Słowo Redemptor

Czwartek drugiego tygodnia Adwentu

 

 

 

Czwartek, 14 grudnia 2017 roku, II tydzień Adwentu, Rok B, II

 

 

Wspomnienie św. Jana od Krzyża, prezbitera i doktora Kościoła
Dziś
wspomnienie św. Jana od Krzyża
mistyka, doktora Kościoła
Ekspert od nocy – św. Jan od Krzyża

 

 

 

 

 

 

 

 

CZYTANIA

 

 

 

 

Moja babcia, gdy tylko została nastolatką, z powodu trudnej sytuacji finansowej rodziny musiała udać się do pracy. Pracowała w aptece. Opowiadała, że dwa razy w miesiącu jeździła sama do oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów Lwowa, aby zaopatrzyć aptekę w potrzebne leki i produkty do ich przygotowania – nie bała się. Moja mama, mieszkając już w mieście, jeździła do swojej cioci, do podmiejskiej wioski po produkty spożywcze, wszak czasy były trudne – nie bała się. Moje rodzeństwo, jak i ja, chodziliśmy sami do szkoły, do kościoła, po zakupy – nie baliśmy się.

 

Dziś dzieci nie mogą same chodzić do szkoły, do kościoła – boją się, a w zasadzie bardziej my się o nie boimy. Na każdym rogu czai się zagrożenie. Pijani kierowcy, obłąkani pedofile, dilerzy narkotyków etc. Żyjemy w strachu i niepewności. Co gorsza, żadna chyba sfera naszego życia nie jest wolna od lęku. Wszystkie wydania wiadomości (bez różnicy na nadawcę) straszą nas wojnami, morderstwami, terroryzmem. Ekolodzy straszą dziurą ozonową, socjologowie przeludnieniem, ekonomiści bezrobociem albo krachem finansowym. Nawet beztroski okres wakacyjny stał się ostatnio synonimem wypadków komunikacyjnych, ataków terrorystycznych albo plajt biur podróży. Do tego nie sposób nie dostrzec zagrożenia politycznego – bo zawsze ci, którzy są u władzy, są źli, a następni jeszcze gorsi.

 

Żyjemy w permanentnym zagrożeniu i choć nie do nas należy osąd, czy zagrożenie to jest realne czy tylko sztucznie nakręcane, aby lepiej manipulować społeczeństwem, to nasuwa się pytanie o mój strach, niepokój osoby wierzącej związany z moim zbawieniem, z wypełnianiem na co dzień woli Boga w moim życiu. Czy to zagadnienie spędza mi sen z powiek?

 

 

Dziś w liturgii słowa słyszymy przepiękny zwrot, jaki kieruje Bóg do narodu wybranego. Pełne czułości i opieki zawołanie: Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu! Bóg zapewnia swój lud o swojej nieustannej opiece i wszechmocności. Nawet wodę jest w stanie wyprowadzić z gołej skały, a pustynię i step zamienić w zielony gaj oliwny. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Po raz kolejny Bóg potwierdza obietnice dotyczącą opieki nad tymi, których wybrał. Obietnicy, która do spełnienia potrzebuje tylko jednego – zaufania. Bóg zwraca się do swojego ludu z niezwykłą serdecznością, czułością jak ojciec do swojego malutkiego synka, którego w każdej chwili jest w stanie wziąć na ręce, przytulić i ochronić przed każdym złem, które może mu się przytrafić. Obraz ten bardzo wyraźnie pokazuje nam jeszcze inną prawdę. Największym zagrożeniem dla człowieka nie jest brak wody czy pożywienia, atak terrorystyczny czy wypadek samochodowy, ale brak Boga, brak nadziei i sensu swojego istnienia. Jeżeli w tym kontekście odczytamy ten fragment, to zobaczymy, że ten, który oddał swoje życie Bogu, nie ma się czego obawiać, bo nawet w chwili posuchy duchowej Bóg jest przy nim i cały czas jesteśmy dla niego robaczkiem i nieborakiem. Świadomość pełną właśnie tego faktu miał Jan Chrzciciel. Dlatego zachowywał się tak, jak się zachowywał, był bezkompromisowy, dosadny i bezpośredni. Wzywał do nawrócenia wszystkich, nawet faryzeuszy i samego króla Heroda, nie grała dla niego roli pozycja społeczna i wykonywany zawód – chrzcił jednakowo dostojników Izraela, pogan, celników i prostych Izraelitów. Jego bezkompromisowość kosztowała go więzienie i utratę życia, ale również słowa, jakie wypowiedział o nim Chrystus: Między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana Chrzciciela.

 

 

W nas te słowa mogą wzbudzać niepokój, bo przecież każdemu z nas wydaje się, że nie dorasta Janowi do pięt w radykalizmie i bezkompromisowości życia. Jezus mówi, że królestwo Boże zdobywają gwałtownicy – nie w sensie ludzie choleryczni, ale tacy, którzy potrafią dla niego zrobić wiele. Tacy, którzy nie boją się całego otaczającego świata, ale boją się raczej tego, że mogą utracić największy skarb – życie wieczne, i walczą o nie ze wszech miar. Nasza walka o życie wieczne nie toczy się na arenie międzynarodowej, gdzie rozważa się prawa człowieka do zabicia nienarodzonego, ani w dalekich lasach Amazonii, gdzie głoszona jest misja ad gentes, ale w zaciszu naszych domów, w miejscach naszej pracy, wśród rodziny, przyjaciół, znajomych, na imprezach, wyjazdach zakładowych etc. gdzie niejednokrotnie jako katolik muszę swoją postawą okazywać się bezkompromisowy i często swoją postawą wzywać do nawrócenia.

 

 

 

 

 

 

Drukuj...

Redemptorysta Prowincji Warszawskiej, obecnie duszpasterz w Parafii Ducha Świętego – Szczecinek

o. Wacław Zyskowski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy