Słowo Redemptor

Wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych – druga Msza

 

 

 

Czwartek, 02 listopada 2023 roku, XXX tydzień zwykły, Rok A, I

 

 

 

 

CZYTANIA

 

 

 

 

W roku 1997 Szymon Mucha skomponował jedną z najmłodszych polskich kolęd – Kolędę dla nieobecnych”, bo tak została zatytułowana:

A nadzieja znów wstąpi w nas.
Nieobecnych pojawią się cienie.
Uwierzymy kolejny raz,
W jeszcze jedno Boże Narodzenie.
I choć przygasł świąteczny gwar,
Bo zabrakło znów czyjegoś głosu,
Przyjdź tu do nas i z nami trwaj,
Wbrew tak zwanej ironii losu.

Daj nam wiarę, że to ma sens.
Że nie trzeba żałować przyjaciół.
Że gdziekolwiek są – dobrze im jest,
Bo są z nami choć w innej postaci.
I przekonaj, że tak ma być,
Że po głosach tych wciąż drży powietrze.
Że odeszli po to by żyć,
I tym razem będą żyć wiecznie

Przyjdź na świat, by wyrównać rachunki strat,
Żeby zająć wśród nas puste miejsce przy stole.
Jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas,
I zapomnieć, że są puste miejsca przy stole.

 

 

Od wczoraj nasze uczucia skupiają się wokół naszych drogich zmarłych. Ich odejście pozostawiło żal, smutek i pustkę. Brak nam naszych najbliższych: rodziców, rodzeństwa, krewnych i przyjaciół. Bywają chwile, kiedy tak bardzo nam ich brakuje, kiedy tęsknimy za ich obecnością, uściskiem, dźwiękiem ich głosu. Nieraz oddalibyśmy prawie wszystko, żeby niektórych z nich na powrót przywrócić do życia.

 

 

W Ewangelii, którą czytamy podczas tej Mszy Świętej, słyszymy o Marii, która z wyrzutem mówi do Jezusa: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł! (J 11, 32) Ile bólu czuć w tej wypowiedzi, ile w niej takiego ludzkiego żalu, który jest nie do zniesienia. Ludzie dla Łazarza zrobili dosłownie wszystko, co było w ich mocy. Pielęgnowali go i byli przy nim w trakcie choroby, w końcu wyprawili mu pogrzeb, a w cztery dni po tym wydarzeniu wciąż składają kondolencje, współczują jego siostrom, które przeżywają utratę bliskiej osoby. Tak więc ludzie dla Łazarza zrobili wszystko, co było w ich mocy… A Jezus dla tylu innych miał czas, a dla swoich wiernych przyjaciół, u których przecież tyle razy bywał w gościnie, z którymi tyle rozmawiał, żartował, u których tak często bywał…? Jezus zwlekał z przybyciem, mimo że Maria i Marta wezwały Go, gdy ich brat jeszcze żył. Maria czekała, wyglądała Go, miała nadzieję, że przybędzie może w ostatnim momencie i cudownie uzdrowi, uratuje jej brata, tak jak wielu innych, a On spóźnia się i to celowo – przychodzi wtedy, gdy z ludzkiej perspektywy jest już za późno, gdy z naszego punktu widzenia już nic więcej zrobić nie można.

 

Śmierć Łazarza, brata Marty i Marii, przyjaciela Jezusa, powoduje żal i niezrozumienie, jakie rodzi się w sercu Marii. Wyrzut, który formułuje: Panie, gdybyś tu był… mój brat by nie umarł (J 11, 32) – i możemy sobie wyobrazić dalszą część tej wypowiedzi – ale Ciebie tu nie było…, więc umarł.

 

Jak często jako duszpasterze słyszymy, że gdyby Bóg rzeczywiście był, to to czy tamto – na pewno by się nie wydarzyło, no bo przecież, On by na to nie pozwolił…

 

Pewien człowiek przyszedł ostrzyc włosy do fryzjera, który znał go od wielu lat. Obaj mężczyźni znali się dość dobrze. Stąd też fryzjer, wykonując swoje czynności, pozwolił sobie na postawienie swemu klientowi takiego pytania:

Czy wierzy Pan w Boga? Mężczyzna odparł spokojnie: tak, wierzę. A ja nie wierzę – mówi fryzjer. Czy nie uważa pan – zaczął powoli – że Boga nie ma? Jak to nie ma? Zapytał zdziwiony klient. No bo, gdyby był – kontynuuje już pewniejszym głosem fryzjer, to by nie było tyle zła na świecie: niewinne dzieci nie umierałyby z głodu, nie byłyby krzywdzone przez dorosłych, nie musiałyby ciężko pracować, nie byłoby ani złodziei, ani wyzysku, w ogóle, wie pan, nie byłoby ani chorób, ani przemocy, ani nawet przestępstw, a skoro to wszystko jest, to Boga nie ma – nie może Go być.

Zmieszany i zaskoczony klient nie wiedział, co ma powiedzieć, chciał wprawdzie z całego serca bronić Pana Boga, Jego istnienia i własnych przekonań – lecz nie potrafił. Przy całym swym wysiłku nie umiał odnaleźć choćby jednego trafnego argumentu, więc się nie odezwał. Zresztą, co by można było rzec na tak mocne zarzuty.

Fryzjer, widząc, że klient nie reaguje na zaczepkę, również zamilkł i w milczeniu dokończył swoją pracę. Klient zakładu fryzjerskiego uiścił należność, podziękował fryzjerowi, pożegnał się z nim i opuścił jego lokal.

Idąc do domu spostrzegł młodego człowiek niechlujnie ubranego, z brodą w nieładzie i długimi nieumytymi, nieuczesanymi włosami.  Natychmiast zawrócił do zakładu fryzjerskiego, otwarł gwałtownie drzwi, pewnie przekraczając próg pomieszczenia, wkroczył do środka i zakrzyknął: Nie wierzę, że fryzjerzy istnieją! Co to znaczy? Zapytał zaintrygowany fryzjer. Jak to pan nie wierzy, że fryzjerzy istnieją? Ja jestem fryzjerem, a i pan co jakiś czas przychodzi do mnie strzyc swoje włosy. Na co mężczyzna w odpowiedzi rzekł: A ja nie wierzę i już! Bo gdyby fryzjerzy rzeczywiście istnieli, to po ulicach nie chodziliby ludzie nieogoleni, nieostrzyżeni, których włosy są w jakimkolwiek nieładzie. Ale to nie jest kwestia istnienia czy nie istnienia fryzjera, to kwestia ludzkiej woli, każdy przecież ma prawo wyboru, jakie włosy chce nosić. No właśnie – potwierdził klient – dokładnie tak samo jest z Panem Bogiem. Problem istnienia zła w większości uzależniony jest od ludzkiej woli i ludzkich wyborów, złych lub dobrych.

 

Posłuchajmy słów pełnych wzruszenia, jakie Maria skierowała do Jezusa: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł! (J 11, 32). Przypatrzmy się jej zapłakanej twarzy. Wsłuchajmy się w jej szloch. Ona z prostotą, szczerością i otwartością mówi Jezusowi o swojej ufności do Niego. Jezus pozwala odejść swemu przyjacielowi i cierpi z tego powodu. Jezus wzrusza się i rozrzewnia, patrząc na ból i łzy szlochających kobiet. Zmierza pełen smutku do grobu przyjaciela Łazarza i płacze nad jego grobem.

 

W tym właśnie momencie trzeba uświadomić sobie prawdę, że Jezus widzi każde nasze cierpienie. Jezus wzrusza się na widok bólu, płacze, kiedy widzi zagubienie i bezradność. Czy w chwilach cierpienia potrafię mówić do Boga przez modlitwę o moich uczuciach? O bólu, który przeżywam i o wewnętrznych buntach, których doświadczam? Bóg chce cię wysłuchać, pocieszyć utulić twój ból i wypełnić stratę oraz zapewnić cię o tym, że życie człowieka choć się zmienia, to jednak się nie kończy. Wszyscy nasi bliscy zmarli żyją u Boga, w niebieskim Jeruzalem.

 

 

Wierzymy w świętych obcowanie. Wierzymy, że oni żyją, choć ich nie widzimy. Ci, który są już zbawieni, są szczęśliwi na wieki, gdyż wpatrują się w oblicze Boga. Niech odpoczywają w pokoju wiecznym, a Chrystus Pan, niech On sam będzie ich nagrodą, radością i szczęściem. Polecajmy miłosierdziu Bożemu szczególnie tych, którzy znajdują się w czyśćcu i jeszcze oczekują na oglądanie Boga twarzą w twarz.

 

 

 

 

 

 

 

 

Kazania-homilie: Wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych druga Msza

o. Grzegorz Jaroszewski CSsR  (środa, 02 listopada 2011 roku, Rok A, I)

o. Piotr Andrukiewicz CSsR  (sobota, 02 listopada 2013 roku, Rok C, I)

o. Marian Krakowski CSsR  (niedziela, 02 listopada 2014 roku, Rok A, IIXXXI niedziela zwykła)

o. Andrzej Makowski CSsR  (poniedziałek, 02 listopada 2015 roku, Rok B, I)

o. Sylwester Cabała CSsR  (środa, 02 listopada 2016 roku, Rok C, II)

o. Arkadiusz Buszka CSsR  (czwartek, 02 listopada 2017 roku, Rok A, I)

o. Łukasz Baran CSsR  (piątek, 02 listopda 2018 roku, Rok B, II)

o. Stanisław Janiga CSsR  (sobota, 02 listopada 2019 roku, Rok C, I)

o. Edmund Kowalski CSsR  (poniedziałek, 02 listopada 2020 roku, Rok A, II)

o. Janusz Serafin CSsR  (wtorek, 02 listopada 2021 roku, Rok B, I)

o. Jacek Zdrzałek CSsR  (środa, 02 listopada 2022 roku, Rok C, II)

o. Stanisław Paprocki CSsR  (czwartek, 02 listopada 2023 roku, Rok A, I)

 

 

 

 

 

 

Drukuj... 

Redemptorysta Prowincji Warszawskiej, student teologii biblijnej na Katolickim Uniwersytecie
Lubelskim Jana Pawła II – Lublin

o. Stanisław Paprocki CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy