Słowo Redemptor

Sobota drugiego tygodnia Wielkiego Postu

 

 

 

Sobota, 23 marca 2019 roku, II tydzień Wielkiego Postu, Rok C, I

 

 

 

 

 

 

CZYTANIA

 

 

 

Jestem młody, jestem nikim – będę nikim.
Na gościńcach zdarłem buty i kapotę.
Nie obchodzi mnie, co będzie ze mną potem,
Tylko chciałbym gdzieś odpocząć od paniki,

 

Ludzie, których widzę – stoją do mnie tyłem:
Nawet pies znajomy na mój widok szczeka...
Sam się z życia nader sprawnie obrobiłem,
Więc chyłkiem powracam do domu o zmroku

 

 

Któryż Bóg podobny Tobie, który oddalasz nieprawość,
odpuszczasz występek
(por. Mi 7, 18).

 

 

Zachwyt proroka nad wielkością Boga jest jak najbardziej zrozumiały. Gdy myślimy o wizji pogańskich bóstw, pełnych mściwości, zawiści, zła rozmaitego – to Bóg Izraela jest zupełnie inny. Nie tylko jest Panem świata, ale przede wszystkim upodobał sobie miłosierdzie. Ten przymiot Boga mimo wszystko długo pozostawał jakby nieodkryty, jakby celowo pomijany. Eksponowano raczej Bożą surowość i sprawiedliwość. Oczywiście jedno drugiego nie wyklucza, ale ważne jest rozłożenie akcentów.

 

Odczytaliśmy przypowieść o synu marnotrawnym. Dziś zgodnie z duchem mody, by zła, grzechu i głupoty wyraźnie nie nazwać, chętniej nazywa się przypowieścią o miłosiernym Ojcu. Znamy ją doskonale. Być może nawet wyłączamy się ze słuchania, bo to wszystko już wiemy. Zresztą napisano tyle komentarzy, tyle kazań na ten temat wygłoszono, podobnie jak i na temat Bożego miłosierdzia.

 

Do tego stopnia zawładnęła nami ta myśl o miłosierdziu, że w cień zeszła sprawiedliwość Boża, a nierzadko nawet i wina człowieka. Jakoby Bóg w ogóle nie patrzył na to, co człowiek robi, ale od razu, hurtem, nawet bez wyznawania przebacza wszystkie świństwa, jakich się człowiek dopuści.

 

Myślę, że warto zwrócić uwagę przy okazji tej przypowieści na coś,
co umyka czasem nawet nam w osobistym rozliczaniu się przed Bogiem.

 

Można powiedzieć, że istnieją grzechy słabej woli i grzechy złej woli – tak to nazwijmy. Tu, w przypadku syna marnotrawnego, nie mamy wątpliwości. Głupie pragnienie niezależności prowadzi go do grzechu bardzo poważnego. Odejście od ojca, poprzedzone jeszcze bezczelnym żądaniem majątku jest bez wątpienia grzechem złej woli.

 

Być może i my możemy odnaleźć się w tym marnotrawnym synu. Gdy z pełną świadomością i pełną wolnością występujemy przeciwko Bogu, gdy w poważnych sprawach słuchamy bardziej ludzi niż Boga, to dopuszczamy się grzechu śmiertelnego, który w zwyczajnych warunkach może być odpuszczony tylko w sakramencie pokuty.

 

Jednak chyba częściej odnajdujemy się w tym, co wyznaje św. Paweł w Liście do Rzymian:

Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę… Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę (Rz 7, 15.19).

 

Wydaje się, że wolno tu mówić, iż popełniamy grzechy słabości. Ocena moralna co do wielkości, ciężaru winy, jest może trudniejsza, ale i większa ufność. Skoro miłosierny ojciec przebaczył grzechy złej woli marnotrawnemu synowi, to tym bardziej nasz Ojciec przebacza nam, gdy wracamy po odejściach spowodowanych naszą ludzką słabą wolą.

 

Czas Wielkiego Postu to dla wielu okazja, by powrócić – przynajmniej raz w roku – i wyznać, że słabo spisujemy się jako Boże dzieci. Jest to na pewno dobry czas, by zamyślić się, gdzieś tam w tych obcych krainach, jak dobrze nam było i bezpiecznie, i syto w ojcowskim domu. Może zatem nie warto się długo zastanawiać i panikować, co to będzie, jak uklęknę przy konfesjonale, gdy będę musiał swoją małość Bogu wyspowiadać. Niech ważniejszą będzie świadomość – Ojciec czeka.

 

 

Pozwoliłem sobie na początku skorzystać z wiersza, piosenki Jacka Kaczmarskiego zatytułowanej właśnie „Syn marnotrawny”. Sam autor błąkał się po świecie, wciąż czegoś szukając. Mimo że nie był ochrzczony, potrafił umieścić w swej twórczości mnóstwo odniesień biblijnych czy, szerzej, religijnych. Przed śmiercią dostąpił łaski chrztu. Pasuje tu ostatnia zwrotka tej piosenki:

 

Jakaś ciepła mnie otacza cisza wokół,
Padam z nóg i czuję ręce na ramionach,
Do nóg czyichś schylam głowę, jak pod topór.
Moje stopy poranione świecą w mroku,
Lecz panika – nie wiem skąd wiem
 – jest już dla mnie skończona...

(Syn marnotrawny… – słowa i muzyka: Jacek Kaczmarski)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Drukuj...

Duszpasterz w Parafii św. Józefa i Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy
w Toruniu (Toruń – Bielany)

o. Marian Krakowski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy