Słowo Redemptor

Sobota trzeciego tygodnia Wielkiego Postu

 

 

 

Sobota, 21 marca 2020 roku, III tydzień Wielkiego Postu, Rok A, II

 

 

 

 

 

 

CZYTANIA

 

 

 

Lubimy porównywać się z innymi ludźmi. Kto więcej zarabia pieniędzy, kto ma lepsze wykształcenie, kto jest mądrzejszy, kto ma większą inteligencję, kto jest bardziej pobożny… Taka postawa jest bardzo niebezpieczna, ponieważ zazwyczaj wpadamy w pychę, wywyższamy się nad innych i zaczynamy innymi gardzić. Życie człowieka, który porównuje się z innymi, staje się nieustanną rywalizacją, prześciganiem się, sportowymi zawodami, kto jest szybszy, mocniejszy, piękniejszy…

 

Również i nam może się przytrafić z powodów religijnych patrzeć z pogardą na innych ludzi, bo uważamy, że jesteśmy bliżej Boga, czujemy się lepsi, sprawiedliwsi, pobożniejsi. To bardzo niebezpieczna iluzja duchowa, do której Jezus nawiązuje w przypowieści o faryzeuszu i celniku. Modlitwa faryzeusza jest gestem samouwielbienia. „Patrzcie, jaki ja jestem mądry, pobożny, wspaniały, wielki…” – zdaje się mówić faryzeusz. Nie przychodzi do świątyni, aby adorować Boga, lecz po to, by wobec Boga adorować siebie, własne życie. Odnosimy wrażenie, że tylko po to przestrzega on wszystkich przykazań, aby móc się porównywać z innymi.

 

 

Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni – dziękczynienie faryzeusza wypływa z porównywania się z innymi. Nie patrzy w serce Boga, patrzy na swoje czyny i na zasługach opiera swoją wartość. Fizycznie jest blisko Boga, przystępuje do Boga ze śmiałością, ale sercem jest daleko. Pozorne jest jego uporządkowanie przejawiające się w zewnętrznej poprawności. Tak naprawdę jego serce jest niespokojne, niepewne, ciągle szukające potwierdzenia. Faryzeusza nie interesuje poznanie Boga, ale badanie poziomu własnej doskonałości i czerpanie satysfakcji z tego, że nie jest taki jak inni. Owszem nie jest taki jak inni, ale nie jest też sobą, nie odkrył swojej prawdziwej tożsamości, nie przeżył spotkania z miłością. Wciąż tkwi w przekonaniu, że na miłość trzeba zasłużyć. Wylicza przed Bogiem swoje czyny, swoje zasługi i nie pozwala napełnić serca. Cieszy się, że nie jest „tym gorszym” i nie przeczuwa, że Bóg właśnie w „tym gorszym” ma upodobanie.

 

Można być bardzo poprawnym, a mimo to być daleko od Boga. Można do końca życia postępować poprawnie, zgodnie z zasadami, zgodnie z prawem i nie poznać Boga żywego, nie doświadczyć spotkania, nie przeżyć przygody z miłością, która nie jest wypracowana, ale ofiarowana.

 

Faryzeusz niczego nie potrzebuje, a więc niczego nie otrzymuje. Bóg jest dla niego obiektem kultu, ale nie jest Osobą, nie jest Partnerem. Faryzeusz nie otwiera serca, więc nie doświadcza dotyku, ciepła, czułości serca Boga. Gardzi przy tym celnikiem.

 

A celnik, wie dobrze, kim jest, i z sercem skruszonym prosi o miłosierdzie, które staje się jego udziałem. Celnik nie widział w sobie dobrych uczynków, ale też nie przyglądał się innym po to, by się z nimi porównywać. Celnik stał z daleka. Celnik nie ukrywał tego przed sobą i innymi, a nade wszystko przed Bogiem, że jest jeszcze daleko od Niego.

 

Ludzie mają podzielone serca. Każdy z nas jest celnikiem, ale nie każdy się na to zgadza. Ci, którzy się nie zgadzają na swoje wewnętrzne oddalenie od Boga, na zewnątrz starają się o jak największą doskonałość. Im nędzniejszą prawdę w sobie ukrywamy, tym ważniejsi chcemy być przed ludźmi i tym większą mamy skłonność do demaskowania w innych tego, co ukrywamy w sobie.

 

Celnik przychodzi jak biedak, jako ten, który Boga potrzebuje. Stał z daleka, a więc zaklasyfikował siebie do „tych gorszych”. Nie miał zasług jak faryzeusz. Nie był poprawny jak tamten. Nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu. Jego postawa wskazuje na odniesienie do Osoby. On nie tyle przyszedł oddać hołd Bogu czy wypełnić religijny obowiązek, ile spotkać się z Osobą. Boże, miej litość dla mnie, grzesznika – prosił. Prosił o dotknięcie miłością, troskliwością, opieką. Prosił o miłość. Uznał, że to on właśnie potrzebuje miłosierdzia, nie inni, nie ci „gorsi”, ale on. Nie porównywał się z innymi, nie czyhał tym samym na błędy innych. Swoją tożsamość opierał na miłości Boga. Nie musiał się z nikim porównywać, nie musiał szukać zasług, aby odnaleźć swoją wartość. Nie oglądał się na innych. Patrzył w serce Boga.

 

Wpatrywanie się w serce Boga jest przyjmowaniem Jego miłości. Celnik zrozumiał, że nie warto swojej wartości poszukiwać w akceptacji ze strony innych. Oparł swoją tożsamość na miłości Boga. I odszedł do domu usprawiedliwiony.

 

Matka Teresa z Kalkuty mówiła:

„Jeśli jesteście pokorni, nic nie zmąci waszego spokoju: ani pochwała, ani pogarda, ponieważ będziecie wiedzieć, kim jesteście”.

 

 

Eucharystia uczy nas postawy pokory. Oto sam Jezus wydaje się pokornie jako bezbronny chleb życia. Eucharystia, w której uczestniczymy, uzdrawia nasze serca z wszelkiej naleciałości pychy, chorego porównywania się z innymi. Prośmy dobrego Boga, abyśmy w Wielkim Poście pielęgnowali prawdziwą pokorę serca.

 

 

 

 

Rozważania (kazania-homilie): Sobota trzeciego tygodnia Wielkiego Postu

o. Jan Chaim CSsR   (17 marca 2012 rok)

o. Kazimierz Fryzeł CSsR   (09 marca 2013 rok)

o. Piotr Andrukiewicz CSsR   (29 marca 2014 roku)

o. Sylwester Cabał CSsR   (14 marca 2015 roku)

o. Edmund Kowalski CSsR   (05 marca 2016 roku)

o. Tomasz Mular CSsR   (25 marca 2017 roku – Uroczystość Zwiastowania Pańskiego)

o. Andrzej Makowski CSsR   (10 marca 2018 roku)

o. Arkadiusz Buszka CSsR   (30 marca 2019 roku)

 

 

 

 

 

 

Drukuj...

Kapelan Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach Sp. z o.o. – Gliwice

o. Mariusz Więckiewicz CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy