Słowo Redemptor

Poniedziałek drugiego tygodnia Adwentu

 

 

 

Poniedziałek, 10 grudnia 2018 roku, I tydzień Adwentu, Rok C, I

 

 

 

 

CZYTANIA

 

 

 

 

 

Niezwykłe jest działanie Jezusa. Mistrz z Nazaretu nie tylko uzdrawia paralityka, ale przede wszystkim odpuszcza mu grzechu. Nic więc dziwnego, że działanie Jezusa wzbudza wśród świadków cudu różne reakcje – od podziwu po zgorszenie. Przeciwnicy Jezusa są jeszcze w stanie zaakceptować fakt, że Jezus uzdrawia, ale odpuszczenia grzechów nie są w stanie zrozumieć. Ich myślenie jest dalekie od miłosierdzia i ludzkiego współczucia.

 

 

W takich realiach ludzkiej biedy, braku empatii, przychodzi Jezusowi objawiać swoją misję. Jezus w swoim działaniu patrzy na człowieka całościowo. Nam mogłoby się wydawać, że aby uzdrowić paralityka, wystarczy przywrócić mu władzę w nogach, aby mógł normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Jezus widzi to inaczej. Aby uzdrowić całkowicie człowieka, najpierw trzeba uzdrowić jego duszę. Stąd ta kolejność, którą czyni Jezus. Mistrz z Nazaretu nie przyszedł na świat, aby być tyko cudownym „uzdrowicielem”, ale Jego misją jest być przede wszystkim „lekarzem dusz”.

 

Uzdrowienie duszy, czyli uwolnienie od grzechów, jest największym z cudów, jakiego Jezus dokonuje. Jest wiele chorób, które niszczą człowieka, ale grzech stanowi „najgorszy wirus”. Rozprzestrzeniając się w naszej duszy, prowadzi nas nie tyle do śmierci fizycznej, ale do zamierania w nas miłości do Boga i innych ludzi. Objawami zewnętrznymi tej choroby są m.in. zazdrość, egoizm, nienawiść, zakłamanie. Tylko Jezus ma moc, aby z tej choroby duszy człowieka wyleczyć. Jezus tego uzdrowienia dokonał wobec paralityka, ale dokonuje go także od dwóch tysięcy lat, kiedy człowiek skruszony wyznaje w sakramencie spowiedzi swoje grzechy, czyli chorobę swej duszy.

 

Jak wielka jest to łaska, opowiada świadectwo angielskiego pisarza Gilberta Chestertona, który jako dorosły człowiek nawrócił się na katolicyzm. W swojej autobiografii napisał takie słowa:

„Gdy ludzie pytają mnie, dlaczego przeszedłem do Kościoła Katolickiego, pierwsza istotna odpowiedź to: by uwolnić się od mych grzechów. Nie istnieje bowiem żadna inna religia, która mogłaby zgodnie z prawdą twierdzić, że uwalnia ludzi od grzechu”.

Nie istnieje inna religia, która mogłaby uwolnić ludzi z grzechu. Tylko Jezus ma taką moc. On jest lekarzem, który nie tylko uzdrawia ciało człowieka, ale leczy jego duszę ze śmiertelnej choroby, jaką jest grzech.

 

 

W dzisiejszej Ewangelii uwagę zwraca także determinacja tych, którzy podjęli ogromny wysiłek, aby ten chory człowiek mógł zostać zauważony przez Jezusa. Nie wiemy, kim byli. Być może byli krewnymi lub przyjaciółmi paralityka. Jednak to, czego dowiadujemy się o nich, czerpiemy z opisu ich zachowania. Nie mogąc z powodu tłumu dotrzeć bezpośrednio do Jezusa, w pomysłowy sposób przetransportowali chorego. Dzięki temu paralityk mógł spotkać się z Synem Bożym. Ich działanie było nie tylko kreatywne, ale przede wszystkim było świadectwem ich żywej wiary w to, że Jezus ma moc uzdrowić chorego.

 

Czy my mamy taką wiarę, jaką mieli przyjaciele paralityka? Czy wierzymy w to, że Jezus może uzdrowić naszych chorych? I to nie tylko tych chorych fizycznie, ale także chorych uwikłanych w złe życie czy nałogi? Działanie tych, którzy przynieśli do Jezusa człowieka sparaliżowanego, pokazuje nam, że aby pomóc w uzdrowieniu duszy, trzeba podjąć działanie i trud. Niekiedy jest to ogromny wysiłek, ale zawsze jest to wysiłek, który warto podjąć.

 

Dobrze tę prawdę opisuje historia Służebnicy Bożej Elżbiety Leseur. Była ona żoną Feliksa, który był nie tylko ateistą, ale także osobą atakującą na różne sposoby Kościół. Elżbieta bardzo kochała swojego męża i jej wielkim pragnieniem było, aby mąż się nawrócił. Kiedy zmarła, w ręce jej męża trafił jej dziennik. Mąż odczytał w nim następujące słowa:

„Poprosiłam Boga, aby zesłał na mnie cierpienia, aby odkupić twoją duszę. W dniu, w którym umrę, cena zostanie zapłacona”.

Feliks po tych słowach zmienił swoje życie – poszedł do spowiedzi, nawrócił się. Po jakimś czasie wstąpił nawet do zakonu dominikanów. Umarł w opinii świętości. Trud żony nie poszedł na marne. Mąż został uzdrowiony z duchowego paraliżu.

 

 

Rozpoczynamy kolejny tydzień Adwentu. Może mamy wśród nas ludzi, którzy potrzebują uzdrowienia, którzy dawno temu nie byli u spowiedzi. Może wokół nas widzimy paralityków – ludzi sparaliżowanych swoim grzechem, nienawiścią, egoizmem. Spróbujmy ich przyprowadzić do Jezusa. Nie ma takiej sytuacji, która mogłaby nas ograniczać. Prośmy o siły w przyprowadzaniu do Jezusa tych, którzy są doświadczeni i sparaliżowani złem. Cieszmy się z tymi, którzy doświadczają uzdrowienia ze swoich grzechów. Bądźmy tymi, którzy przez świadectwo życia, dobre uczynki i wiarę przynoszą do Boga ludzi sparaliżowanych grzechem. Amen.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Drukuj...

Duszpasterz w Parafii św. Józefa i Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy
w Toruniu (Toruń – Bielany)

o. Łukasz Baran CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy