Słowo Redemptor

Sobota czwartego tygodnia Adwentu – 24 grudnia 2016 roku–

 

 

 

Sobota, 24 grudnia 2016 roku, IV tydzień Adwentu, Rok A, I

 

 

 

 

 

 

CZYTANIA

 

 

 

W dzisiejszej Ewangelii słyszymy drugi hymn-proroctwo Zachariasza. Pierwszym był Magnificat, teraz mamy Benedictus. Hymn Zachariasza codziennie odmawiają w porannej modlitwie (jutrzni) księża i osoby konsekrowane, Magnificat w modlitwie wieczornej (nieszporach).

 

 

W hymnie tym przedstawiona zostaje przyszłość Jana Chrzciciela. Zostaje on nazwany prorokiem Najwyższego, pójdzie aby utorować Panu drogę. Wzmianka o odpuszczeniu grzechów jest aluzją do chrztu Janowego, gdzie ludzie wyznawać będą swoje grzechy i otrzymają obmycie nawrócenia. Jan przygotowuje lud, by mogło go nawiedzić „Wschodzące Słońce i zajaśnieć tym, którzy w mroku i cieniu śmierci mieszkają”. Gdy się wypełnił czas, zaczynają realizować się obietnice Boże. Proroctwa stają się rzeczywistością. To co słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, obietnica Boga dana Dawidowi: „wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem. Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki. Twój tron będzie utwierdzony na wieki”.

 

Przeżywamy dzisiaj ostatnie roraty, następna Msza św. będzie już mówiła o Narodzeniu Jezusa Chrystusa i związanymi z tym wydarzeniami. Czas adwentu, który obejmował cztery tygodnie był dla nas czasem w którym tak jak Izraelici mogliśmy poznać proroctwa, tęsknotę, nadzieje i przygotować się na przyjście Mesjasza. Czy nam się to udało? Był to dla nas czas wzrastania? Powstania ze słabości, grzechów? Nowym odkryciem Jego miłości? Czy skorzystałem z Sakramentu Pojednania?

 

Chcę jeszcze raz zacytować fragment z książki Petera Seewalda, Kiedy znów zacząłem myśleć o Bogu, ten fragment mówi o jego spowiedzi. Warto dodać, że przez prawie trzydzieści lat autor był zadeklarowanym ateistą. Pisze o spowiedzi jak człowiek, który dopiero odkrywa ten sakrament, ale czy nie podobnie podchodzą do niego osoby „korzystające” z tego sakramentu „od święta”? Tak opisuje swoją spowiedź wybitny publicysta, który pisał między innymi dla gazet: „Der Spiegel”, „Stern” i magazynu „Süddeutsche Zeitung”:

„Podczas jednego z pobytów w Rzymie zdecydowałem się na zupełnie drugorzędny – jak mi się wydawało – krok: poszedłem do spowiedzi. (…) Stanąłem w pewnej odległości od drewnianego urządzenia, czekając, aż skończy opowiadać swoją historię znajdująca się przede mną dziewczyna. Klęczała ona na stopniu półotwartego konfesjonału i wydawało się, że bez końca będzie mówić, potem słuchać, ale w pewnej chwili dało się zauważyć, jak po policzkach popłynęły jej strużki łez.

Scena ta nieprzyjemnie mnie poruszyła; odwróciłem wzrok ku stojącym z boku posagom i już chciałem ukradkiem się oddalić, ale w tym właśnie momencie spowiednik w kabinie ruchem dłoni zaprosił mnie do siebie. Widziałem tylko jego wyciągniętą rękę i poruszający się w górę i w dół palec. Nie było już ucieczki i poddałem się procedurze, którą uznałem w duchu za godna pożałowania. Powiedziałem co miałem powiedzieć, kapłan zadał mi kilka pytań, a na końcu – z szeleszczącym polskim akcentem – udzielił mi pewnej rady. Rada ta wydała się pochodzić jakby od autysty, z innego kręgu kulturowego, wręcz z innego świata – a jednak była celna niczym strzała, trafiająca w ledwo dostrzegalny środek malutkiej tarczy”.

 

 

Jak było by pięknie gdybyśmy w dniu jutrzejszym obudzili się przemienieni jak Ebenezer Scroog z opowiadania Karola Dickensa, Opowieść wigilijna (A Christmas Carol).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Przełożony Domu Zakonnego Redemptorystów w Truskawcu oraz Misjonarz pracujący na Ukrainie – Truskawiec (Ukraina)

o. Krzysztof Szczygło CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy