Piotr Apostoł zna słowa Jezusowe o przebaczeniu win bliźniemu, wie że postawa przebaczenia jest obowiązkiem wynikającym z wiary. Ma jednak wątpliwości, ile razy powinien to uczynić. Wczuwając się w ducha Jezusa, chyba chce zaskoczyć Go pytaniem: „Czy aż siedem razy”. To przecież dużo razy, gdy wielu uważa, że jeden raz wystarczy. Zaś: „Oko za oko, ząb za ząb” jest powszechnym prawem krwi i honoru, jest nakazem uzasadnionego prawem odwetu.
Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry? Przedziwna jest ta dzisiejsza ewangelia. Na pierwszy rzut oka chce się nawet zakrzyknąć, że niesprawiedliwa. Oto właściciel winnicy szuka ludzi do pracy. Pierwszych znalazł z samego rana i wyznaczył im trudne zadania do spełnienia. Czekał ich cały dzień ciężkiej harówki. To jednak właścicielowi winnicy nie wystarczało, poszedł drugi raz, potem trzeci, aż wreszcie na jedną godzinę przed końcem pracy zatrudnił ostatnich ludzi. A kiedy przyszło do płacenia okazało się, że każdy otrzymał tyle samo: jednego denara.
Na powrót do Boga nigdy nie jest za późno! Na początku ubiegłego stulecia, w roku 1911, pięcioosobowa ekspedycja brytyjskich badaczy wyruszyła, by zdobyć Biegun Południowy. W bardzo trudnych warunkach mieli oni do pokonania ponad tysiąc kilometrów. Mimo śniegu, lodu, potwornego zimna i silnego wiatru, wyprawa zakończyła się sukcesem. Niestety, radość i sława tej piątki śmiałków trwały bardzo krótko.
Czyja winnica ? Czyja jest winnica? Dzierżawcy z ewangelicznej przypowieści wiedzą, że winnica nie jest ich własnością – oni tylko w niej pracują i nie chcą płacić dzierżawy. Czasy nam współczesne stawiają sprawę kategorycznie: winnica jest nasza. Problem w tym, że nie ma „aktu własności”, a twierdzenie: „właściciela nikt nie widział”, trudno uznać za argument, że „winnica jest nasza”. A konsekwencje takiego twierdzenia idą bardzko daleko: bo jeżeli „winnica jest nasza”, to nasze w niej porządki, nasze prawa, a jeżeli winnicę kto inny zakładał, to on jest właścicielem i jego porządki obowiązują w winnicy.
Przychodzimy jak co tydzień na niedzielną Eucharystię by zasłuchać się w Słowo Boże i przyjąć Chrystusa. Chcemy konfrontować nasze życie z żywym Słowem i pytać Jezusa co chce mi powiedzieć i jak je odnieść do mojego życia.
Jezus nie dał się wciągnąć w pułapkę. Nie dał się zwieść. Zachował trzeźwość myślenia. A jak odpowiedział tym, co wystawiali go na próbę, tu już był nokaut.
Poprzednie niedziele ukazywały nam rozmowy Jezusa z faryzeuszami. Dzisiejsza Ewangelia rozpoczyna się od stwierdzenia, że ci sami faryzeusze, którzy w ostatnich dniach zastawiali na Jezusa pułapki słowne, mają teraz świadomość, że Jezus zamknął usta ich konkurentom, saduceuszom. To angażuje ich jeszcze bardziej i szukają sposobu, by pochwycić Jezusa na błędnej interpretacji Słowa.
Zboczyliście z drogi… jesteście lekceważeni … stronniczo udzielacie pouczeń … Stanęliśmy pośród was pełni skromności … pracowaliśmy dniem i nocą… wśród was głosiliśmy Ewangelię Bożą …
Święty Kościół grzesznych ludzi... Co jakiś czas pojawiają się w opinii publicznej głosy, w którym rozbrzmiewa irytacja z powodu zachowania ludzi Kościoła. Jednych denerwuje brak jedności w Kościele, inni narzekają na brak przywództwa, a jeszcze inni dostrzegają tylko grzechy chrześcijan i brak konsekwencji w postawach zarówno duchownych, jak i wiernych świeckich. „Kościół nie jest tym, czym być powinien” – mówią. „Kościół nie zachowuje się, jak należy.”
Mgliste, szare, coraz krótsze listopadowe dni. Opadające liście z drzew. Powoli zamierająca przyroda, pogrążająca się w swój zimowy sen. Zaledwie kilka dni temu przeżywaliśmy Uroczystość Wszystkich Świętych i Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych (Dzień Zaduszny). Wielu z nas nawiedziło cmentarze. Stanęło nad mogiłami najdroższych osób.