Słowo Redemptor

Wtorek czwartego tygodnia Adwentu – 20 grudnia 2016 roku

 

 

 

Wtorek, 20 grudnia 2016 roku, IV tydzień Adwentu, Rok A, I

 

 

 

 

 

 

 

CZYTANIA

 

 

 

 

Od wydarzeń opisanych w Ewangelii w dniu wczorajszym mija pół roku. Dzisiejsza perykopa ukazuje nam znów archanioła Gabriela, który zostaje posłany na ziemię, ale tym razem nie jest to Jerozolima ani świątynia. Osoba, do której jest posłany, nie jest również związana ze świątynią. Zostaje posłany do miasta, którego istnienie długo było poddawane w wątpliwość, do Galilei, zamieszkałej w większości przez ludność nieizraelskiego pochodzenia. Zjawia się dziewczynie, legalnej już małżonce Józefa, chociaż ta jeszcze nie zamieszkała ze swym małżonkiem. Na imię jej Maryja (według wielu egzegetów, imię te można przetłumaczyć jako „umiłowana przez Jahwe”).

 

Następuje przywitanie i dialog, który zapowiada poczęcie i narodzenie Syna Bożego. Powitanie, pozdrowienie można przetłumaczyć także jako wezwanie brzmiące:

Raduj się! Raduj się, bo zostałaś obdarzona pełnią łaski!

To, co usłyszała Maryja, jest trudne do pojęcia, tak niezwykłe, że archanioł odwołuje się do wydarzenia, które można sprawdzić. Oto Jej krewna Elżbieta, mimo podeszłego wieku, mimo swojej bezpłodności, niedługo urodzi syna. Chociaż może trudno zestawiać te dwa przypadki, to oba fakty mówią o niezwykłej interwencji Boga, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych.

 

Czego uczy nas dzisiejszy fragment Ewangelii? Na pewno zaufania Panu Bogu. Maryja zgadza się na propozycję Boga, wypowiada: Amen! Chociaż tyle niewiadomych, nieprzewidzianych sytuacji przed Nią. Zaufała i z radością idzie naprzód. Do każdego z nas Bóg wychodzi z propozycją, z jakimś zadaniem. To wymaga od nas umiejętności słuchania i odczytywania znaków czasu. Wymaga rozglądnięcia się wokół siebie, przekroczenia swoich ograniczeń, lęków, przyzwyczajeń.

 

 

Adwent to czas, który ma mnie uwrażliwić na światło, które wschodzi na horyzoncie. Mam pozwolić jego promieniom oświetlić moje serce, rozjaśnić moją codzienność. To wymaga wysiłku, zaangażowania, poświęcenia czasu. Nie dokona się samo. Bóg i do mnie posyła swojego anioła, ale poprzez świąteczne zabieganie nie mam czasu na zatrzymanie się. Chyba trzeba byłoby powtórzyć powiedzenie:

Kto uważa się za chrześcijanina, bo chodzi do kościoła – myli się. Przecież kiedy jesteś w garażu, nie stajesz się autem.

Czy Chrystus narodzi się tylko w kościelnej szopce, czy w narodzi się przede wszystkim w tobie?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Przełożony Domu Zakonnego Redemptorystów w Truskawcu oraz Misjonarz pracujący
na Ukrainie – Truskawiec (Ukraina)

o. Krzysztof Szczygło CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy