić od Kościoła. Później przestał się modlić, wyśmiewał wiarę, wdawał się w coraz ciemniejsze środowiska. Ostatecznie zerwał z rodziną. Przez lata nie dawał znaku życia. Nie odbierał telefonów, nie pisał. A matka – choć serce jej pękało – nigdy go nie przeklęła, nigdy się go nie wyrzekła.

Codziennie klękała w swoim pokoju przed obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy, który wisiał nad jej łóżkiem. I mówiła: Maryjo, Ty znasz serce matki. A ja wierzę, że Twoje Serce jeszcze bardziej boli, gdy Twoje dzieci się gubią. Weź mojego syna. Prowadź go do Jezusa. Póki żyję, będę prosić. Ale kiedy umrę – wtedy Ty się nim opiekuj.

Lata mijały. Choroba zaczęła zabierać pani Teresie siły. Gdy wiedziała, że zbliża się koniec, poprosiła o kapłana. Wyspowiadała się, przyjęła Komunię Świętą, sakrament namaszczenia chorych. I tuż przed śmiercią powiedziała do pielęgniarki: Powiedz mojemu synowi Damianowi, jeśli kiedykolwiek wróci, że go kocham i że czekam na niego u Jezusa. Kilka tygodni po jej pogrzebie Damian… wrócił.

Nie wiadomo dlaczego. Podobno miał sen. Śniło mu się, że stoi w pustym kościele. Sam. I nagle podchodzi do niego starsza kobieta w chuście, uśmiecha się i mówi: „Synu, chodź. Jezus czeka.” Kiedy się obudził, coś go przynaglało. Pojechał do domu rodzinnego. Tam dowiedział się o śmierci matki. Zobaczył jej pokój. I obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy, przed którym matka modliła się za niego całe życie.

Upadł na kolana. Płakał jak dziecko. Tego samego dnia poszedł do spowiedzi – po dwudziestu latach. Kapłan powiedział mu tylko: To nie przypadek. „Serce matki prowadzi do Serca Jezusa”.

Ta historia pokazuje, że serce matki nigdy nie przestaje kochać. Ale też, że miłość matki potrafi otworzyć serce dziecka na miłość Jezusa. Bo choć matka nie zbawia – to prowadzi do Zbawiciela.

 

I taka właśnie jest Matka Boża Nieustającej Pomocy. Ona zna każde poranione serce, każdą zagubioną duszę, każdego człowieka, który odszedł daleko. Ale nie rezygnuje. Ona modli się, prowadzi, kołacze. I w końcu – jak w tej historii – przyprowadza dziecko do Serca swojego Syna. Bo Serce Maryi zawsze prowadzi do Serca Jezusa.

Jeśli masz w rodzinie kogoś, kto się pogubił – nie trać nadziei. Jeśli sam odszedłeś – nie bój się wrócić. Bo Maryja ciągle wskazuje drogę do Jezusa, a Jezus nigdy nie zamyka swojego Serca.

Drodzy! Zawierzmy dziś nasze serca Najświętszemu Sercu Jezusa. Oddajmy się także pod opiekę Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Niech Ona uczy nas wrażliwości, a Jezus niech przemienia nasze serca. Bo wtedy naprawdę staniemy się ludźmi, którzy kochają tak, jak On nas umiłował. Amen.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Drukuj... 

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów, Parafia Matki Bożej Królowej Polski
(Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy) – Elbląg

o. Łukasz Baran CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy